Polskie przepisy dot. publikacji zdjęć budynków (tzw. prawo panoramy) należą do najbardziej liberalnych w Europie. KE rozważa harmonizację prawa w tej dziedzinie, więc trzeba zadbać o to, by to inni równali do nas, a nie odwrotnie - mówi PAP Natalia Mileszyk z Centrum Cyfrowego.
Do połowy czerwca trwają europejskie konsultacje publiczne ws. tzw. prawa panoramy, czyli wyjątku od ochrony prawnoautorskiej, który pozwala wykorzystywać zdjęcia np. ogólnodostępnych budynków bez zgody twórców tych budynków i ponoszenia opłat na ich rzecz. Komisja Europejska chce ocenić obecne regulacje i rozważyć, czy należy je zmienić. Propozycje legislacyjne dotyczące tego zagadnienia Komisja ma przedstawić pod koniec września.
"W tej chwili w polskim prawie ten dozwolony użytek jest zakrojony dosyć szeroko. Po pierwsze można wykorzystać zdjęcia wszystkich obiektów, które znajdują się w przestrzeni publicznej, czyli w parkach, na placach, na ulicach. Dotyczy to zarówno znanych budynków publicznych, prywatnych domów (o ile nie narusza się prawa do prywatności), jak i rzeźb czy graffiti. Po drugie polskie prawo nie różnicuje, czy cel tej działalności jest niekomercyjny (np. gdy ktoś chce sobie je wrzucić na swoją prywatną stronę) czy też komercyjny. Czyli można na okładce komercyjnej publikacji wydrukować zdjęcie Pałacu Kultury i nie trzeba nikogo pytać o zgodę, ani ponosić opłat z tego tytułu. Po trzecie jednakowo traktowane są zdjęcia wykorzystywane w publikacjach tradycyjnych jak w internecie" - powiedziała Mileszyk.
Jednak, jak wskazała, tego typu regulacje nie są wcale unijnym standardem. Oprócz Polski podobne uregulowania obowiązują także w Hiszpanii, Portugalii, Wielkiej Brytanii, Irlandii, Holandii, Niemczech, Czechach, Chorwacji, Słowacji i Węgrzech. Ale już np. w Finlandii, Danii i Norwegii na wykorzystanie zdjęć np. rzeźb jest potrzebna zgoda ich twórców. Z kolei w krajach bałtyckich, Islandii oraz Słowenii zdjęcia można wykorzystywać tylko w celach niekomercyjnych. Chodzi o sytuacje, w których nie wygasły jeszcze prawa autorskie twórców danych obiektów, co następuje 70 lat po ich śmierci.
"Najbardziej restrykcyjne prawo autorskie, jeśli o to chodzi, obowiązuje we Francji, Belgii, Włoszech, Grecji i Szwecji, w których w ogóle nie obowiązuje wolność panoramy. Jeśli budynek nie jest stary i prawa autorskie do niego nie wygasły - trzeba prosić o zgodę na wykorzystanie jego wizerunku. Żeby było trudniej, nawet jeśli zabytek jest stary, to nie oznacza, że możemy wykorzystywać sobie jego zdjęcia, jak chcemy. Często podaje się tu przykład wieży Eiffla. Ze zdjęciami zrobionymi za dnia nie ma problemu, ale na opublikowanie zdjęć symbolu Paryża wykonanych po zmroku trzeba już uzyskać pozwolenie, bo prawem autorskim chronione jest oświetlenie wieży" - opisywała ekspertka.
Jej zdaniem w praktyce oznacza to, że z opłatami wiąże się komercyjne wykorzystanie przestrzeni publicznej, a zakaz niekomercyjnego wykorzystania jest przepisem martwym, bo nie jest egzekwowany.
"Taka sytuacja nie przyczynia się jednak do klarowności i pewności prawa. Problem też w tym, że często granica między komercyjnym a niekomercyjnym wykorzystaniem zdjęcia jest bardzo niejasna, zwłaszcza w internecie. Trudno np. jednoznacznie przesądzić, czy jeśli jako osoba prywatna publikuję coś na Facebooku, to jest to niekomercyjne wykorzystanie, czy nie, bo przecież FB zarabia na reklamach i udostępnianiu danych. Nie wspominając już o tym, że sprawdzanie, do których obiektów prawa autorskie już wygasły, a do których nie, jest niezmiernie uciążliwe i drogie" - mówiła Mileszyk.
Wskazała, że Komisja Europejska rozważa wprowadzenie obligatoryjnego wyjątku dot. prawa panoramy. Ale co - według niej - może być niepokojące dla Polaków, proponuje się wstępnie, by wyjątek ten dotyczył tylko niekomercyjnego wykorzystania zdjęć.
“Komisja Europejska chciałaby wprowadzić powszechny wyjątek panoramy, ale jednocześnie nie chce naruszać komercyjnych interesów twórców tych dzieł, które są wystawione w przestrzeni publicznej. Dla niektórych krajów, np. Włoch czy Francji byłby to postęp w wolnym wykorzystaniu dóbr kultury, jednak wprowadzenie dozwolonego użytku tylko w przypadku działalności niekomercyjnej wcale nie wpływa na zrozumiałość i pewność prawa" - mówiła ekspertka.
Przypomniała też kontrowersje sprzed niespełna roku związane z niewiążącym raportem niemieckiej europosłanki z Partii Piratów Julii Redy, oceniającym wdrażanie dyrektywy InfoSoc z 2001 roku, dotyczącej harmonizacji niektórych aspektów praw autorskich i pokrewnych w społeczeństwie informacyjnym.
Nieoczekiwanie komisja Parlamentu Europejskiego ds. prawnych przyjęła wówczas poprawkę do raportu, zgłoszoną przez francuskiego liberała Jean-Marie Cavadę, która mówiła, że komercyjne wykorzystanie fotografii, materiałów wideo i innych ilustracji dzieł stale umieszczonych w przestrzeni publicznej zawsze powinno wymagać zgody twórcy albo odpowiedniego urzędu. Wywołało to ogromne protesty i ostatecznie w głosowaniu Parlament przyjął wersję rezolucji bez poprawki Cavady.
Obecne konsultacje to kolejny - po raporcie - krok ku nowelizacji prawa autorskiego na poziomie europejskim.
"Komisja przeanalizuje wszystkie stanowiska zgłoszone w ramach konsultacji i na tej podstawie podejmie decyzję, czy chce wprowadzić dozwolony użytek i w jakim zakresie. Według zapowiedzi, z końcem września Komisja ma zaprezentować pakiet dot. reformy prawa autorskiego. Dopiero wówczas zacznie się cały proces legislacyjny w UE, który potrwa pewnie ok. dwóch, dwóch i pół roku. Ważne, żeby Polska i polscy obywatele aktywnie wpłynęli na ten proces, żeby zapewnić nam najlepsze regulacje" - podsumowała Natalia Mileszyk. (PAP)
mww/ son/