Dziesięć lat po śmierci Jana Pawła II jego największym dziedzictwem pozostaje nieugięta wytrwałość wobec cierpienia; to wzór Apostoła i misjonarza - mówi PAP włoski watykanista Luigi Accattoli, który od ponad 30 lat publikuje na łamach "Corriere della Sera".
PAP: Co jest najważniejszym dziedzictwem Jana Pawła II dziesięć lat po jego śmierci?
Luigi Accattoli: Dla zwykłych ludzi pozostaje on wzorem chrześcijanina zdolnego wytrwać w posłudze do samego końca, mimo choroby i inwalidztwa. Tego prawie nie pamiętają obecni nastolatkowie. Ale ci, którzy mają teraz co najmniej 20 lat, już pamiętają jego cierpienie i reakcję na nie. Rozumieją to wszyscy. Drugi aspekt to spuścizna pozostawiona całemu duchowieństwu, biskupom, ludziom Kościoła. Dla nich jest to wzór misjonarza na świecie. To najbardziej aktualny wymiar jego nauczania, biorąc pod uwagę i to, że w centrum posługi papieża Franciszka jest właśnie misyjne wyjście na świat. A to jest też mocny element dziedzictwa papieża Wojtyły, jeden z elementów jego pontyfikatu. Widać go w misyjności Franciszka, w wychodzeniu do całego świata, choć wyrażany jest nowym językiem i stylem.
PAP: Czy w obecnym bardzo dynamicznym rozdziale historii Kościoła, charakteryzującym się licznymi zmianami, są szanse na to, aby pamiętano, że to polski papież pierwszy przełamywał schematy i protokół?
Luigi Accattoli: Franciszek robi to, co wcześniej uczynił możliwym papież Wojtyła. On zbudował schodek, po którym teraz wchodzi Franciszek, robiąc jeszcze więcej. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie było tej pierwszej połowy, podstawy, jaką był pełen nowości pontyfikat Polaka.
Luigi Accattoli: Papieże przełamujący schematy to Jan Paweł II i Franciszek. Wszystko dlatego, że pochodzą spoza tradycji rzymskiej. Choć Karol Wojtyła studiował w Rzymie, to nie przyswoił sobie zwyczajów rzymskiego czy szerzej włoskiego kleru. Ci, którzy znali Jana Pawła II, dostrzegają ewidentne podobieństwo postaw obu papieży, łączące je zdolności do nawiązywania bliskiego kontaktu z wiernymi. To, co widzimy teraz, to też rezultat nauczania papieża z Polski.
PAP: Czy zastanawiał się Pan nad tym, dlaczego papież nie zrobił wtedy jeszcze więcej w przełamywaniu barier i odwiecznych zwyczajów za Spiżową Bramą? Rozmawiamy tuż po tym, gdy grupa bezdomnych została zaproszona na zwiedzanie Kaplicy Sykstyńskiej.
Luigi Accattoli: Moim zdaniem odpowiedzią może być logika, zasada tzw. drugiej połowy, następstwa czasów. Franciszek robi to, co wcześniej uczynił możliwym papież Wojtyła. On zbudował schodek, po którym teraz wchodzi Franciszek, robiąc jeszcze więcej. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie było tej pierwszej połowy, podstawy, jaką był pełen nowości pontyfikat Polaka. Dzisiaj znaczącym, niemal codziennym wydarzeniem są poranne msze papieskie w Domu Świętej Marty. Ale znów, to Jan Paweł II jako pierwszy papież zapraszał ludzi na poranne msze; nawet 40 osób, choć były one okazjonalne i w ich trakcie nie wygłaszał homilii. Teraz Franciszek wprowadził tradycję takich mszy, ale już z kazaniem, a ponadto je usystematyzował zapraszając regularnie parafie rzymskie, pracowników Kurii itd. Cały czas obserwujemy rezultaty wcześniejszego poluzowania protokołu, dalszy postęp. Tego nie można było zrobić za jednym zamachem. Według mnie, Jan Paweł II nie mógł uczynić więcej od tego, co zrobił.
PAP: Ale też nie brak głosów, że na innym polu, administrowania Kościołem i jego rządem, czyli Kurią Rzymską nie zrobił tego, co powinien był. Dochodził do tego opór ze strony części hierarchii, zwłaszcza w pierwszych latach po wyborze.
Luigi Accattoli: Tak, Jan Paweł II napotykał na sprzeciw i musiał wręcz pójść na kompromis z Kurią Rzymską, która nie pochwalała jego zachowania: wycieczek na narty czy nawet licznych pielgrzymek. Kuria była wręcz temu przeciwna. Kompromis z jego strony polegał na tym: „Pozwólcie mi robić to, co robię, a sami rządźcie”. To, że powierzył Kurii zadanie rządzenia było poważnym błędem, największym w pontyfikacie Jana Pawła II. On był Apostołem, kaznodzieją, misjonarzem w świecie, jak lubię go nazywać. Oczywiście było to coś wielkiego, ale jednocześnie rządy oddał Kurii. To samo uczynił zresztą potem Benedykt XVI. A kiedy Kuria Rzymska rządzi, robi rzeczy fatalne. Mówię z naciskiem: Jan Paweł II był wielkim papieżem dzięki przesłaniu, które głosił, wielkim Apostołem, ale był przeciętnym papieżem, jeśli chodzi o zarządzanie Kościołem, bo oddelegował do tego innych. Zawsze jest lepiej, kiedy rządzi papież, a nie Kuria, bo w tym drugim przypadku oznacza to biurokratyzowanie Kościoła i starania o zachowanie struktury.
PAP: Jakie jest Pana najsilniejsze wspomnienie, związane z Janem Pawłem II?
Luigi Accattoli: Dotyczy jego cierpienia, sposobu, z jakim przyjmował chorobę, postępującą utratę sił, powolną utratę zdolności poruszania się. Nie poddawał się, walczył do końca i do ostatniej chwili pozostał papieżem, człowiekiem. Nie wstydził się swojej ludzkiej słabości. To przesłanie dotarło niemal do całej ludzkości.
W Rzymie rozmawiała Sylwia Wysocka (PAP)
sw/ ala/