Pomniki – także te kobiece – powinny brać udział w życiu miasta. Muszą nie tylko upamiętniać, muszą żyć – mówi PAP prof. Monika Rudaś-Grodzka z Instytutu Badań Literackich PAN. Jako miejsca, które lubimy i szanujemy, powinny być środkiem zaradczym na współczesną alienację zwykłego człowieka – wyjaśnia.
Nieliczne kobiety na warszawskich pomnikach są w większości anonimowe - pełnią funkcję symboliczną, ozdobną lub przekazują wzniosłe uczucia. W stolicy spotkać można także pomniki żeńskich postaci mitycznych - Syreny i Nike. Uhonorowanych pomnikiem konkretnych kobiet jest w Warszawie tylko siedem - z czego Maria Skłodowska-Curie oraz Eliza Orzeszkowa mają po dwa upamiętnienia. Noblistka stoi przy ul. Wawelskiej, opodal Instytutu Radowego oraz na Skarpie Wiślanej obok kościoła Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny.
Jak powiedziała PAP prof. Anna Nasiłowska, pisarka, poetka i literaturoznawczyni z Instytutu Badań Literackich PAN, "w przestrzeni publicznej miast można zauważyć dysproporcje dotyczące upamiętnień kobiet i mężczyzn". "Wynikają one przede wszystkim z innej społecznie roli kobiet, a także ich mniejszej widoczności" - wyjaśniła.
Autorka "Nad Niemnem" wyróżniona została popiersiami na obu brzegach Wisły - w Parku na Książęcem i Parku Praskim. Maria Konopnicka ma tylko jeden pomnik - w Ogrodzie Saskim. Rzeźba Agnieszki Osieckiej znajduje się na ul. Francuskiej. W parku za Sejmem postawiono pomnik Halinie Mikołajskiej, aktorce i działaczce opozycyjnej. Natomiast pomnik gen. Marii Wittek stoi na dziedzińcu Muzeum Wojska Polskiego; a przed Instytutem Głuchoniemych przy pl. Trzech Krzyży - przysiadła harcmistrzyni Wanda Tazbir. W Wilanowie na "małżeńskim" pomniku Jana III Sobieskiego znajduje się Marysieńka.
Trzeba się mocno i bacznie rozglądać, by je spostrzec - zresztą pomiędzy Marszałkiem Piłsudskim, generałem Roweckim, Wincentym Witosem, Mikołajem Kopernikiem, Wojciechem Korfantym, Bolesławem Prusem, Ignacym Daszyńskim, Fryderykiem Chopinem, Józefem Poniatowskim i Charlesem de Gaulle'm, Ignacym Paderewskim i Ronaldem Reaganem; czyli na reprezentacyjnym Trakcie Królewskim, poza schowaną na podwórzu Instytutu Głuchoniemych Wandą Tazbir, nie stoi pomnik żadnej kobiety - choć mogłaby by ożywić to męskie grono na przykład kapitan Emilia Plater.
Problem nie dotyczy tylko stolicy. Jak powiedziała PAP prof. Anna Nasiłowska, pisarka, poetka i literaturoznawczyni z Instytutu Badań Literackich PAN, "w przestrzeni publicznej miast można zauważyć dysproporcje dotyczące upamiętnień kobiet i mężczyzn". "Wynikają one przede wszystkim z innej społecznie roli kobiet, a także ich mniejszej widoczności" - wyjaśniła. Jej zdaniem, "męskie nazwiska są bardziej transparentne". Widać to także na przykładzie chociażby pomników polityków. "Mają one znaczenie dla pewnych opcji politycznych, a w przestrzeni miejskiej tworzą rozpoznawalny znak dla pewnej grupy" – powiedziała.
"Te dysproporcje w upamiętnieniu mówią o tym, że rola kobiet wciąż jest na drugim planie. W obecnej rzeczywistości nie widzę jednak wielu szans, aby miało się to zmienić. Dobre upamiętnienia wymagają bowiem pewnej zgody, co do rangi osoby i jej zasług. U nas ostatnio jednak wrze, a postaci stały się przedmiotem walk politycznych" – powiedziała literaturoznawczyni. "Poza tym od lat daje się zauważyć kryzys rzeźby pomnikowej. Realistyczne przedstawienia nie odpowiadają współczesnej estetyce" – oceniła.
