Henryk Kończykowski jest jednym z około czterdziestu żyjących w 2014 roku żołnierzy słynnego batalionu AK „Zośka”. Książka „Zośkowiec” powstała na podstawie rozmów, jakie przeprowadził z nim Jarosław Wróblewski.
O bohaterze swojej książki powiedział: „ Henryk Kończykowski jest symbolem swojego pokolenia. Gdyby zapytano mnie, jaką książkę napisałem, odpowiedziałbym: książkę o miłości, o gorącej, konsekwentnej miłości do Polski. Taka książka powinna powstać o każdym powstańcu”
„Zośkowiec” nie tylko jest tylko zapisem wspomnień Henryka Kończykowskiego „Halicza” obejmujących lata przedwojenne, okres okupacji niemieckiej, powstania warszawskiego, a także pierwsze lata powojenne.
Jarosław Wróblewski dodaje bowiem do opowieści Henryka Kończykowskiego tło historyczne. Wzbogaca jego wspomnienia o batalionie „Zośka” relacjami innych jego żołnierzy, kalendarium działań zbrojnych tego oddziału oraz powstańczą kroniką plutonu „Felek”, w szeregach którego walczył „Halicz”.
Henryk Kończykowski urodził się w Warszawie w 1924 r. Był synem profesora Politechniki Warszawskiej. Podczas okupacji działał najpierw w małym sabotażu, później został żołnierzem oddziału OS „Jerzy” a następnie batalionu „Zośka”.
Książka zawiera m.in. obszerną relację Kończykowskiego a także Tadeusza Sumińskiego z pobytu plutonu „Felek” na Bazie Leśnej, odbywanych wówczas ćwiczeń i walki z Niemcami. Kończykowski wrócił z Bazy Leśnej niej na parę dni przed wybuchem powstania warszawskiego.
Przeszedł cały szlak bojowy batalionu „Zośka” - od Woli, przez Stare Miasto, Śródmieście, Czerniaków.
„Ilu zabiłem? Nie wiem, wiem, że byli tacy, których trafiłem, zraniłem. Jednak Niemców w czasie walki nie uważało się za ludzi. Byli jak robak, karaluch, którego trzeba było trzasnąć. To było takie odczucie, bo tyle się miało nienawiści w stosunku do Niemców. Dziś jest to dziwne, że się kiedyś cieszyło, że się trafiło innego człowieka. Śmierć? Człowiek stał się na nią odporny, ona była wszędzie”.
W 1945 roku Kończykowski angażuje się w antykomunistyczną konspirację w oddziale dyspozycyjnym „Kmity”, kolportuje ulotki, produkuje fałszywe dokumenty, przechowuje broń. Udział w konspiracji przypłacił kilkuletnim więzieniem. Był jednym z 39 represjonowanych żołnierzy „Zośki”.
Kończykowski opowiada o życiu codziennym, mocnej w pierwszych latach po wojnie solidarności środowiska „Zośkowców” i o Janie Rodowiczu „Anodzie”.
„ Jak ktoś mówił: +A pamiętasz to, jak...+ - to znów „Anoda” się wtrącał i mówił: +A opisałeś to?”. Szkoda, że straciliśmy takiego człowieka. Tyle było akcji, w których tak dobrze wypał. Zachęcał nas do pisania wspomnień z Powstania”.
Na kartach książki znajdują się reprodukcje czterech stron pisanych zaraz po wojnie wspomnień „Halicza” z walk na Czerniakowie. Zostały one odnalezione przez Jarosława Wróblewskiego w archiwum IPN.
Henryk Kończykowski przechował rysunki i wierszyki pisane przez „Anodę”. One także są reprodukowane w książce, znakomicie zilustrowanej licznymi zdjęciami i dokumentami.
Książkę wydała Fronda PL
tst (PAP)