Przed olsztyńskim sądem rozpoczął się proces 18-letniego Piotra S., który w styczniu z kościoła Najświętszego Serca Jezusowego ukradł skarbonę , relikwie św. Wiktora i list biskupa z 1903 roku. Złodziej sądził, że w woreczku z relikwiami znajdzie klejnoty.
Piotr S. nie przyszedł do sądu. Sąd Okręgowy rozpoczął proces bez jego udziału. W śledztwie Piotr S. przyznał się do kradzieży z kościoła, ale z odczytanych wyjaśnień nie wynikało, aby miał świadomość tego, że ukradł m.in. relikwie. S. mówił jedynie o "kradzieży woreczka, w którym był proszek". Złodziej sądził, że w woreczku skradzionym z ołtarza znajdzie klejnoty, a rozczarowany jego zawartością - wysypał "proszek" na ziemię.
Z zeznań przesłuchanych w piątek świadków wynika, że Piotr S. okradał kościół "na raty" - najpierw próbował wyrwać ze ściany skarbonę, ale spłoszyły go dwie modlące się w kościele kobiety, które zaalarmowały o "dziwnym zachowaniu" księży i zakonnice.
Siostra zakonna, która opiekowała się kościołem powiedziała sądowi, że modlące się spłoszyły złodziei tylko na chwilę. "Gdy przyszłam zaalarmowana zobaczyłam, że ktoś próbował wykuć skarbonę ze ściany, na ołtarzu nic nie było niepokojącego. Gdy przyszłam za dwie godziny skarbony już nie było, a ołtarza były zerwane obrusy, na klęczniku leżała płytka, pod którą w mensie ołtarza były ukryte relikwie" - powiedziała zakonnica i dodała, że ludzie zwykle nie mają pojęcia o tym, że w mensie ołtarzowej ukryte są relikwie. Aby dostać się do mensy złodzieje m.in. zdjęli z ołtarza obrusy i podważyli kamienną płytkę, pod którą były ukryte.
Razem z woreczkiem z relikwiami św. Wiktora złodzieje ukradli także list sufragana warmińskiego bp. Edwarda z 1903 roku, który został tam umieszczony w czasie konsekracji ołtarza. List informował, że biskup Edward udziela odpustu każdemu, kto modli się przy tym ołtarzu. Przesłuchiwana przez sąd konserwator sztuki przyznała, że zarówno relikwie jak i list są dobrami kultury o szczególnym znaczeniu, że nie można ich odtworzyć. "Biskup nie żyje, relikwii nie da się odzyskać" - przyznała.
Dopytywana przez sąd o losy kościoła w czasie I i II wojny światowej konserwator sztuki przyznała, że świątynia ta przetrwała obie wojenne zawieruchy bez większych szkód. Relikwie i list biskupa tkwiły w ołtarzu św. Franciszka nieprzerwanie od 1903 roku tj. od czasu, gdy konsekrowano świątynię. Ponieważ na krótko przed kradzieżą ołtarz był konserwowany, a mensa oczyszczana konserwator wykonała zdjęcia relikwii. Stąd dokładnie wiadomo, co zostało ukradzione.
Ponieważ w piątek do sądu nie przyszedł wezwany na świadka proboszcz kościoła NSJ sąd przerwał proces do połowy stycznia. Sędzia Krystyna Szczechowicz zapowiedziała, że zleci opinię środowiskową na temat oskarżonego, ponieważ jako nieletni był on pięciokrotnie karany przez sąd rodzinny i nieletnich m.in. za zniszczenie klapy silnika w samochodzie, za kradzieże sklepowe, jazdę na gapę, za "brak realizacji obowiązku szkolnego" i wulgarne odnoszenie się do opiekunów. Z informacji podanych przez sędzię Szczechowicz wynikało, że sąd rodzinny karał Piotra S. m.in. pobytem w ośrodku szkolno - wychowawczym, nakazano mu także przepracowanie 40 godz. w schronisku dla zwierząt. (PAP)
jwo/ dym/