Na XIV-wiecznym mieścisku k. Barczewka archeolodzy odkryli plombę tekstylną z miasta Tournai w dzisiejszej Belgii. W ich ocenie unikatowe w tym miejscu znalezisko potwierdza, że pionierzy osadnictwa na Warmii utrzymywali kontakty handlowe z zachodnią Europą.
Plomba jest jednym z wielu zabytkowych przedmiotów odnalezionych podczas badań archeologicznych, które są kontynuacją polsko-niemieckiego projektu "Alt Wartenburg/Barczewko - warmińskie Pompeje". Widnieje na niej herb i nazwa flandryjskiego miasta Tournai, które w średniowieczu było jednym z ważniejszych ośrodków tkackich w Europie.
Takie wykonane z ołowiu znaki umieszczano głównie na tkaninach przeznaczonych na eksport. Plomby, zakładane przez przedstawicieli władz miejskich, były urzędową gwarancją jakości i dowodem, że właściciel warsztatu zapłacił należne podatki.
Naukowcy nazwali je "warmińskimi Pompejami", bo miasto w najwcześniejszej fazie rozwoju zostało niespodziewanie i całkowicie zniszczone w 1354 r. przez kataklizm, jakim był najazd litewskich wojsk książąt Kiejstuta i Olgierda. Osady nigdy ponownie nie zasiedlono, a zgliszcza przetrwały kolejne stulecia w nienaruszonej formie, zachowując kompletny obraz tragicznego wydarzenia.
Jak powiedział PAP kierujący badaniami archeologicznymi pod Barczewkiem dr Arkadiusz Koperkiewicz z Uniwersytetu Gdańskiego, znalezisko jest kolejnym dowodem potwierdzającym unikatowy charakter stanowiska w Barczewku, dziś zapomnianego miejsca nad jeziorem Wadąg.
Archeolodzy pracują w miejscu, w którym podczas kolonizacji południowej części Dominium Warmińskiego ok. 1330 r. z inicjatywy biskupa Eberharda z Nysy podjęto próbę budowy miasta Wartenburg (pierwsza lokalizacja dzisiejszego Barczewa).
Naukowcy nazwali je "warmińskimi Pompejami", bo miasto w najwcześniejszej fazie rozwoju zostało niespodziewanie i całkowicie zniszczone w 1354 r. przez kataklizm, jakim był najazd litewskich wojsk książąt Kiejstuta i Olgierda. Osady nigdy ponownie nie zasiedlono, a zgliszcza przetrwały kolejne stulecia w nienaruszonej formie, zachowując kompletny obraz tragicznego wydarzenia.
Według Koperkiewicza, stan zachowania zabudowy i wydobywanych z dawnego pogorzeliska reliktów daje niemal plastyczny obraz początków jednego z najstarszych warmińskich miast i zagłady, która je spotkała. Jak ocenił, fenomen tego stanowiska polega na tym, że wszystkie przedmioty znajdowane są w miejscach, w których pierwotnie funkcjonowały.
"Powywracane całe naczynia zawierają zwęglone ziarna, wokół leżą narzędzia, jakby przed chwilą pozostawione, a na monetach widać ślady po materiale, z jakiego zrobiona była sakiewka" - mówił.
W ocenie archeologa, to jedno z kilku takich miejsc w Polsce i Europie o ogromnej wartości poznawczej, jeśli chodzi o badania początków mechanizmu powstawania miast. Wyjątkowo precyzyjnie datowany materiał zabytkowy stanowi bazę referencyjną dla kolekcji zabytków z połowy XIV w. Analizy numizmatyczne i dendrochronologiczne potwierdzają przekaz i datę historyczną.
Wg dr. Arkadiusza Koperkiewicza, stan zachowania zabudowy i wydobywanych z dawnego pogorzeliska reliktów daje niemal plastyczny obraz początków jednego z najstarszych warmińskich miast i zagłady, która je spotkała. Jak ocenił, fenomen tego stanowiska polega na tym, że wszystkie przedmioty znajdowane są w miejscach, w których pierwotnie funkcjonowały. "Powywracane całe naczynia zawierają zwęglone ziarna, wokół leżą narzędzia, jakby przed chwilą pozostawione, a na monetach widać ślady po materiale, z jakiego zrobiona była sakiewka" - mówił.
