W Białymstoku grupa kilkudziesięciu muzyków ustanowiła nieformalny rekord Polski w długości grania bluesa. W jednym z miejscowych pubów blues rozbrzmiewał non stop przez 28 godzin. Próba pobicia tego rekordu – w przyszłym roku.
W sumie w ustanowieniu takiego rekordu uczestniczyło kilkanaście zespołów nie tylko z Białegostoku, ale również z innych polskich miast. Byli też wykonawcy z Litwy. Nieprzerwany koncert bluesowy rozpoczął się w miniony czwartek po godz. 20.00, a zakończył po północy w sobotę. Początkowo był plan gry non stop przez dobę, później mowa była o 30 godzinach, ostatecznie skończyło się po 28 godzinach.
Dziennikarz publicznego Radia Białystok, muzyk bluesowy i jeden z pomysłodawców wydarzenia Marek Gąsiorowski powiedział, że chodziło o to, aby zagrać bluesa jak najdłużej w formule nieprzerwanego koncertu. Dodał, że pomysł na taki rekord wziął się z chęci popularyzacji bluesa, również w głównych mediach. W jego ocenie dzięki nagłośnieniu próby ustanowienia takiego rekordu ten efekt został osiągnięty.
"Po wielu godzinach grania w pubie wciąż byli ludzie. Pozytywnie przerosło to nasze najśmielsze oczekiwania, jeśli chodzi o liczbę zespołów i ludzi" – dodał współorganizator Tomasz Zielik.
Za kilka miesięcy, późną wiosną lub latem 2019 r., ma być podjęta próba pobicia ustanowionego rekordu. W założeniu – na dużej scenie w centrum Białegostoku.
W Podlaskiem nie brakuje miłośników bluesa, są też znane w kraju festiwale. W stolicy regionu Białymstoku jest organizowana "Jesień z bluesem" (w tym roku festiwal miał 34. edycję) i "Zaduszki bluesowe". W Suwałkach organizowany jest dużo młodszy, bo z 11-letnią tradycją, ale mający również liczne grono fanów, "Suwałki Blues Festival". (PAP)
Autor: Robert Fiłończuk
rof/ joz/