Zapytana, czy wśród pomników kobiet dominują te upamiętniające pisarki i poetki, prof. Nasiłowska zaznaczyła, że "ten trend chyba już się skończył". Przypomniała, że "w pewnym okresie było to jednak faktycznie istotne". "Takim przykładem była chociażby Maria Konopnicka ze względu na to, że była widoczną poetką piszącą po polsku w epoce zaborów, a także tworzącą dla dzieci" – powiedziała.
Warszawski pomnik Marii Konopnickiej znajduje się w Ogrodzie Saskim. "Jest on dość kameralny. Ma to zresztą swój sens – pomnik nie tworzy bariery, nie prezentuje monumentalnej postaci, tylko autorkę bliską, z którą można się utożsamiać oraz cenić ze względu na to, że czyta się jej wiersze, utwory" – oceniła. prof. Nasiłowska. Jednocześnie zwróciła uwagę, że stosunkowo niedaleko pomnika Konopnickiej – na Krakowskim Przedmieściu – znajduje się inny kameralny pomnik, upamiętniający Bolesława Prusa. "Kiedy powstawał, zastanawiano się nawet, czy jego autor nie przesadził z kameralnością, pokazując Prusa jako człowieka o nierównych ramionach. Cóż, praca literacka ma jednak swoje skutki" – dodała.
Historyk sztuki, pisarka, dziennikarka i varsavianistka Małgorzata Karolina Piekarska powiedziała PAP, że jej pierwsze skojarzenie dotyczące kobiecych pomników w Warszawie jest związane właśnie z pomnikiem Marii Konopnickiej. "Dopiero później zaczynam sobie uświadamiać, że mamy trzy pomniki Syrenki. Postaci kobiece można także zobaczyć na Pomniku Powstania Warszawskiego. Kobiety są też obecne na zabytkowych rzeźbach nagrobnych na warszawskich cmentarzach. Jednak przedstawień kobiet jest zdecydowanie za mało" – zaznaczyła.
Piekarska podzieliła się swoim wspomnieniem związanym z pomnikiem Konopnickiej. "Mam krótki wzrok, a w czasach licealnych wstydziłam się nosić okulary. Kiedyś szłam razem z koleżankami przez Ogród Saski i zobaczyłyśmy ten pomnik. Powiedziałam wówczas, że nie widziałam wcześniej tego pomnika żołnierza i szkoda, że ma hełm na głowie, a nie w rękach, bo mogłybyśmy mu tam włożyć kwiatki. Koleżanki zdziwiły się, co ja mówię i uświadomiły, że jest to przecież Maria Konopnicka. To, że jako niedowidząca nastolatka zobaczyłam w pomniku Konopnickiej żołnierza, wiele mówi o tym, jak on wygląda" – powiedziała.
Zwróciła uwagę, że "dzisiaj, kiedy tyle się mówi o Konopnickiej, wciąż jest ona ważna i jest często jest pierwszą autorką dla młodych czytelników, wypadałoby, aby ten pomnik był bardziej wyeksponowany, i w innym miejscu". "Może zresztą potrzebny jest nowy, który będzie wyglądał nieco inaczej?" - dodała.
W ocenie Piekarskiej to, jak wyglądają pomniki kobiet, wiąże się ze stereotypami. "Wciąż żyjemy w ich świecie. Nawet nie zdajemy nawet sobie sprawy z tego, na ile nimi przesiąkliśmy. Uważamy, że kobieta musi być przedstawiona w sukience, z kwiatami. To stąd jest problem z ewentualnym pomnikiem Emilii Plater, którą musielibyśmy jednak przedstawiać w spodniach" - wskazała.
Nie tylko pomnik Konopnickiej jest mało wyeksponowany. Na skwerze przy budynku dawnego Instytutu Radowego znajduje się pomnik Marii Skłodowskiej-Curie. "Pomnik noblistki jest jednak +cofnięty+, naprawdę bardzo trudno jest go zauważyć" – podkreśliła Piekarska. Jej zdaniem, stan pomników przedstawiających kobiety odzwierciedla stosunek do kobiet na przestrzeni wieków. "Musimy pamiętać, że kobiety późno uzyskały prawa wyborcze, a także możliwość studiowania i właściwie przez wiele epok były takim dodatkiem do mężczyzny. Z tego właśnie powodu mamy kobiecych pomników tak mało" – powiedziała.
