Spektakl „Z biegiem lat, z biegiem dni”, na podstawie scenariusza Joanny Olczak-Ronikier, wyreżyserowała Agnieszka Glińska. Premiera opowieści o krakowskim społeczeństwie z przełomu XIX i XX w. odbędzie się w sobotę w Teatrze im. J. Słowackiego w Krakowie.
Ten sam scenariusz w 1978 r. posłużył Andrzejowi Wajdzie i Annie Polony do realizacji przedstawienia „Z biegiem lat, z biegiem dni”. Siedmiogodzinny spektakl przygotowano z okazji 60. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. W 1980 roku Wajda wraz z Edwardem Kłosińskim, przenieśli inscenizację teatralną na ekran.
Scenariusz Joanny Olczak-Ronikier powstał na podstawie utworów Michała Bałuckiego, Gabrieli Zapolskiej, Zygmunta Kaweckiego i Juliusza Kadena-Bandrowskiego. „Ja z tego scenariusza wyłuskałam to, co wydało mi się dzisiaj najistotniejsze i najbardziej rezonujące z dzisiejszymi czasami” – powiedziała w środę dziennikarzom Agnieszka Glińska.
Reżyserka wzbogaciła też scenariusz sprzed 40 lat. Wprowadziła m.in. postać Gabrieli Zapolskiej, a także pewne wątki osobiste z historii rodzinnej Glińskiej. „Nie odkrywam straszliwych tajemnic, raczej odnoszę się do kogoś, kto realnie tutaj żył, czyli do mojej prababci, która urodziła się w Krakowie w 1893 r. i żyła w tamtych czasach” – mówiła reżyserka.
Dodatkowym bohaterem, nieuwzględnionym w scenariuszu Joanny Olczak-Ronikier, jest też Pepi (w tej roli Pola Błasik) – postać ta jest już zapowiedziana w pełnym tytule spektaklu Glińskiej („Z biegiem lat, z biegiem dni [gdzie jest Pepi]”). „+Gdzie jest Pepi?+ to pytanie metaforyczne o to, gdzie oni wszyscy są, ta cała społeczność, świat, który w Krakowie był, przenikał się (…). Wszyscy byli Polakami i słuch o nich zaginął” – mówiła reżyserka.
Glińska pojawi się na scenie w czasie przedstawienia. „To jest szczególne przedstawienie, ponieważ obsada – 17 osób, jest cały czas na scenie, więc to bardzo wspólnotowe przedsięwzięcie. Aktorzy mają trudne zadania, bo grają po kilka ról, i w pewnym momencie poczułam, że jestem częścią tego zdarzenia, że jestem z nimi i chcę z nimi być” – mówiła reżyserka.
Jednym z wątków przedstawienia jest widoczne w epoce Młodej Polski napięcie pomiędzy mieszczaństwem a artystami. „Zderzamy te światy i zastanawiamy się, co nam z tego dzisiaj zostało, bo ja uważam, że każdy filister ma w sobie artystę, a każdy artysta ma w sobie filistra” – dodała Glińska. (PAP)
bko/aszw/