Zbyt obszerny, nie dostosowany do wieku uczniów, promujący nietolerancję zestaw „urojeń” PiS – w ten sposób eksperci podsumowali w czwartek w Sejmie podstawy programowe nowego przedmiotu „Historia i teraźniejszość”. Prof. Andrzej Friszke przestrzegał, że HiT wywoła „bardzo silny ruch przeciw historii”.
Historia i teraźniejszość (HiT) ma zostać wprowadzona do szkół ponadpodstawowych od nowego roku szkolnego i w dużym stopniu zastąpić dotychczasową "Wiedzę o społeczeństwie" (WOS). Według MEiN, które przygotowało projekty rozporządzeń w tej sprawie, celem HiT jest "wzmocnienie komponentu historii najnowszej w edukacji historycznej uczniów". Proponowana przez resort edukacji podstawa programowa nowego przedmiotu budzi jednak szereg kontrowersji. W czwartek konferencję na ten temat zorganizował klub Koalicji Obywatelskiej. Głos podczas dyskusji zabrali m.in. historyk, prof. Andrzej Friszke, politolog, dr hab. Łukasz Zamęcki oraz związana z ZNP nauczycielka Edyta Książek.
Zaproszeni przez KO eksperci skrytykowali zarówno szybki tryb wprowadzania nowego przedmiotu do szkół, jak i proponowaną przez MEiN podstawę programową "Historii i teraźniejszości".
Edyta Książek oceniła, że cele wprowadzenia HiT-u są polityczne. "W jakim celu wprowadza się "HiT? Ano po to, żeby przygotować, wychować przyszłego wyborcę PiS" - stwierdziła ekspertka Związku Nauczycielstwa Polskiego. Według niej podstawa nowego przedmiotu stanowi "jednostronną ocenę wizji wydarzeń i procesów historycznych", gdzie nie ma miejsca na dyskusję. "My nie mamy zastanowić się, czy katastrofa z 10 kwietnia 2010 r. była tragicznym wydarzeniem, tylko dzieci mają udowodnić, że była najtragiczniejszym wydarzeniem. A ja bym chciała dyskutować, czy być może równie tragicznym, albo tragiczniejszym były wydarzenia w kopalni Wujek, czy rok 1968, czy Poznański Czerwiec 1956 roku" - powiedziała Książek.
Zwróciła ponadto uwagę, że program HiT-u jest niedostosowany do wieku uczniów. "Nie wyobrażam sobie, aby 14-letnie dziecko - mój syn, albo inny uczeń, miał np. zrozumieć zasady funkcjonowania reżimów w PRL-u, albo zawiłości dziejów państw świata, takich jak Chiny, Kambodża czy Wietnam. To naprawdę się nie uda" - przekonywała nauczycielka.
Równie krytyczną ocenę planów resortu edukacji wyraził prof. Friszke, który zwrócił uwagę m.in. na "dramatyczne przeładowanie" i szczegółowość podstawy programowej HiT-u. "Gdyby moi studenci na pierwszym roku studiów mieli taką wiedzę o PRL-u czy II wojnie światowej, to pewnie wszyscy piątki by dostali, a tu mówimy o młodzieży szkolnej, która niekoniecznie musi być zainteresowana humanistyką, polityką" - zauważył historyk. Dowodził przy tym, że program HiT-u jest nie do zrealizowania. "Okres PRL-u przy całej tej szczegółowości jest tak ściśnięty, że w zasadzie można powiedzieć, że jedna lekcja powinna objąć okres lat 1956-1981. To jest już taka sztuka cyrkowa, że ja w życiu bym nie potrafił tego zrobić" - stwierdził profesor.
Dziwił się też cezurom czasowym przyjętym w podstawie programowej. "Sierpień 1980 r. nie istnieje jako początek czegoś nowego, to jest ukryte w środku. Potem mamy kolejny dramat, bo im dalej, tym gorzej, czyli Polskę od 13 grudnia 1981 r. - to jest wielka cezura, która się ciągnie, jak rozumiem, na jednej lekcji, do roku 1991, z ukrytym rokiem 1989 i wyborami 4 czerwca. (...) I mamy okres zupełnie dramatycznie opisany, czyli po roku 1989. To jest przełożenie na podstawę programową znanej skądinąd propagandy PiS-u dotyczącej dekomunizacji, niewłaściwości III RP" - wskazywał Friszke.
Propaganda ta - według niego - dotyczy także podkreślenia "wielkości" określonych polityków, np. Jana Olszewskiego przy jednoczesnym marginalizowaniu Tadeusza Mazowieckiego i dokonań jego rządu. Za "kabaretową" historyk uznał część programu, gdzie rok 2001 określono jako "kryzys postkomunizmu". "Ja się zastanawiałem dlaczego, skoro wtedy Leszek Miller został premierem - dlaczego to uznano za kryzys ich +postkomunizmu+. Ale rozumiemy, rozumiemy, przecież nie jesteśmy naiwni, wtedy powstała partia Prawo i Sprawiedliwość. I to jest wielka cezura Polski" - ironizował profesor.
Friszke przestrzegał, że tak zbudowana podstawa programowa HiT-u spowoduje "bardzo silny ruch przeciw historii". "To, cośmy w swoim czasie w PRL-u przechodzili, to znaczy takie przekonanie, że historia to jest takie miejsce, gdzie kłamią" - powiedział.
Dr Zamęcki za "niepokojące" uznał "praktycznie całkowitą likwidację edukacji społecznej" w szkole ponadpodstawowej. Przypomniał, że program WOS-u obejmował m.in. zagadnienia z zakresu np. prawa, europeistyki, stosunków międzynarodowych czy antropologii. "To, co jest też bardzo istotne, to brak elementów umiejętnościowych - uczeń nie dowie się już np. jak tworzyć statut stowarzyszenia, jak przygotowywać odpowiedź na pisma urzędowe" - wskazał Zamęcki.
W trakcie konferencji kilka postów na temat przedmiotu "Historia i teraźniejszość" zamieścił na Twitterze resort oświaty. Zapewniono, że podstawę programową HiT opracował zespół ekspertów, m.in. nauczycieli akademickich, nauczycieli historii i WOS, autorów podręczników i programów nauczania, publikacji historycznych oraz popularnych. Według MEiN, "celem HIT jest opanowanie zdolności samodzielnej analizy, interpretacji i oceny procesów na bazie pełnego zasobu wiedzy o faktach, osobach i pojęciach". "Historia i teraźniejszość to przygotowanie uczniów do świadomego i odpowiedzialnego udziału w życiu publicznym" - napisano na Twitterze MEiN.
Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek przekonywał niedawno, że uczniowie dzięki nowemu przedmiotowi poznają m.in. fakty dotyczące żołnierzy wyklętych, dążenia niepodległościowe, historię stanu wojennego, a także - jak mówił minister - "okoliczności Okrągłego Stołu '89, także zdrady częściowej, która temu towarzyszyła, postkomunizmu lat 90., który zatrzymał rozwój naszego kraju, bo to trzeba wszystko wyjaśnić, takie są okoliczności naszego dochodzenia do wolności, niepodległości i czasów dzisiejszych".(PAP)
autor: Marta Rawicz
mkr/ mrr/