18 lipca 1944 r., rozbrajając niemiecką minę, zginął Adolf Bocheński. „Gdyby selekcja ludzi działała w Polsce tak, jak działać powinna, ten młody człowiek winien być naszym ministrem spraw zagranicznych, a nie ginąć jako podporucznik pod Ankoną” – ocenił Stanisław Cat-Mackiewicz.
„Im bliżej Ankony, tym bardziej bojowo. Już posuwamy się wolno, wświdrowawszy się między wozy pancerne Karpackiego Pułku Ułanów. Z otwartej wieżycy przechyla się por. Tarnowski i coś woła. Przez grzmot przebija się straszna wiadomość: Bocheński poległ. Tarnowski wskazuje na przyległą drogę, gdzie właśnie dojeżdża sanitarka” – opisał Melchior Wańkowicz w „Zupie na gwoździu” (1967). „Adolf Bocheński, Tobrutczyk, legendarnej śmiałości, był już ranny w prawą rękę, śpieszył się, rozbrajając miny, nieporęcznie mu było operować jedną, lewą, mina go rozszarpała” – wyjaśnił.
Andrzej Tarnowski spał z Bocheńskim w jednym namiocie. Józef Czapski zauważył „z najwyższym oburzeniem”, że wychodząc z tego namiotu, Bocheński zawsze przepuszcza przed sobą Tarnowskiego, który „jest przemiłym biboszem, ale który był młodszy od Adzia i który doskonale rozumiał, że Adzio był nieporównanie bardziej od niego ważki i ważny”. „Czyś ty zwariował – powiedziałem Adziowi – że Bubisia przepuszczasz przed sobą? Adzio popatrzył na mnie głęboką pogardą, jak na zupełnego ignoranta: Czy ty naprawdę nie wiesz, jaką rolę w historii polskiej odegrali Tarnowscy?!” – opisywał Czapski w liście do Stanisława Cata-Mackiewicza w 1948 roku.
„Adolf, zamiłowany historyk, wczuwał się więcej od innych w dzieje Polski i romantyzm jej walki o niepodległość. Rozumiał, że Narwik, Tobruk są to epizody, które jak Somosierra i Grochowska Olszynka przejdą do historii Polski, i rozkoszowała go myśl, że los pozwolił mu brać w nich udział. Rozumiał, że tak za czasów księcia Józefa, jak i Piłsudskiego do narodu polskiego mniej się przemówi argumentem logiki, jak sentymentem” – wspominał po śmierci Bocheńskiego Mieczysław Pruszyński.
„Był wybitnym publicystą, aktywnym uczestnikiem debaty publicznej i jednym z najwybitniejszych przedstawicieli polskiego konserwatyzmu – a to wszystko przed trzydziestką! Miał zadatki na wybitnego myśliciela lub wielkiego męża stanu. Jego świetną karierę przerwała jednak wojna…” – napisał Maciej Elantkowski w tekście „Adolf Bocheński: cudowne dziecko polskiego konserwatyzmu” opublikowanym na portalu historycznym Histmag.org.
Adolf Maria Bocheński urodził się 13 kwietnia 1909 roku w Ponikwie (obecnie Ukraina) jako najmłodsze dziecko Adolfa Józefa Bocheńskiego herbu Rawicz oraz Marii z Dunin-Borkowskich. Był niezwykle inteligentny. „Nie raziło to jednak w tej rodzinie, w której wszystkie dzieci były ponadprzeciętnie umysłowo rozwinięte” - napisał Stanisław Cat-Mackiewicz w książce „Wunderkind. Rzecz o Adolfie Bocheńskim”. Siostra Adolfa Olga została później nauczycielką, katechetką i Sprawiedliwą wśród Narodów Świata, natomiast bracia Aleksander – politykiem i publicystą, autorem m.in. „Dziejów głupoty w Polsce”, a Józef Maria – dominikaninem, logikiem, filozofem i sowietologiem.
