7 września 1968 r. polscy żołnierze stali się sprawcami tragedii, która rozegrała się w małym Jičínie. Rozlokowany nieopodal miasta Polacy, wchodzący w skład wojsk Układu Warszawskiego, które miały za zadanie zniweczyć wolnościowe dążenia Czechów i Słowaków, na zawsze odcisnęli swoje piętno na tym miejscu.
W okresie tzw. solidarnościowego karnawału Polacy uczyli się demokracji, od szczebla komisji zakładowych, poprzez władze regionalne, aż po krajowe związku. Ukoronowaniem tej krótkiej demokratyzacji PRL był I Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ „Solidarność” z jesieni 1981 r.
Na początku września każdy wojewoda otrzyma szczegółowy spis nazw ulic i placów symbolizujących ustroje totalitarne. One powinny być zmienione - pisze w swoim felietonie dla PAP historyk, naczelnik OBUWiM IPN w Krakowie, wykładowca Akademii Ignatianum, dr Maciej Korkuć.
W nocy z 20 na 21 sierpnia 1968 r. wojska Układu Warszawskiego dokonały inwazji na Czechosłowację. Jej celem było zduszenie reform zapoczątkowanych przez Aleksandra Dubczeka i jego ekipę. Południową granicę Polski, oprócz wojsk sowieckich, przekroczyła ponad 25-tysięczna 2 Armia Wojska Polskiego pod dowództwem gen. Floriana Siwickiego. Polskie społeczeństwo protestowało poprzez ulotki, napisy na murach czy listy. Symbolem wstydu i niezgody na tę agresję stało się samospalenie Ryszarda Siwca w czasie dożynek na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie 8 września 1968 r.
Ostatniego dnia sierpnia 1920 roku, krótko po odrzuceniu bolszewików spod Warszawy, w okolicach Komarowa koło Zamościa rozegrała się wielka bitwa kawaleryjska, jeden z największych bojów z udziałem jazdy w XX stuleciu. Po całodniowej walce Polacy pokonali kilkukrotnie liczniejszego przeciwnika, odbierając mu inicjatywę oraz zmuszając do odwrotu - jak się później okazało - aż za linię frontu. To był przysłowiowy „gwóźdź do trumny” 1 Armii Konnej Siemiona Budionnego, do niedawna siejącej postrach na wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej.
31 sierpnia 1982 r., w drugą rocznice podpisania Porozumienia Gdańskiego, Polacy masowo wyszli na ulice, aby zamanifestować swoje poparcie dla „Solidarności”. Według mocno zaniżonych danych MSW do demonstracji doszło w 66 miejscowościach, a wzięło w nich udział 118 tysięcy osób. Ludowa władza postanowiła dać im zdecydowany odpór. Pokojowe manifestacje przerodziły się zatem w wielu miastach w zażarte, niekiedy niestety również krwawe, starcia. Ogółem zginęło siedem osób, z czego niemal połowa (trzy) w Lubinie. I to mimo że akurat w tym mieście – sądząc przynajmniej po stratach funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej i Zmotoryzowanych Odwodów Milicji Obywatelskiej – starcia nie były tak zażarte jak w niektórych miastach Dolnego Śląska (np. Głogowie)…
Według jednej z rozpowszechnionych wersji wydarzeń, to bp Kazimierz Majdański nakłonił strajkujących w Szczecinie, aby 30 sierpnia 1980 r. podpisali porozumienie z komisją rządową nie czekając na finał negocjacji w Gdańsku. Rzeczywistość była jednak znacznie bardziej skomplikowana.
Minęła 75. rocznica likwidacji żydowskiego getta w Skale. Świadkiem tych tragicznych wydarzeń był mój ojciec Józef Cyra, mieszkający wtedy w pobliskich Przybysławicach koło Minogi. Jego wspomnienia na temat Holocaustu skalskich Żydów są przytoczone w tym tekście.
Polscy komuniści, którzy z pomocą Związku Radzieckiego, przejmowali po II wojnie światowej krok po kroku władzę, zawłaszczając kolejne obszary życia obywateli, w swoim marszu nie mogli pominąć sfery duchowej i intelektualnej. Wolna wymiana myśli, niekontrolowane źródła informacji i literatura mogły stanowić niebezpieczeństwo zarówno w pełnym przejęciu, jak i utrwaleniu władzy w kraju. Komuniści szybko dostrzegli konieczność całkowitego opanowania rynku wydawniczego, księgarskiego i bibliotecznego. Uznali, że komunikacja realizowana za pomocą książki może być skutecznym środkiem do opanowania ludzkich umysłów.