Sopranistka Aleksandra Kurzak występuje jako Micaela w "Carmen" Georgesa Bizeta w nowojorskiej Metropolitan Opera. Spektakl będą mogli wkrótce zobaczyć także polscy widzowie dzięki bezpośredniej transmisji do kin.
Micaela jest narzeczoną sierżanta Don Josego, który nie może się oprzeć urokowi pełnej temperamentu Cyganki Carmen. Kiedy Kurzak śpiewała przed dwoma laty tę rolę w uwspółcześnionej wersji w paryskiej w Opera Bastille, jej występ nazwany został "największym wokalnym sukcesem wieczoru". Nowojorską inscenizację artystka określiła jako "tylko w niewielkiej mierze przeniesioną w czasie w stosunku do oryginału i nie udziwnioną".
"To porywający spektakl, pełen tańca z domieszką folkloru hiszpańskiego. Micaela jest bardzo piękną rolą. Krótką, ale bardzo wymagającą. Na początku śpiewa się duet, a później są dwie godziny przerwy do bardzo, bardzo trudnej arii i finału. Trudność polega na tym, żeby utrzymać głos w +sztosie+, być rozśpiewaną, być w formie, tak aby adrenalina i emocje nie spadły. Micaela zawsze była śpiewana przez pierwsze soprany świata operowego" – wyjaśniła PAP Aleksandra Kurzak.
"Rola jest bardzo wdzięczna, bo to piękny charakter, pozytywna postać, bardzo zawsze kochana przez publiczność" – oceniła.
Polska śpiewaczka związana jest z Met od roku 2004, kiedy zadebiutowała rolą Olimpii w "Opowieściach Hoffmanna" Offenbacha. Rolę Micaeli, kreuje w Nowym Jorku po raz pierwszy. Będzie ją śpiewać do 8 lutego.
W obsadzie nowojorskiej Carmen znaleźli się m.in. odtwarzająca tytułową postać mezzosopran Francuzka Clementine Margaine, tenor Roberto Alagna, który wcielił się w Don Josego oraz rosyjski bas Aleksander Winogradow grający torreadora Escamillo. Wystąpiła również, mająca polskie korzenie, Maria Kowroski, primabalerina z New York City Ballet.
Alagna powiedział w rozmowie z PAP, że ma swoją wizję Don Josego. W Met śpiewał tę rolę już 19 lat temu, a jeszcze wcześniej w wielu innych produkcjach na całym świecie.
"Wraz z dojrzałością, doświadczeniem życiowym ta postać się dla mnie zmienia. Dzisiaj mam prawdopodobnie dla Don Josego więcej tolerancji i współczucia. Bardziej rozumiem naturę ludzką, uwarunkowania. Kiedy robisz coś niedobrego, musiało cię do tego pewnie coś zmusić. Dlatego nauczyłem się nie osądzać i nie krytykować" – wyjaśnił tenor.
Wskazał na bliską współpracę z reżyserem Richardem Eyre oraz Eliną Garancą śpiewającą Carmen w tej samej produkcji kilka lat wcześniej. Podkreślił, że także inscenizacja nowojorska zawiera wiele jego pomysłów. Pochwalił powieść Prospera Merimee stanowiącą podstawę libretta autorstwa są Henri Meilhac oraz Ludovic Halevy.
Spektakl nowojorski jest wznowieniem produkcji Eyre'a z 2009 roku usytuowanej w Sewilli i jej okolicach z monumentalnymi dekoracjami Roba Howella na scenie obrotowej. Orkiestrą Metropolitan Opera dyryguje Louis Langree.
2 lutego "Carmen" będzie transmitowana do ponad 2200 kin. Zobaczy je widownia w Polsce i w więcej niż 70 innych krajach. Jako gospodarz programu wystąpi sopran Ailyn Perez.
Kurzak przyznała, że bardzo się cieszy z transmisji spektaklu, dzięki czemu zagości w kinach. Mówiła, że trudno jej powiedzieć, jak to wygląda ze strony wykonawców, bo nigdy tego nie robiła.
"Jeśli idzie o publiczność, ponieważ Ameryka jest daleko, spektakl na żywo stanowi namiastkę poczucia scenicznej energii. Nic się nie da ukryć, naprawić, zmontować. Nie można przekazać upiększonej wersji. Mimo to myślę, że emocje jakoś przez ekran przechodzą" – powiedziała śpiewaczka.
Dzieło Bizeta zawdzięcza swe powodzenie wypełniającymi je scenami miłości, pasji, przemocy, tragedii i śmierci. Przyciąga humorem, zabawą, tańcem. Na scenie Met pojawia się balet, korrida i walka na noże - do tego ognista i podziwiana za piękno muzyka z hiszpańskimi rytmami.
Opera, która miała premierę w roku 1875 w Paryżu spotkała się tam najpierw z niezbyt dobrym przyjęciem. Wkrótce jednak uznano ją za arcydzieło. Słynna fraza Carmen "Miłość jest zbuntowanym ptakiem, którego nikt nie może oswoić" weszła do historii opery.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
ad/ pat/