Do wszystkiego podchodził jak do całopalenia; do każdego projektu, do każdego zadania artystycznego, do każdej realizacji - i w teatrze, i w filmie - powiedział rektor Akademii Teatralnej w Warszawie prof. Wojciech Malajkat o zmarłym Wojciechu Pszoniaku.
"To straszna wiadomość" - zareagował na informację o śmierci Wojciecha Pszoniaka rektor warszawskiej Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza prof. Wojciech Malajkat. "Właściwie nie wiem, co powiedzieć, bo odszedł człowiek bardzo nam bliski, oddany Szkole (Akademii Teatralnej - PAP), studentom, sprawom uczenia. Pasjonat tego zajęcia" - dodał, wspominając pedagoga warszawskiej uczelni.
"Był moim przyjacielem, z którym grałem i po prostu nie wiem, jak się otrząsnąć. Trudno pojąć tę wiadomość, jeszcze w tak trudnym czasie" - wyjaśnił.
Pytany o to, która z ról Pszoniaka zapadła mu w pamięci, prof. Malajkat odpowiedział: "wszystkie". "To był aktor, podobnie jak Marek Walczewski, który płonął za każdym razem, spalał się do zupełnego popiołu" - podkreślił.
Malajkat zwrócił uwagę, że zmarły artysta "do wszystkiego podchodził jak do całopalenia". "Do każdego projektu, do każdego zadania artystycznego, do każdej realizacji - i w teatrze, i w filmie. I w radiu, kiedy czytał powieści" - mówił.
"Nie ma już takich aktorów. O Pszoniaku można mówić tylko z podziwem" - ocenił rektor Akademii Teatralnej w Warszawie.
Wojciech Pszoniak, wybitny aktor teatralny i filmowy zmarł w poniedziałek. Miał 78 lat.(PAP)
autor: Grzegorz Janikowski
gj/ dki/