Pięcioletni Adolf nauczył się czytać dzięki książce „Dzieje oręża polskiego w epoce napoleońskiej” Mariana Kukiela. Gdy miał 13 lat, studiował „O wojnie” Carla von Clausewitza. Kształcił się w domu pod okiem prywatnego nauczyciela Romana Kamińskiego. W III Gimnazjum Klasycznym im. Batorego we Lwowie był tylko przez pół roku siódmej klasy. Nauka w szkole była jego zdaniem „równaniem w dół” do poziomu najgłupszych uczniów i w związku z tym stratą czasu, który wolał poświęcić na czytanie książek.
„Usposobienie miał niezwykle dobre, wesołe i szlachetne. Wszystkie prawie pieniądze kieszonkowe, jakie miał jako uczeń gimnazjalny we Lwowie, rozdawał między żebraków” – wspominał Aleksander Bocheński cytowany w książce Cata-Mackiewicza. Dodał, że w Ponikwie po śmierci rodziców każdego ranka czekał na Adolfa "szereg chłopów pragnących dostać drzewo za darmo”. Gdy starszy brat domagał się, żeby „przynajmniej żądał poświadczenia od wójta albo od proboszcza, że dany chłop jest naprawdę biedny, obruszał się”. „Uważał, że byłoby to upokorzeniem biedaków i `biurokratyzacją miłosierdzia`” – relacjonował.
15-letni Adolf stał się sprawcą nieumyślnego zabójstwa – zastrzelił kucharkę. Z opisu Aleksandra - który przebywał wtedy w Belgii, nie mógł być więc świadkiem – miał być to głupi żart. „Zdaje się, że Adzio złożył się do niej, chcąc ją nastraszyć, nie wiedząc, że strzelba jest nabita, i wystrzelił, kładąc kobietę trupem na miejscu. Nie pamiętam, jak się nazywała. Zostawiła dwie córeczki (...), obie były wychowywane u nas w domu, ale ze służbą, po czym wyszły za mąż” – wspominał. Podkreślił, że z powodu tego wypadku „Adzio był nadzwyczaj głęboko wstrząśnięty”. W relacji nie ma jednak wzmianki o jakimkolwiek policyjnym śledztwie w tej sprawie.
„Nie było żadnych świadków tego incydentu” – napisał Cat-Mackiewicz. „O zajściu tym nikt nigdy nie wspomniał, lecz należy rozumieć, jak ciężkie było to wspomnienie dla tego egzaltowanego chłopca” – dodał. Jako 16-latek napisał - wspólnie z Aleksandrem – i opublikował we Lwowie pierwszą książkę zatytułowaną „Tendencje samobójcze narodu polskiego”.
Eksternistyczny egzamin maturalny Adolf Bocheński zdał 17 listopada 1927 roku w Tarnopolu.
„Studiując w prestiżowej École des Sciences Politiques w Paryżu, zadziwiał inteligencją i erudycją profesorów, którzy nie raz zwracali się z katedry wprost do niego: Nous allons chercher lumiere chez monsieur Bocheński (zwróćmy się po światłe wskazówki do pana Bocheńskiego)" – napisał prof. Jacek Bartyzel na stronie myslkonserwatywna.pl. „Uzyskany w 1930 roku dyplom ze złotym medalem tej uczelni uzupełnił w 1932 magisterium z prawa na Uniwersytecie Jana Kazimierza. Był też kawalerem Zakonu Maltańskiego” - dodał.
