Reżyser Kazimierz Kutz i operator filmowy Jerzy Wójcik otrzymali w czwartek tytuły doktorów honoris causa Szkoły Filmowej w Łodzi. Uhonorowani twórcy są jednymi z pierwszych absolwentów łódzkiej uczelni. Obaj z powodu złego stanu zdrowia byli nieobecni na uroczystości.
"Bierzemy udział w uroczystości bardzo podniosłej i radosnej, a z drugiej strony bardzo smutnej, ponieważ ani Kazimierz Kutz ani prof. Jerzy Wójcik nie mogą być z nami (z powodów zdrowotnych – przyp. PAP). Wierzymy bardzo, że sercem i myślą są z nami, bo w dzisiejszych trudnych i burzliwych czasach bardzo potrzebujemy ich obecności, choćby metaforycznej" – podkreślił rektor łódzkiej Szkoły Filmowej Mariusz Grzegorzek.
Obaj laureaci poznali się w latach 50. ubiegłego wieku w łódzkiej Szkole Filmowej, gdzie Kutz studiował na Wydziale Reżyserii Filmowej, a Wójcik na Wydziale Operatorskim. W pracy - jako drugi reżyser i operator kamery - po raz pierwszy spotkali się na planie filmu Andrzeja Wajdy "Kanał", realizowanego w 1956 r.
"Dlaczego Kutz? Czy to nie oczywiste? Ponad pół wieku pracy artystycznej. Sto pełnometrażowych przedsięwzięć fabularnych w kinie, telewizji, teatrze. Honorowy Orzeł Polskiej Akademii Filmowej za osiągnięcia życia. Platynowe i Złote Lwy Gdyńsko-Gdańskie. Autor książek. Nasz absolwent" - podkreślił w laudacji promotor doktoratu dziekan Wydziału Reżyserii Filmowej i Telewizyjnej Piotr Mikucki.
Obszernego wystąpienia na temat ścieżki życiowej, twórczości i osobowości "Ostatniego z Wielkich" wysłuchało grono bliskich mu osób, m.in. Anna Dymna, Jerzy Trela, Edward Linde Lubaszenko, Olgierd Łukaszewicz, Elżbieta Baniewicz, Eustachy Rylski. Życzenia dla laureata przekazali m.in. Krzysztof Globisz, biskup senior Alfons Nossol i Adam Michnik.
W imieniu ojca i całej rodziny wystąpiła córka reżysera Wiktoria Kutz. "Gdy jego życie zatacza swój krąg, ten moment gdy przytula go jego Alma Mater to chwila symboliczna, brakująca perła w jego koronie" – powiedziała.
"Perła w koronie" to obok "Nikt nie woła", "Soli ziemi czarnej", "Paciorków jednego różańca", "Śmierci jak kromka chleba", "Zawróconego" jeden z wielokrotnie nagradzanych filmów Kazimierza Kutza.
O twórczości autora zdjęć filmowych i cenionego nauczyciela pokoleń operatorów Jerzego Wójcika – jak określił go dziekan Wydziału Operatorskiego Zbigniew Wichłacz "mentora, autorytetu, na którego ostatnie słowo zawsze czekano w napięciu" - powiedziała prof. Jolanta Dylewska.
"Mówimy Jerzy Wójcik, a myślimy +Popiół i diament+, +Nikt nie woła+, +Eroica+, +Faraon+, +Matka Joanna od Aniołów+, +Przy kolejowym torze+, etc. Jerzy Wójcik pokazuje nam, że w kinie widzialne służy o tym, by opowiedzieć o niewidzialnym i rejestrować profilmowe czasoprzestrzenie w sposób otwierający przestrzeń wewnętrzną, przestrzeń ducha" – zaznaczyła.
Doktorat przekazano na ręce syna twórcy Tomasza Wójcika, który mówił o głębokim przywiązaniu ojca do uczelni, której był absolwentem i wykładowcą.
Uroczystość zakończyła projekcja filmu "Nikt nie woła" – było to pierwsze zrealizowane samodzielnie przez Kutza i Wójcika dzieło. Zdaniem prof. Andrzej Gwóździa "cudowny estetyczny eksces, którym w 1960 roku wprowadzał (Kutz - przyp. PAP) polską kinematografię do światowego kanonu kina, za co w Polsce nabawił się godnego ubolewania ostracyzmu środowiska".
Łódzka Państwowa Wyższa Szkoła Filmowa, Telewizyjna i Teatralna, nazwana początkowo Państwową Wyższą Szkołą Filmową, powstała w roku 1948. Jej absolwentami jest wielu wybitnych reżyserów, operatorów, aktorów. Od lat uczelnia umieszczana jest na prestiżowej liście 15 najlepszych szkół filmowych na świecie The Hollywood Reporter.
Uczelnia uhonorowała wcześniej tytułami doktorów h.c. m.in. Jerzego Toeplitza, Andrzeja Wajdę, Romana Polańskiego, Jerzego Kawalerowicza, Wojciecha Jerzego Hasa, Vittorio Storaro, Jerzego Mierzejewskiego, Zbigniewa Rybczyńskiego, Tadeusza Różewicza, Martina Scorsese, Michaela Haneke, Janusza Gajosa, Kazimierza Karabasza. (PAP)
autorka: Agnieszka Grzelak-Michałowska
agm/ pat/