W sprawie Gomułki, Spychalskiego i w sprawach pokrewnych aresztowano około 800 osób, głównie komunistów - mówi PAP historyk, dr Robert Spałek (IPN), autor książki "Komuniści przeciwko komunistom". Jak wyjaśnia, ta publikacja poświęcona jest poszukiwaniu "wroga wewnętrznego” przez Bieruta i jego ekipę w latach 1948-1956.
PAP: Głównym przeciwnikiem Bolesława Bieruta w walce o przywództwo PPR był Władysław Gomułka. Kiedy i jak rozpoczął się konflikt pomiędzy nimi?
Dr Robert Spałek: Bierut i Gomułka poznali się w drugiej połowie 1943 r. i bardzo szybko zaczęli konkurować o pozycję lidera komunistów w kraju. Konflikt między nimi miał zarówno charakter osobisty, jak i ideowy. Bierut był skryty, małomówny, w praktyce w sposób automatyczny realizował wytyczne Stalina i Kominternu. Słowo Sowietów było dla niego jak rozkaz.
A Gomułka stanowił jego charakterologiczne, a przez to i praktyczne przeciwieństwo. Znany jako ekstrawertyk, choleryk, co więcej, jak na komunistę bywał dość samodzielny i tę samodzielność ujawniający – pomysły Sowietów próbował pragmatycznie adaptować do sytuacji lokalnej.
PAP: Czy coś ich łączyło?
Dr Robert Spałek: Obydwaj byli fanatycznymi komunistami, realizowali ten sam cel – ustanowienie komunizmu w Polsce. Ale próbowali dążyć do tego innymi metodami, co widać choćby na przykładzie ich wczesnego konfliktu o rolę Krajowej Rady Narodowej. Bierut początkowo w ogóle nie był zwolennikiem lansowanej przez Gomułkę koncepcji utworzenia KRN, komunistycznej atrapy podziemnego parlamentu, choć później sam stanął na jej czele. W sytuacji gdy armia sowiecka zajmowała Polskę, a Kreml miał decydować o władzy nad Wisłą, zdaniem Bieruta nie było roztropne, ani sensowne wykazywanie się nadmierną inicjatywą lokalną.
Już w czerwcu 1944 r. napisał więc na Gomułkę donos, w którym oskarżał go o dyktatorskie zapędy i nieufność wobec Moskwy. Oficjalnym adresatem donosu był szef rozwiązanego rok wcześniej Kominternu Dymitrow, ale faktycznym – Stalin. Były to ciężkie zarzuty, i dla Gomułki z pewnością bardzo niebezpieczne. Po spotkaniu przywódców partii komunistycznych w Szklarskiej Porębie w 1947 roku układ sił się zmienił. Bierut mógł już stopniowo odsuwać Gomułkę od władzy, obciążając go zarzutem ideowego odchylenia od obowiązującej politycznej normy, tzw. odchylenia prawicowo-nacjonalistycznego oraz zarzutem tworzenia własnej grupy popleczników.
PAP: Jaka była skala aresztowań i represji wobec Gomułki i innych komunistów w latach 1948-1956?
Dr Robert Spałek: Szacuję, że aresztowano około 800 osób. Byli to zwolennicy Gomułki, Spychalskiego, często ich rodziny i znajomi. W tej liczbie są też tzw. dwójkarze, aresztowani w związku z postawieniem grupie Włodzimierza Lechowicza i Alfreda Jaroszewicza fałszywych zarzutów zdrady komunizmu i agenturalnej współpracy z Niemcami. Tymczasem byli to ludzie, którzy jeszcze przed wojną prowadzili między innymi w Wojsku Polskim działalność na rzecz wywiadu sowieckiego, a podczas okupacji wniknęli w struktury państwa podziemnego i działali na rzecz PPR.
Najistotniejsze informacje przez nich zdobywane trafiały do Moskwy – były to np. zarówno informacje o polskich strukturach niepodległościowych, jak o uzbrojeniu niemieckim. Do więzień trafiali ludzie całkowicie niewinni, za to skoligaceni z oskarżonymi komunistami. Na przykład podczas śledztwa przeciw Spychalskiemu aresztowano wdowę po jego bracie Jozefie, pułkowniku AK, czy żonę Alfreda Jaroszewicza. Także Zofia Gomułkowa została zamknięta tylko dlatego, że oskarżano jej męża o działanie na szkodę ustroju.
Po 1948 r. aresztowano też wiele osób oskarżonych o „trockizm”, tzw. Szwajcarów, komunistów, którzy podczas wojny przebywali na Zachodzie. Należy jednak zaznaczyć, że komuniści i ludzie z nimi powiązani stanowili zaledwie 0,3 procenta wszystkich aresztowanych przez UB do 1956 r., których wedle danych minimalnych szacuje się na 250 tys.
PAP: Dlaczego Bierutowi nie udało się przeprowadzić pokazowego procesu Gomułki?
