„Nie proszę o pochwały, lecz tylko o zachowanie pamięci o mnie i mojej córeczce […] Teraz jestem już spokojna. Muszę zginąć, ale swoje zrobiłam. Chciałabym, aby przetrwała pamięć o moich obrazach. Żegnajcie, moi koledzy i przyjaciele, żegnaj, żydowski narodzie! Nie dopuście już nigdy do takich zniszczeń” – pisała Gela Seksztajn w testamencie, który włożyła do metalowej skrzyni razem ze swoimi akwarelami, z rysunkami i ze zdjęciem, na którym trzyma w ramionach córeczkę.
To niemal wszystko, co pozostało po zdolnej malarce, która zginęła najprawdopodobniej podczas likwidacji warszawskiego getta. Monika Libicka próbuje ze szczątkowych wspomnień, porwanych śladów, rozmów z potomkami rodziny męża bohaterki, utkać jej portret.
Pewnie pamięć o artystce zupełnie by zaginęła, gdyby nie Archiwum Emanuela Ringelbluma. Żydowski historyk od początku wojny gromadził materiały i dokumenty na temat sytuacji Żydów, z biegiem czasu pozyskując do współpracy kilkudziesięciu żydowskich pisarzy, nauczycieli, naukowców i działaczy społecznych. W ten sposób powstała organizacja Oneg Szabat, której członkowie stworzyli podziemne archiwum getta warszawskiego. Gdy Niemcy zaczęli je likwidować, Archiwum Ringelbluma trafiło do metalowych skrzyń i baniek po mleku, które po wojnie zostały odkopane i obecnie są przechowywane w Żydowskim Instytucie Historycznym. Właśnie z niego autorka książki dowiaduje się o istnieniu Geli Seksztajn i z reporterskim zacięciem stara się odtworzyć jej życie.
Artystka urodziła się w 1907 r. w Warszawie, choć została zarejestrowana w miejscowości Łosica, skąd pochodził jej ojciec. Był on szewcem, który ożenił się z kobietą należącą do nieco wyższej klasy społecznej. Jednak matka Geli miała sparaliżowaną rękę, co uniemożliwiało jej podjęcie pracy i tak naprawdę zmusiło ją do mezaliansu. Umarła, gdy dziewczynka miała jedenaście lat, przez co możemy przypuszczać, że jej dzieciństwo nie należało do najłatwiejszych. Ale w świeckiej szkole żydowskiej dostrzeżono jej plastyczne talenty. Mogła się rozwijać, czego efekty zostały niebawem zauważone choćby przez Wojciecha Weissa, w którego pracowni na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie przez jakiś czas się kształciła. W liście, który dołączyła do skrzynki ze swoimi pracami, pisze: „Mój talent odkrył I. J. Singer. Zainteresowano się mną…”. Słynnego pisarza poznała prawdopodobnie w Związku Literatów i Dziennikarzy Żydowskich w Polsce, który mieścił się przy ulicy Tłomackie w Warszawie.
Pod koniec lat trzydziestych bywała tam ze swoim mężem. Izrael Lichtensztejn, nauczyciel i działacz Poalej Syjon-Lewicy, będzie później jednym z czołowych członków organizacji Oneg Szabat. Na razie jednak żeni się z Gelą. Młode małżeństwo zamieszkało w ciasnym pokoju nieopodal Nalewek. Obydwoje uczyli w szkole, a Gela coraz więcej malowała. Jeszcze przed ślubem doceniano jej portrety żydowskich dzieci, a obraz „Dziewczynka z lalką” otrzymał nagrodę na wystawie Żydowskiego Towarzystwa Krzewienia Sztuk Pięknych.
Wszystkie plany zniweczyła jednak wojna. Kiedy Niemcy wydali rozkaz przeniesienia się Żydów do getta, Gela z Izraelem podporządkowała się ich decyzji. Dwa tygodnie przed zamknięciem dzielnicy urodziła się ich córeczka Margalit. Młodej mamie musiało być w warunkach getta bardzo ciężko, ale tak jak jej mąż nie rezygnowała z działalności w projektach Samopomocy i Centosu (Centralne Towarzystwo Opieki nad Sierotami). Izrael przez cały czas prowadził zapiski do Archiwum Ringelbluma, a obydwoje włączyli się do programu tajnego nauczania dzieci w getcie. Jak udało się Monice Libickiej ustalić, „Gela uczy, przygotowuje wystawy dziecięcych prac oraz robi kostiumy na przedstawienia. […] W 1942 r. przewodniczący Judenratu Adam Czerniakow wręcza jej nagrodę pieniężną z podziękowaniami za pracę dydaktyczną”.
Nie ma już o tym mowy, gdy Niemcy zaczynają likwidować getto. Gela z córeczką musi się ukrywać, ponieważ nie posiada zaświadczenia o legalnej pracy, którego zdobycie w tych warunkach stało się niemożliwe. Schronienie prawdopodobnie znalazła w podziemiach szkoły, w której uczyła niegdyś z mężem. W tym czasie zaczęła przygotowywać swoje prace do zapakowania w skrzyniach pod ziemią. W większości przedstawiają one wychudłe, głodne dzieci żyjące w getcie. Jest wśród nich też kilka szkiców córki, męża, a także jej autoportret. Dołączyła do nich dwa listy – swoją krótką biografię i testament zatytułowany: „Cóż mogę w takiej chwili powiedzieć i czego żądać?”.
Dzień wcześniej Izrael też napisał list pożegnalny, który cytuje autorka książki. Pisze w nim o dumie z tego, że organizacja Oneg Szabat powierzyła mu zadanie ukrycia materiałów, i martwi się o rodzinę. Na końcu dodaje: „Wiem, że nie wytrzymamy. Jest niemożliwością przeżyć i wytrzymać takie przerażające morderstwa i zbrodnie”. Nie udało się ustalić, jak zginęli Gela Seksztajn, jej mąż Izrael Lichtensztejn i ich córeczka Margalit.
Magda Huzarska-Szumiec
Źródło: MHP