W Zimbabwe zakończyły się w poniedziałek wybory prezydenckie i parlamentarne, pierwsze po odsunięciu od władzy dyktatora Roberta Mugabego. Urzędujący szef państwa Emmerson Mnangagwa pochwalił historyczne głosowanie jako "piękny wyraz wolności i demokracji".
Miliony mieszkańców kraju zagłosowały w duchu "wzajemnego szacunku i pokoju" - napisał Mnangagwa na Twitterze. Zaapelował do obywateli, by cierpliwie czekali na ogłoszenie wyników przez komisję wyborczą - co oczekiwane jest w ciągu pięciu dni.
Jak pisze agencja Associated Press, w zakończonych o godz. 19 wyborach udział wzięły miliony wyborców, frekwencja była wysoka, a samo głosowanie przebiegło bez aktów przemocy, które cieniem kładły się na wyborach w przeszłości.
Do głosowania uprawnionych było 5,5 mln osób, a jego przebieg monitorowało kilka tysięcy obserwatorów, m.in. z UE i USA.
To pierwsze od 20 lat wybory w Zimbabwe, w których nie startowały dwie najsilniejsze osobowości krajowej polityki - Mugabe i zmarły w lutym przywódca opozycji Morgan Tsvangirai. Jeśli żaden z kandydatów nie uzyska ponad połowy głosów, druga tura wyborów prezydenckich odbędzie się 8 września.
Oczekuje się jednak, że w pierwszej rundzie zwycięży obecny prezydent Mnangagwa, który w startował z pozycji faworyta jako kandydat rządzącego Afrykańskiego Narodowego Związku Zimbabwe - Frontu Patriotycznego (ZANU-PF).
75-letni szef państwa, zbliżony do armii i sił bezpieczeństwa, doszedł do władzy w listopadzie 2017 roku, gdy Mugabe ustąpił pod presją wojska i własnej partii po 37 latach rządów. Ustalono wtedy, że Mnangagwa, który pełnił funkcję wiceprezydenta, zastąpi Mugabego do końca kadencji.
Jego główny konkurent to 40-letni prawnik i pastor Nelson Chamisa, który kilka miesięcy temu stanął na czele opozycyjnego Ruchu na rzecz Zmian Demokratycznych (MDC). Cieszy się popularnością wśród młodych, bezrobotnych wyborców, niezadowolonych z wieloletnich rządów ZANU-PF, i obiecuje odbudowę państwowej gospodarki, jednak krytycy zwracają uwagę, że część jego obietnic jest wygórowana. W razie wygranej stałby się najmłodszym przywódcą Zimbabwe w historii tego kraju.
94-letni Mugabe wyraził poparcie dla Chamisy. "Nie mogę głosować na tych, którzy mnie dręczyli" - podkreślił.
Łącznie w wyborach prezydenckich startowało ponad 20 kandydatów. W wyborach parlamentarnych głosujący mogli wybierać spośród reprezentantów prawie 130 partii. W poniedziałek odbyły się też wybory lokalne. Prawie połowa osób uprawnionych do głosowania to ludzie młodzi, poniżej 35. roku życia.(PAP)
akl/ kar/
arch.