Owacją na stojąco nagrodziła widownia Jerzego Hoffmana i Nataszę Urbańską - reżysera i główną aktorkę filmu "Bitwa Warszawska 1920", pokazanego w czwartek wieczór po raz pierwszy zagranicą. Od piątku film jest na ekranach 21 kin Cineworld.
Na pierwszą zagraniczną premierę filmu przyszli brytyjscy filmowcy, dziennikarze, dyplomaci i prasa. Obecni byli m.n. Anne Applebaum, prof. Norman Davies, były ambasador Wielkiej Brytanii w Warszawie Charles Crawford, publicyści Neal Ascherson i Ed Lucas, wiceminister spraw zagranicznych Beata Stelmach.
"Dla większości Brytyjczyków Europa Wschodnia jest poza świadomością. Nie wiedzą, że działy się tam ważne wydarzenia, a jeśli nawet wiedzą, to na wojnę polsko-bolszewicką patrzą przez optykę sowiecką, ponieważ po Rewolucji Październikowej brytyjskie związki zawodowe i lewica były po stronie Lenina. Dlatego ważne jest, by pokazać jak było" - powiedział PAP Norman Davies.
Michał Sarne: "Hoffman jest mistrzem kontrastu. Potrafi wyważyć elementy frywolne z tragicznymi, romans kawalerzysty z kabaretową piosenkarką z jednej strony z krwawą bitwą z drugiej".
Crawford nazwał film "bardzo dramatycznym", choć zwierzył się, że miał niedosyt scen z udziałem Stalina.
"Hoffman jest mistrzem kontrastu. Potrafi wyważyć elementy frywolne z tragicznymi, romans kawalerzysty z kabaretową piosenkarką z jednej strony z krwawą bitwą z drugiej" - powiedział PAP Michael Sarne aktor i reżyser, przyjaciel Romana Polańskiego i Jerzego Skolimowskiego.
"Ten kontrast ma w sobie coś romantycznego. Główni bohaterowie nie wiedzą, co się wokół nich dzieje, a przez to są także postaciami tragicznymi" - zaznaczył.
W podobnym duchu ocenił film Philip Bergson krytyk filmowy BBC: "Jerzy Hoffman, już w +Ogniem i Mieczem+ pokazał, że świetnie sobie radzi z dużymi, spektakularnymi scenami bitwy. I tym razem nie zawiódł. Kręcąc sceny z wielkim rozmachem nie traci przy tym z pola widzenia szczegółów drobnych ani intymnych i osobistych przeżyć" - mówi.
Spytany przez PAP, czy kręcąc film miał świadomość, że sam jego temat jest wciąż kontrowersyjny, Hoffman odparł, że "w Polsce nie ma tematów politycznie niekontrowersyjnych".
Philip Bergson: "Jerzy Hoffman, już w +Ogniem i Mieczem+ pokazał, że świetnie sobie radzi z dużymi, spektakularnymi scenami bitwy. I tym razem nie zawiódł. Kręcąc sceny z wielkim rozmachem nie traci przy tym z pola widzenia szczegółów drobnych ani intymnych i osobistych przeżyć".
"Niektórzy woleliby, by główny bohater był gejem. Inni sądzą, że lepiej byłoby, gdybyśmy tę bitwę przegrali, a jeszcze inni, by bohaterowie zginęli, bo wtedy mogliby świętować klęskę z pieśnią na ustach i obnosić się z martyrologią. Dlatego ważna jest dla mnie ocena Brytyjczyków, bo są wolni od polskich fobii i kompleksów" - powiedział reżyser.
"Dla mnie jest oczywiste, że wojna z bolszewikami została wygrana dzięki przeogromnemu wysiłkowi narodu, którego przez ponad sto lat nie było na mapie Europy. Jeśli idea narodowej jedności jest kontrowersyjna, to owszem mój film jest kontrowersyjny. Zarzuca mi się, że nakręciłem czwartą część trylogii, ale młodzi ludzie, którzy ginęli w tej wojnie, byli na niej wychowani i patriotyzm nie był dla nich niczym wstydliwym tak, jak niestety bywa dziś" - zauważył Hoffman.
"Mój film nie jest żadną agitacją. Chciałem pokazać losy ludzkie: wielką miłość, wielką podłość, szlachetność, bohaterstwo i tchórzostwo, wszystko to, co występuje w naturze ludzkiej w warunkach ekstremalnych" - dodał.
"Bitwa Warszawska jest pierwszą od XVII wieku zwycięską bitwą, stoczoną samodzielnie przez Polaków, która zdecydowała o zwycięskiej wojnie. Pokazuje, że Polska już w 1920 r. była w Europie i że Polacy, gdy skoncentrują wysiłki na wspólnym celu wiele osiągają. Warto o tym pamiętać i mówić innym" - powiedziała wiceminister Stelmach.(PAP)
asw/ abe/