Bliscy ofiar, górnicy, mieszkańcy Zabrza, przedstawiciele władz i Spółki Restrukturyzacji Kopalń oddali w poniedziałek hołd ofiarom katastrofy w kopalni Makoszowy - jednego z najtragiczniejszych wypadków w polskim górnictwie. 28 sierpnia 1958 r. w wyniku pożaru w tej zabrzańskiej kopalni zginęło 72 górników.
Uczestnicy uroczystości zgromadzili się rano przed pomnikiem upamiętniającym ofiary – złożyli wiązanki kwiatów i zapalili znicze. Hołd górnikom, którzy zginęli, oddał zarząd Spółki Restrukturyzacji Kopalń, dyrekcja kopalni, przedstawiciele załogi i zakładowych organizacji związkowych. W uroczystości uczestniczył także wiceprezydent Zabrza Krzysztof Lewandowski.
Katastrofa w kopalni Makoszowy była drugą co do liczby ofiar w powojennej historii polskiego górnictwa. Tragiczniejszy w skutkach był tylko pożar w nieistniejącej już kopalni "Barbara-Wyzwolenie" w Chorzowie 21 marca 1954 r., w którym zginęło, według różnych źródeł, od 94 do ponad 100 osób.
Do tragedii w Makoszowach doszło 28 sierpnia 1958 r. Pożar wybuchł 300 m pod ziemią, na nocnej zmianie, podczas cięcia palnikiem acetylenowym żelaznej stropnicy wystającej z ociosu (bocznej ściany wyrobiska). Dym pożarowy przedostał się w rejon, gdzie było ok. 90 górników. Kilka miesięcy wcześniej całą załogę wyposażono w tzw. aparaty ucieczkowe, których wydolność obliczono na 20 minut. Dla wielu górników poruszających się w gęsto zadymionych wyrobiskach ten czas okazał się jednak niewystarczający.
Spowici dymem z obu stron mieli przed sobą 650-metrowy odcinek wyrobiska. W tym chodniku, spośród ok. 90 górników, śmiertelnemu zaczadzeniu uległo 42. W całej katastrofie, spośród 337 zagrożonych górników, 72 zginęło, a 87 poważnie zatruło się gazami. Wśród ofiar byli pracownicy w wieku od 18 do 64 lat.
Kopalnia Makoszowy trafiła w maju 2015 roku do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, pod koniec 2016 r. zakończyła wydobycie. Trwa likwidacja tego zakładu, która ma potrwać do 2021 r.
Krzysztof Konopka (PAP)
kon/ karo/