Kancelaria Prezydenta zachęca do odwiedzenia strony internetowej będącej wirtualnym upamiętnieniem ofiar zbrodni katyńskiej. "Także w obecnym wyjątkowym czasie Katyń pozostaje symbolem, bez którego nie można zrozumieć historii Polski" - podkreślił prezydent Andrzej Duda.
Istnieje szansa, że o Katyniu dowiemy się czegoś np. na podstawie błędnego zakwalifikowania ważnych dokumentów. Do tego jednak konieczna jest też zgoda na prowadzenie poszukiwań. Dziś wydaje się, że nie ma na to szans, bo nie istnieją przesłanki do prognozowania zmiany w rosyjskiej polityce historycznej. Ale sprawa katyńska jest tylko pozornie zamknięta – mówi PAP prof. Wojciech Materski, historyk z Instytutu Studiów Politycznych PAN.
80 lat temu, 3 kwietnia 1940 r., władze sowieckie przystąpiły do systematycznej eksterminacji polskich jeńców z obozów w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku. Oficerowie dokumentowali te chwile w notatnikach i listach do rodzin. Są one jednym z najważniejszych świadectw obrazujących mechanizm ludobójstwa.
Choć od zbrodni katyńskiej minęło 80 lat lat, to nadal istnieją niewyjaśnione ślady pochówków zamordowanych, które wskazują na miejsca ukrycia zwłok poza granicami powstałych Polskich Cmentarzy Wojennych - przypomniało w piątek Biuro Poszukiwań i Identyfikacji IPN.
Był 16 kwietnia 1952 r., gdy do sali, w której obradowała komisja Izby Reprezentantów USA, wszedł mężczyzna z zasłoniętą twarzą. Kongresmeni przyjechali do Londynu specjalnie, by badać sprawę zbrodni katyńskiej. Mężczyzna był jednym z najważniejszych świadków. Mimo dwunastu lat, które upłynęły od rozstrzelania polskich oficerów, władze sowieckie utrzymywały, że mordu dokonali Niemcy. Mężczyzna miał się czego obawiać, część niewygodnych świadków zginęła w niewyjaśnionych okolicznościach, do tego w komunistycznej Polsce pozostała jego rodzina. Dlatego Stanisław Swianiewicz wystąpił w masce i pod pseudonimem.
Jednym z obszarów działalności opozycji politycznej w PRL w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych było odkłamywanie prawdy o naszej najnowszej historii. Nie inaczej było również w przypadku zbrodni katyńskiej, którą przez lata władze Polski Ludowej przypisywały Niemcom.
Życiorysy duchownych, którzy byli ofiarami zbrodni katyńskiej, znamy w większości jedynie w ogólnych zarysach. Wiemy tylko mniej więcej, kiedy zostali złapani, dokąd mogli następnie trafić oraz gdzie zginęli – mówi PAP dr hab. Patryk Pleskot, historyk z IPN, autor książki „Księża z Katynia”.
„W październiku 1940 roku stu kilkudziesięcioro funkcjonariuszy NKWD – kobiet i mężczyzn – otrzymało nagrody za przygotowanie i zorganizowanie zbrodni katyńskiej. Nie wiemy, ilu z nich strzelało do polskich oficerów. Da się za to precyzyjnie określić, że gratyfikacja finansowa stanowiła równowartość ceny dwóch kilogramów chleba. Tyle właśnie dla stalinowskiego reżimu warte było życie zamordowanych Polaków” – czytamy.
Pracownicy łódzkiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej przygotowali na swojej stronie internetowej wirtualną wystawę „Prawda o zbrodni katyńskiej”. Prezentację można oglądać od piątku, a jej częścią są archiwalne dokumenty i fotografie dotyczące zamordowania 22 tysięcy polskich oficerów przez sowieckie NKWD.