Dr Robert Spałek: Po pierwsze nie było jednoznacznego rozkazu Stalina. Była to dla Stalina sprawa ważna, ale nie najważniejsza. Po drugie nie było realnych dowodów na współpracę Gomułki czy innych komunistów z amerykańskim czy brytyjskim wywiadem – a wbrew panującym dziś stereotypom ten fakt miał znaczenie, bo potencjalny proces pokazowy w Polsce Ludowej musiał być bardzo dobrze przygotowanym spektaklem politycznym.
Poza tym, chociaż śledztwa prowadzono wielokrotnie przy pomocy brutalnych tortur, to ludzie oskarżani o spisek, ostatecznie odwoływali zeznania, nie dając się sprowadzić do roli marionetek, tak jak miało to miejsce podczas moskiewskich procesów pokazowych z lat 1937-1938. A bez nich „spektakl” nie miałby szans powodzenia.
Także ubecy, podwładni Anatola Fegina, nie byli jednomyślni. Z czasem pojawiło się u nich kunktatorstwo. Chcieli mieć stuprocentowe dowody przestępstw – swego rodzaju polisę ubezpieczeniową dla siebie – a takich dowodów uzyskać się nie dawało, bo faktycznych przestępstw politycznych i zdrad nie było. Funkcjonariusze obawiali się, że w razie niepowodzenia procesu odpowiedzialność spadnie w pierwszym rzędzie na nich.
Okresowo wahał się i obawiał konsekwencji sądzenia ważnych komunistów także sam Bierut, wielokrotnie przeglądając akta Gomułki czy Spychalskiego. Po procesie Slánský’ego ambasador PRL w Pradze wręcz ostrzegł Bieruta, by nie ważył się na podobny ruch w Polsce, bo proces o takim zasięgu środowiskowym może pochłonąć jego samego.
PAP: Jaka była rola braci Fieldów w działaniach Bieruta przeciw Gomułce?
Dr Robert Spałek: Herman i Noel Fieldowie byli amerykańskimi sympatykami komunizmu, Noel okresowo nawet współpracował z NKWD. Przed wojną i podczas jej trwania uratowali setki europejskich komunistów przed śmiercią z rąk hitlerowców. Tymczasem po 1945 r. strona sowiecka uznała ich za zdrajców i agentów amerykańskiego wywiadu.
Herman Field był kilka razy w Polsce. Po raz pierwszy jeszcze przed wojną. W 1949 r. UB porwało go z lotniska na Okęciu. W śledztwie próbowano połączyć jego rzekomą współpracę dla Amerykanów ze sprawą Gomułki, by umiędzynarodowić „amerykański spisek”. Field jednak nie przyznał się do zarzutów. Przetrzymywano go w tajnym więzieniu UB tzw. Spacerze w Miedzeszynie przez ponad pięć lat. Siedział w piwnicy. Na tej samej posesji zresztą trzymano Gomułkę, tyle, że były szef komunistów był przez trzy lata zamknięty w pokoju.
Władze PRL monitowane przez stronę amerykańską wielokrotnie zaprzeczały porwaniu, twierdząc, że Herman Field nawet nie przebywa na terenie Polski. Paradoksalnie, o przetrzymywaniu Fielda świat dowiedział się z audycji realizowanych w USA z udziałem jego oprawcy, Józefa Światły, po jego ucieczce w grudniu 1953 roku.
PAP: „Komuniści przeciwko komunistom” to pierwsza książka, która w tak wyczerpujący sposób opisuje bierutowskie „czystki” wobec członków PPR, popierających Gomułkę. Co było najtrudniejsze przy pracy nad tak obszernym materiałem?
Dr. Robert Spałek: Aby opowiedzieć o skali poszukiwania wroga wewnętrznego w latach 1948-1956 musiałem odtworzyć wiele komunistycznych życiorysów i zapomnianych, czy jeszcze częściej nieznanych wydarzeń. Miałem do dyspozycji między innymi liczne dokumenty dawnego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, zawierające zarówno wiele informacji fałszywych, jak i prawdziwych. Wcześniej historycy często skupiali się na tym, że te dokumenty zawierają informacje wydobywane przemocą, są więc mało warte. Tyle, że to nie była cała prawda o tych materiałach. Choćby po lekturze samych protokołów z kilku lat przesłuchań interesującej nas osoby można zauważyć pewien ciąg logiczny i odnaleźć punkty wspólne z dokumentami z innych przesłuchań, także innych ludzi.
Miałem ponadto do dyspozycji materiały wewnętrzne bezpieki, oficjalne i nieoficjalne materiały partyjne. Do tego mogłem skonfrontować zdobytą wiedzę z dokumentami Centralnej Komisji Kontroli Partyjnej, która od 1954 r. zajmowała się sprawą Gomułki i innych aresztowanych komunistów, a także ze spisanymi wspomnieniami, wywiadami, osobistymi notatkami bohaterów mojej książki.
Wreszcie, opublikowano także pewną część dokumentacji sowieckiej, bardzo przydatną. Z sygnałów, które do mnie dotarły, wiem, że ta książka opisuje historię dla wielu czytelników nieznaną, co więcej, w niektórych szczegółach ukrytą nawet przed rodzinami aresztowanych.
ls/