Gdy studiował we Lwowie, wstąpił do założonego przez Rowmunda Piłsudskiego Związku Akademickiego Myśl Mocarstwowa i zaczął publikować w jego piśmie. Pisał też do „Dnia Akademickiego”, z którego w 1933 r. wyłonił się — redagowany przez Jerzego Giedroycia — „Bunt Młodych” (w 1937 r. stał się „Polityką”). Pisał także do sanacyjnej „Drogi”, monarchistycznego „Słowa”, „Przeglądu Współczesnego” i „Biuletynu Polsko-Ukraińskiego”. „Nadto, przez ponad rok (1934/35), wskutek wewnątrzredakcyjnego sporu w `Buncie Młodych` na tle stosunku do represji w Berezie Kartuskiej (wstrząśnięty stosowanymi w tym obozie metodami B. chciał demonstracyjnie zgłosić się do niego jako dobrowolny więzień; dopiero brat Aleksander siłą odciągnął go od pociągu na dworcu w Kowlu), wraz z Ksawerym Pruszyńskim wydawał i redagował pismo `Problemy`” - przypomniał Bartyzel.
„Bunt Młodych” i „Polityka” optowały na rzecz liberalnej polityki wobec mniejszości narodowych. „W opinii redaktorów asymilacja narodowa Ukraińców była niemożliwa, a jej próby destruowały siłę polskiego państwa. To w tych środowiskach rodziła się nowoczesna polska polityka wschodnia oparta na przekonaniu, że niezależność Ukrainy i innych narodów Europy Wschodniej jest czynnikiem naszego bezpieczeństwa i że trzeba prowadzić w tej sferze systematyczną i konsekwentną politykę” – powiedział Robertowi Kostrze, dyrektorowi Muzeum Historii Polski, Kazimierz M. Ujazdowski, autor monografii „Żywotność konserwatyzmu”, w wywiadzie opublikowanym na portalu „Dzieje” (2014). „Adolf Bocheński ożywił polski konserwatyzm, sprawił, że w chwilach trudnych dla naszej Ojczyzny to ten nurt ideowy prezentował pozytywną wizję polityki polskiej. Był zwolennikiem rządnego państwa z silną władzą wykonawczą. Jednocześnie przestrzegał przed autorytaryzmem i centralizmem” – dodał Ujazdowski.
„Idea rozbicia Rosji na Rosję i Ukrainę była główną ideą polityczną Adolfa Bocheńskiego przez całe jego życie” – napisał Cat-Mackiewicz.
W 1937 roku ukazała się książka „Między Niemcami a Rosją”. „Była to ilustracja poglądów, jakie przez całe lata 30. XX wieku formułował i krzewił Bocheński” – ocenił Maciej Elantkowski. „Poświęcił ją całkowicie zagadnieniom związanym z położeniem geopolitycznym Polski i jego konsekwencjom dla kraju, głównie w sferze politycznej i społecznej” – wyjaśnił. Zdaniem prof. Bartyzela publikacja była „nieomal wzorcowym podręcznikiem teorii i historii dyplomacji europejskiej ostatnich trzech stuleci”, a jej „praktyczna konkluzja wiodła do postulatu rozbicia ZSSR na państwa narodowe, we współdziałaniu z Niemcami i irredentą ukraińską”.
„Idea rozbicia Rosji na Rosję i Ukrainę była główną ideą polityczną Adolfa Bocheńskiego przez całe jego życie” – napisał Cat-Mackiewicz.
Bocheński uważał po prostu, że pisarz polityczny zajmujący się polityką zagraniczną w czasie wojny musi być na froncie, a nie przy maszynie do pisania. W ten sposób potwierdza, że to, co pisał, zobowiązuje i ma szczególną moc
„`Między Niemcami a Rosją` zaczyna się od założenia, że w Europie przez 30 lat nie będzie wojny. No, założenie w 1938 roku dosyć zabawne” – kpił Stefan Kisielewski w „Abecadle Kisiela”. „Poczuwał się do winy, że tego nie przewidział, i chyba dlatego zginął – szedł na najniebezpieczniejsze miejsca. To był wielki charakter” – dodał.