W ocenie Piekarskiej to, jak wyglądają pomniki kobiet, wiąże się ze stereotypami. "Wciąż żyjemy w ich świecie. Nawet nie zdajemy nawet sobie sprawy z tego, na ile nimi przesiąkliśmy. Uważamy, że kobieta musi być przedstawiona w sukience, z kwiatami. To stąd jest problem z ewentualnym pomnikiem Emilii Plater, którą musielibyśmy jednak przedstawiać w spodniach" - wskazała.
Jej zdaniem, w przestrzeni Warszawy brakuje chociażby właśnie pomnika Emilii Plater. "To jednak jest taka postać, która powinna mieć swój pomnik" - podkreśliła. Chciałaby zobaczyć także pomnik Kory, bo "jednak była ona poetką, filozofką, artystką i malarką". "Zresztą brakuje także pomników malarek, na czele z Olgą Boznańską" – powiedziała. Pewnego rodzaju rozwiązaniem mogłyby być cieszące się dużą popularnością ławeczki. "Chętnie usiadłabym sobie na takiej ławeczce obok Kory" – westchnęła Piekarska.
Prof. Monika Rudaś-Grodzka, historyczka i literaturoznawczyni, a także kierowniczka zespołu badawczego "Archiwum Kobiet" w IBL PAN, wskazała, że problem nie dotyczy tylko Polski. "W Stanach Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii pomników kobiet jest bardzo mało, chociaż są to kraje, w których ruch kobiecy jest bardzo silny" – powiedziała. Zwróciła także uwagę na to, że "nurt rewindykacyjny jest bardzo ważny i nasza polska +herstoria+ – zarówno po lewej, jak i po prawej stronie - upomina się o kobiety".
Według prof. Rudaś-Grodzkiej, do XX w. pomniki symbolizowały oraz umacniały władzę świecką i kościelną oraz były narzędziem politycznym legitymizującym społeczną hierarchię. "Dopiero od czasów dwóch wojen światowych, oraz Holokaustu, pomnik przestał symbolizować autorytet władzy i jego celem nie jest upamiętnianie wielkich zwycięstw, lecz wręcz przeciwnie – ukazywanie pokonanych, upokorzonych, zamordowanych, którym odmówiono ocalenia" – przypomniała.
W XX w. pomniki straciły również swoją realistyczną formę, zniknęły także cokoły, które "reprezentowały przemoc symboliczną oraz dystans między władzą a społeczeństwem". "Pomniki stają się coraz bardziej abstrakcyjne. Dlatego też chciałabym stanąć w obronie jakoby najbrzydszego warszawskiego pomnika, czyli pomnika Marii Konopnickiej. On wcale nie jest brzydki – łączy natomiast postać realistyczną z abstrakcją. Takie właśnie powinny być pomniki kobiet w XXI wieku" – podkreśliła historyczka.
Wskazała, że główną rolą pomnika jest upamiętnienie. "W 2021 r. na placu Krasińskich odsłonięto Pomnik Kobietom Powstania Warszawskiego autorstwa Moniki Osieckiej. Przedstawionym na nim kobiety są jednak anonimowe. A do tego w strojach cywilnych. Jeżeli chcemy upamiętnić jakieś osoby, to powinny mieć one imiona i nazwiska. Nie możemy też zapominać, że dziewczyny, kobiety biorące udział w powstaniu marzyły, jeśli nie o broni, to przynajmniej o mundurach" – powiedziała.
"Pomniki – także te kobiece – powinny brać udział w życiu miasta. Muszą nie tylko upamiętniać, muszą żyć. Tak się stało w przypadku bardzo ważnego pomnika w przestrzeni Warszawy – Syrenki. W ostatnich latach ten pomnik alegoria stał się częścią ruchu kobiecego, dzięki niemu głos kobiecy stał się widzialny" – wskazała prof. Rudaś-Grodzka.
"We współczesnym świecie pomnik musi zatem pełnić funkcje mediacyjne i koncyliacyjne, współtworzyć nowe relacje między społeczeństwem i miastem. Na pewno też nie może wywoływać negatywnych emocji i antagonizować, ale powinien zachęcać do współobecności, pozwalającej na odnajdywaniu się, uczytelnieniu się w przestrzeni publicznej. Pomnik – jako miejsce, które lubimy i szanujemy - powinien być środkiem zaradczym na współczesną alienację zwykłego człowieka" – podkreśliła.(PAP)
Autorka: Anna Kruszyńska
akr/ pat/