"Farby wodne" - reporterska książka Lidii Ostałowskiej o losie namalowanych w Oświęcimiu portretów romskich więźniów - została Książką Maja Warszawskiej Premiery Literackiej. Wręczenie nagrody odbyło się w wtorek w warszawskim Klubie Księgarza.
"+Farby wodne+ to książka trudna, ale niezwykła. Jej autorka pokazuje nierozwiązywalne dylematy moralne związane z pamięcią o Holokauście. Czytelnik zresztą z przerażeniem odkrywa, że słowa +Holokaust+ powinno się używać w liczbie mnogiej. Było kilka holokaustów i są one różnie przez ludzkość zapamiętane. Holokaust żydowski zajął stałe miejsce w ludzkiej świadomości, zagłada Cyganów, po której niewiele zostało dokumentów, jest w pewien sposób marginalizowana. Lidia Ostałowska pokazuje skomplikowane meandry pamięci ludzkości, pokazuje zderzenie racji, które jest nie do rozstrzygnięcia" - mówił przewodniczący jury Warszawskiej Premiery Literackiej, Adam Pomorski.
Lidia Ostałowska w "Farbach wodnych" opowiada historię Diny Gottliebovej, Żydówki z Brna, studentki akademii sztuk pięknych, która w 1943 roku trafiła do obozu w Auschwitz-Birkenau. Miała malować numery na blokach, ale okazało się, że władzom obozu bardziej potrzebny jest portrecista. Doktor Mengele badał "mieszańców cygańskich" i postanowił zrobić swego rodzaju atlas typów fizycznych występujacych wśród Romów. Uznał, że odcienie koloru oczu i skóry najlepiej wyjdą na akwareli, dlatego Dina Gottliebova malowała farbami wodnymi.
Lidia Ostałowska w "Farbach wodnych" opowiada historię Diny Gottliebovej, Żydówki z Brna, studentki akademii sztuk pięknych, która w 1943 r. trafiła do obozu w Auschwitz-Birkenau. Miała malować numery na blokach, ale okazało się, że władzom obozu bardziej potrzebny jest portrecista.
Artystka przeżyła obóz, ocalały także jej obrazy.
W 1942 roku w rodzinie oświęcimskiego kolejarza umarło najmłodsze dziecko i po wyzwoleniu Auschwitz rodzina postanowiła adoptować osieroconą węgierską Żydówkę o imieniu Ewa. Razem z dziewczynką zabrali z obozu walające się po barakach akwarele. W 1963 roku muzeum KL Auschwitz-Birkenau odkupiło je od Ewy. Kilka lat później udało się odszukać autorkę - Dina Gottliebova mieszkała w USA, była żoną znanego disneyowskiego rysownika Arta Babbitta. Przyjechała do Polski, obejrzała obrazy, poprosiła o ich fotografie. W połowie lat 90. Gottliebova zażądała zwrotu oryginałów.
"Tu zaczynają się nakreślone przez Ostałowską z wielką bezstronnością dylematy, dla których nie znajdziemy dobrego rozwiązania. Kto jest właścicielem tych portretów? Kobieta, która je wykonała? Społeczność Romów? A może muzeum KL Auschwitz-Birkenau, skrzętnie dokumentujące zbrodnie przeciwko ludzkości? +Farby wodne+ to studium złożoności dziedzictwa powstałego w nieludzkich warunkach" - mówił Pomorski.
Dina Gottliebova przed swoją śmiercią w 2009 roku przeprowadziła prawdziwą kampanię o odzyskanie akwarel. Udzielili jej poparcia m.in. Departament Stanu USA, The Pollock-Krasner Foundation, The David Wyman Institute for Holocaust Studies oraz osoby prywatne. W sprawie zwrotu prac organizowane były petycje, pod jedną z nich podpisało się 450 rysowników z całego świata.
Przekazaniu obrazów sprzeciwiła się dyrekcja muzeum Auschwitz oraz Międzynarodowa Rada Oświęcimska, a także różne stowarzyszenia i instytucje Romów. Akwarele pozostały w Auschwitz.
Książka "Farby wodne" ukazała się nakładem wydawnictwa Czarne.
Warszawska Premiera Literacka - nagroda stołecznych księgarzy i bibliotekarzy - jest przyznawana od 1985 roku. Z 12 książek miesiąca wybierana jest później Książka Roku. (PAP)
aszw/ hes/