Oprócz teorii o śmierci będącej swoistym „odkupieniem błędnej diagnozy” pojawiały się też inne – m.in. taka, że Bocheński miał skłonności homoseksualne, których nie umiał pogodzić z żarliwym katolicyzmem.
„To nie teorie, lecz wymysły” – ocenił Ujazdowski w rozmowie z Kostrą. „Bocheński uważał po prostu, że pisarz polityczny zajmujący się polityką zagraniczną w czasie wojny musi być na froncie, a nie przy maszynie do pisania. W ten sposób potwierdza, że to, co pisał, zobowiązuje i ma szczególną moc” – wyjaśnił. „Dla Bocheńskiego kwestią podstawową była spójność myśli i czynu. Kiedyś Jan Paweł II w liście do artystów napisał, że życie każdego człowieka powinno być dziełem. Z pewnością można to powiedzieć o życiu Adolfa Bocheńskiego” – podsumował Ujazdowski.
Parę miesięcy po śmierci Adzia podszedł do mnie gdzieś plutonowy i zapytawszy, czy jestem jego bratem, powiedział, że służył pod nim i że z całego plutonu zostało przy życiu tylko dwóch: on sam i jeden ułan. Po tym powiedział: Takiego dowódcy jak pan porucznik to nie było i już nie będzie
Będąc słabego zdrowia, we wrześniu 1939 roku Bocheński „wkupił się” do wojska, ofiarowując własne auto. 17 września trafił na Węgry, skąd przedostał się do Francji. Jako żołnierz Brygady Podhalańskiej walczył o Narvik. Po klęsce Francji (1940) przeprowadzał przez Pireneje żołnierzy i oficerów udających się do Anglii. Sam udał się do Syrii, gdzie wstąpił do Brygady Karpackiej - bronił Tobruku (1941), walczył pod Monte Cassino (1944), gdzie został ranny.
Swoją postawą zdobył dużą popularność i szacunek wśród żołnierzy. Odznaczono go Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari i trzykrotnie Krzyżem Walecznych.
„Parę miesięcy po śmierci Adzia podszedł do mnie gdzieś plutonowy i zapytawszy, czy jestem jego bratem, powiedział, że służył pod nim i że z całego plutonu zostało przy życiu tylko dwóch: on sam i jeden ułan. Po tym powiedział: Takiego dowódcy jak pan porucznik to nie było i już nie będzie” – napisał Józef Maria Bocheński w liście do brata Aleksandra w listopadzie 1945 roku.
Przypomniał w nim też wcześniejsze spotkanie z Adolfem, podczas którego mówił on, „że na pewno zginie, bo rozbroił już tyle set min, że musi na którejś wreszcie wylecieć”. „Powiedziałem mu, że to rozumowanie nie wytrzymuje krytyki z punktu widzenia rachunku prawdopodobieństwa – i przytoczyłem mu argument Keynesa; zrobiło to na nim wielkie wrażenie, ale powiedział, że z tej wojny i tak uczciwy człowiek nie ma prawa wracać żywy” – wspomniał.
„Nabożeństwo mam zamiar zamówić u oo. Franciszkanów, bo to najładniejszy kościół w Krakowie” - pisał do siostry Olgi Aleksander Bocheński w grudniu 1945 roku. „Myślę też zaprosić chór ukraiński, ale waham się jeszcze, bo to może zrobić skandal z powodu morderstw w Galicji i na Wołyniu. Z drugiej strony byłoby dobrze, żeby na tym nabożeństwie śpiewali Ukraińcy, których Adzio tak lubił, nie mówiąc już o tym, że to leży w tradycjach ponikiewskich i wschodniogalicyjskich, żeby mieć po śmierci chóry ukraińskie, które są takie ładne. Chyba więc zamówię tych Ukraińców” - dodał.
Adolf Bocheński w chwili śmierci miał 35 lat. Jest pochowany na Polskim Cmentarzu Wojennym w Loreto. (PAP)
Autor: Paweł Tomczyk
top/ miś/