Czy Napoleon był wielki? Andrew Roberts uważa, że tak. A jego książka ma na celu wyjaśnienie, dlaczego tak właśnie jest.
Książka, jak wyjaśnia sam autor, wpisuje się w długą tradycję sporów o Napoleona, które rozpoczęły się zanim jeszcze ten ukończył trzydziestkę, ponieważ to właśnie wtedy ukazała się jego pierwsza biografia. W 1817 r. szwajcarski historyk Frédéric Lullin de Châteauvieux napisał o nim: „Z mocą cyklonu zmiótł skamieniałe bariery postępu i dokonał więcej niż osiemset lat panowania Habsburgów i sześćset lat panowania Bourbonów”. Z kolei w 1818 r. Madame de Staël nazwała go w wydanej pośmiertnie książce „kondotierem bez ogłady, bez ojczyzny, bez moralności, wschodnim despotą, nowym Attylą, wojownikiem, który potrafi tylko demoralizować i niszczyć”. Johann Wolfgang von Goethe spotkał Napoleona w 1808 r., aby potem określić go mianem człowieka będącego „w permanentnym stanie oświecenia”.
„Czy był niszczycielem, czy budowniczym? Wyzwolicielem czy tyranem? Mężem stanu czy awanturnikiem? +Spór trwa nadal+ – pisał [Pieter] Geyl w ostatnim zdaniu swojej książki. A ja mam nadzieję, że po przeczytaniu mojej czytelnik nie będzie miał wątpliwości, dlaczego zatytułowałem ją Napoleon Wielki” – zaznaczył Andrew Roberts.
Historyk podkreślił, że Napoleon Bonaparte był twórcą nowoczesnej Francji, a jego imię określa całą epokę. „Doszedł do władzy w wyniku przewrotu wojskowego zaledwie sześć lat po przybyciu do tego kraju jako uchodźca polityczny bez grosza przy duszy, a przez resztę życia charakteryzowała go przede wszystkim przynależność do korpusu oficerskiego” - przypomniał. Zaznaczył także, że „nawet gdyby Napoleon nie był jednym z największych zdobywców, to i tak należałoby go wymienić pośród gigantów historii nowożytnej, bo jego osiągnięcia cywilne dorównywały militarnym, a przetrwały znacznie dłużej od nich”.
W 1804 r. Napoleon został obwołany „cesarzem Republiki Francuskiej”. Jak ocenił Roberts, „choć tytuł ten można uznać za wewnętrznie sprzeczny, to jednak w rzeczywistości dobrze oddawał charakter jego rządów”. Napoleon bowiem świadomie rozwijał i chronił najlepsze cechy rewolucji francuskiej – równość wobec prawa, racjonalne rządy, ustrój merytokratyczny – odrzucając niemożliwy do utrzymania kalendarz oparty na dziesięciodniowych tygodniach i absurdalny kult Istoty Najwyższej, oraz likwidując korupcję, kumoterstwo i hiperinflację, które szerzyły się podczas ostatnich dni republiki.
„W ciągu jego szesnastoletnich rządów wiele z najlepszych idei leżących u podstaw nowoczesnej polityki demokratycznej – przyznawanie stanowisk według kompetencji, równość wobec prawa, tolerancja religijna, ochrona prawa własności, świecki system oświaty, dbałość o finanse publiczne, sprawna administracja i tak dalej – zostały ocalone z rewolucyjnej zawieruchy i objęte ochroną, skodyfikowane oraz utrwalone. Podobnie jak znaczna część ówczesnej Europy, reżim napoleoński stosował cenzurę prasy i korzystał z tajnej policji, która ustanowiła dość skuteczny system inwigilacji. Plebiscyty, przeprowadzane rzekomo po to, by dać narodowi francuskiemu prawo do uczestnictwa w życiu politycznym, regularnie fałszowano. Jednak wykazywany przez nie stopień poparcia, nawet jeśli przesadzony, odpowiadał prawdzie” – czytamy w książce.
Andrew Roberts podkreślił również, że Napoleon nie był totalitarnym dyktatorem i nie miał powodów, by kontrolować każdy aspekt życia poddanych. „Sprawując potężną władzę, nie postępował bezwzględnie ani mściwie – nie kierował się korsykańskim prawem wendety. W przeciwnym wypadku szybko przestałby być tolerancyjny dla ludzi, którzy wciąż go zdradzali, takich jak Fouché, Murat i Talleyrand. Na palcach jednej ręki można policzyć tych, których Napoleon skazał na śmierć z powodów politycznych” – wyjaśnił.
Nie bez znaczenia pozostaje również fascynacja samą osobą Napoleona. Wydane przez Fondation Napoléon 33 tysiące listów są – zdaniem autora książki – niezwykłym świadectwem wielowymiarowości umysłu Napoleona. „Jego korespondencja z astronomami, chemikami, matematykami i biologami ukazywała szacunek wobec ich pracy oraz bardzo rzadką u mężów stanu zdolność do włączenia się w nią” – czytamy.
„Ciągle pracuję i dużo rozmyślam” – informował Napoleon Roederera w marcu 1809 r. „Jeżeli wydaje się, że zawsze jestem gotów, by za wszystko odpowiadać i wszystkiemu sprostać, dzieje się tak dlatego, że przed rozpoczęciem przedsięwzięcia zawsze przez długi czas medytuję i przewiduję, co może się wydarzyć. To nie geniusz wyjawia mi gwałtownie, potajemnie, co mam powiedzieć bądź zrobić w okolicznościach nieoczekiwanych przez innych: to refleksja, medytacja” - pisał. Autor książki uważa nawet, że „jeśli chodzi o same zdolności intelektualne oraz ich wytrwałe angażowanie w procesie rządzenia, historia nie zna chyba drugiego władcy, który mógłby się z nim równać”.
Jak zaznaczył Andrew Roberts, Napoleon nie był „jakimś ściganym przez własne przeznaczenie potworem, nowożytnym bohaterem antycznej tragedii czy którejkolwiek z dziesiątek innych konstrukcji historycznych, którymi próbowano tłumaczyć jego losy”. „Życie i kariera Napoleona obalają wszystkie deterministyczne teorie dziejów, wyjaśniające wydarzenia za pomocą potężnych bezosobowych sił i pomniejszające rolę jednostki. Powinno nas to podnosić na duchu, bo jak ujął to w swych pamiętnikach George Home, podporucznik marynarki z załogi HMS Bellerophon: +Pokazał nam, co jeden mały człowiek, jak my sami, potrafi osiągnąć w tak krótkim czasie+. Napoleon Wielki? Bez wątpienia – tak” – czytamy w książce.
Podczas pracy nad książką autor wykorzystał korespondencję Napoleona, czyli 33 tysiące listów opracowywanych i publikowanych od 2004 r. przez Fundację Napoleońską w Paryżu. Zwiedził również wszystkie najważniejsze miejsca związane z Napoleonem, w tym 53 pola bitew m.in. w Rosji, na Białorusi, w Izraelu, Belgii, Włoszech, Czechach, Austrii, Niemczech i Francji, był również na Wyspie Świętej Heleny.
Książkę Andrew Robertsa „Napoleon” wydał Znak Horyzont.
Anna Kruszyńska (PAP)