Położony niedaleko dzisiejszego Barczewka Wartenburg wznosili i zasiedlali prawdopodobnie osadnicy ze Śląska. Badania zostały zapoczątkowane, dzięki analizie fotografii lotniczych i występujących w tym miejscu anomalii roślinnych. Pełny obraz zaplanowanego układu przestrzennego miasta pokazały badania geofizyczne. Wykorzystując techniki nieinwazyjne we wczesnej fazie rozpoznania stanowiska, archeolodzy od trzech sezonów badawczych są w stanie precyzyjnie odsłonić kolejne elementy zabudowy miasta.
Podczas tegorocznych prac przebadano m.in. położone przy dawnym placu rynkowym budynki mieszkalne z dobrze zachowanym poziomem piwnic i dużą ilością przedmiotów codziennego użytku. Po zabudowie mieszkalnej zachowały się piwnice o wymiarach 5 x 5 z osobnymi wejściami. Budynki były drewniane, wykonane w konstrukcji szkieletowej. W dolnych partiach budynków można śledzić m.in. detale łączeń ciesielskich.
W poprzednich latach archeolodzy odkryli też relikty zabudowy gospodarczej z piecem, ogromnym kotłem z brązu, narzędziami i naczyniami. Przebadali też zespół obiektów, określanych jako "mercatorium", pełniących być może funkcje ekonomiczne i administracyjne. W miejscu tym funkcjonowały pracownie metalurgiczne. Odnaleźli liczne narzędzia, przedmioty ceramiczne, ozdoby, zamki do drzwi, klucze i kłódki, militaria i srebrne monety, bite w latach 1317-1353. W zgliszczach jednej z piwnic odnaleziono nadpalone szczątki dziecka.
Podczas tegorocznego sezonu odsłonięto cmentarzysko osadników, znajdujące się w północno-wschodniej części osady. Odkryto dotąd kilkanaście pochówków o różnym stanie zachowania, w których zmarłych chowano w trumnach z głową ułożoną zgodnie z chrześcijańskim obyczajem na zachód. Przy zmarłych znajdowane jest wyposażenie. Głównie są to noże, sprzączki do odzieży oraz brązowe obrączki, wyjątkowo także monety.
Jak mówił PAP dr Koperkiewicz, archeolodzy liczą, że dalsze badania cmentarzyska doprowadzą do ustalenia lokalizacji kościoła, który musiał znajdować się w pobliżu i jest ostatnim brakującym elementem układu przestrzennego miasta. Według naukowca, cennym źródłem wiedzy będą badania antropologiczne szczątków osób pochowanych na tym cmentarzysku. Źródła podają nawet imię proboszcza Henryka oraz sołtysów Jana i Piotra.
Nie wiadomo czy zmarli zostali pochowani na cmentarzyku, czy zginęli może w trakcie najazdu. Niemniej - jak mówił archeolog - cmentarz przestaje być anonimowy, a w tym świetle jawią się zupełnie nowe perspektywy poznawcze, jeśli chodzi o możliwość badań szczątków ludzkich.
"Równolegle prowadzone są badane na innym cmentarzysku z tego okresu w okolicach Kętrzyna, gdzie chowano autochtonicznych, pruskich mieszkańców. W obu przypadkach była to ludność schrystianizowana, ale wyposażenie tych cmentarzysk jest zupełnie inne. Wykonując badania antropologiczne, możemy porównać te dwie populacje ze sobą" - powiedział archeolog.
Wykopaliska k. Barczewka będą prowadzone do końca sierpnia i kontynuowane w kolejnych latach. Są częścią polsko-niemieckiego projektu badawczego archeologów z Uniwersytetu Gdańskiego i Uniwersytetu w Greifswaldzie reprezentowanego przez dr Felixa Biermanna.
Marcin Boguszewski(PAP)
mbo/ agz/