Nie traktujemy inaczej nauczycieli przedszkoli - powiedział minister edukacji Dariusz Pionkowski w poniedziałek podczas debaty politycznej w RMF FM. Odniósł się też do zapowiadanej na przyszły rok podwyżki wynagrodzeń nauczycieli o 6 proc.
W trakcie debaty politycznej na antenie RMF FM, Piontkowski odpowiedział na pytanie słuchaczki, dlaczego nauczyciele przedszkoli są traktowani gorzej niż nauczyciele w szkołach. Chodzi o podwyżkę 300 zł dla wychowawców klas, "niestety nauczyciele w przedszkolach tego nie dostali" - stwierdziła słuchaczka.
Szef MEN zaprzeczył, że nauczyciele przedszkoli są inaczej traktowani. "Realizując postulaty związków zawodowych, wprowadziliśmy minimalną stawkę dodatku za wychowawstwo na poziomie 300 zł. Określenie +wychowawstwo klasy+ zostało przepisane z rozporządzenia. 300 zł to i tak jest zdecydowanie więcej niż 97 proc. samorządów w Polsce płaci. I na mocy rozporządzenia zagwarantowaliśmy, że każdy samorząd zobowiązany jest do tego, aby także wychowawcom przedszkoli wypłacić dodatek za wychowawstwo. Wcześniej takiego zapisu nie było" - powiedział minister.
Dopytywany, czy rząd przekazał na to pieniądze samorządom, przypomniał, że prowadzenie przedszkoli to zadanie własne samorządów finansowane z podatków.
Na pytanie, co dostaną nauczyciele w przyszłym roku, Piontkowski zadeklarował: "będziemy kontynuować te podwyżki, które już się wydarzyły. Przypomnę, że w ostatnich kilkunastu miesiącach łącznie o ponad 21 proc. wzrosło wynagrodzenie nauczycieli. W roku 2019 o prawie 15 proc. To jest najwyższa podwyżka, jaką kiedykolwiek dostali nauczyciele w trakcie jednego roku. Gdyby słuchać przedstawicieli opozycji, to można by uznać, że gdy oni rządzili, to spełniali te wszystkie marzenia nauczycieli. Ale to oni przecież zatrzymali pensje nauczycieli na jednym poziomie, przez kilka lat tych wynagrodzeń dodatkowych nie było".
"W przyszłym roku planujemy co najmniej 6 proc. wzrost wynagrodzenia nauczycieli, tak aby kontynuować ten wzrost wynagrodzeń, który ma miejsce w ostatnich kilkunastu miesiącach. Chcemy, aby wynagrodzenia miały funkcję motywacyjną, ale o tym musimy rozmawiać m.in. ze związkami zawodowymi" - dodał.
Przedstawicielka Koalicji Obywatelskiej Urszula Augustyn powiedziała, że KO zaproponuje nauczycielom 1000 zł podwyżki "na początek". "Te 1000 zł dostaną nauczyciele, którzy będą pracować tylko i wyłącznie na czystym pensum. (...) Wszystko pozostałe to będą dodatkowe pieniądze i na te dodatkowe przygotowaliśmy w budżecie państwa 10 mld zł" - zadeklarowała.
Piotr Zgorzelski z PSL - Koalicji Polskiej powiedział, że jego partia, jeśli będzie rządziła, da nauczycielom co najmniej 1000 zł podwyżki. "Przede wszystkim postulujemy, aby nauczyciele byli urzędnikami państwowymi i opłacani byli przez ministerstwo edukacji narodowej, żeby nie było takiej sytuacji, że bogate samorządy mogą sobie pozwolić na wypłacanie większych dodatków dla nauczycieli, a tych biedniejszych po prostu nie stać".
Prof. Małgorzata Niewiadomska-Cudak z Lewicy poinformowała, że w programie Lewicy jest zapisane, że minimalna płaca dla nauczycieli to 3 500 zł. "Ale chcę podkreślić, że oczywiście w ustawie budżetowej trzeba te pieniądze zapisać. Nie tak, jak jest obecnie, że mówi się, że nauczyciele będą mieli w przyszłym roku 6 proc. podwyżki, a w projekcie ustawy budżetowej tego nie ma. Nie może być tak, że te podwyżki będą wypłacały samorządy" - dodała.
Artur Dziambor z Konfederacji Wolność i Niepodległość stwierdził, że płace nauczycieli powinny podlegać zasadom rynkowym. "Wszystkie inne partie chcą kontroli nad szkolnictwem, my chcemy, żeby wolny rynek decydował o tym, jak szkoła wygląda" - powiedział.(PAP)
Autor: Karolina Mózgowiec
kmz/ mhr/