W wieku 84 lat zmarł w piątek wieczorem wybitny włoski pisarz i eseista, semiotyk Umberto Eco. Ceremonia pożegnania autora "Imienia Róży" odbędzie się we wtorek na zamku Sforzów w Mediolanie. 27 lutego ukaże się jego książka, nad którą ostatnio pracował.
Eco był również lingwistą, mediewistą, filozofem, bibliofilem i aktywnym uczestnikiem życia społecznego we Włoszech.
Ukończył filozofię na Uniwersytecie w Turynie, a pracę magisterską poświęcił świętemu Tomaszowi z Akwinu. To rezultat jego wcześniejszych związków z Kościołem katolickim i działalności w Akcji Katolickiej.
W 1956 roku Eco opublikował pierwszą książkę - „Problem estetyki u świętego Tomasza”, która była rozwinięciem tez jego pracy magisterskiej.
Począwszy od lat 60. wykładał w Turynie, Mediolanie, Florencji i w Bolonii, gdzie w 1975 roku otrzymał katedrę semiotyki i został profesorem zwyczajnym. Również na uniwersytecie bolońskim kierował Instytutem Komunikacji i Rozrywki DAMS i prowadził zajęcia z teorii mediów i komunikacji. Analizował największe fenomeny środków przekazu i kultury masowej, między innymi postać Jamesa Bonda oraz popularne komiksy, których jest wielkim znawcą.
Najnowsza książka Umberto Eco - zbiór felietonów, które opublikował w ciągu ostatnich 15 lat na łamach tygodnika "L’Espresso" - będzie nosić tytuł: "Pape Satan Aleppe", zaczerpnięty z VII pieśni Piekła z "Boskiej komedii" Dantego. Słowa te są symbolem niezrozumiałości, ponieważ - jak się przypomina - zawiodły wszelkie próby ich przetłumaczenia. Książkę planowano wydać w maju, ale w sobotę na wiadomość o śmierci autora wydawnictwo ogłosiło nową datę premiery.
Pracę wykładowcy zakończył wraz z przejściem na emeryturę w 2007 roku.
Przełomowy dla Umberto Eco był rok 1980, gdy wydał swą pierwszą powieść “Imię róży”. Jak przyznał, przewidywał, że sprzeda najwyżej 3 tysiące egzemplarzy. Tymczasem stała się ona światowym bestsellerem. Została przetłumaczona na 44 języki i ukazała się w nakładzie ponad 30 milionów egzemplarzy. Druga jego powieść, „Wahadło Foucaulta”, ukazała się w 1988 roku. Felietony, jakie opublikował na łamach tygodnika „L’Espresso”, zostały opublikowane w latach 90. w zbiorach „Zapiski na pudełku od zapałek”.
Inne jego powieści to: „Wyspa dnia poprzedniego” z 1994 roku, „Baudolino”, „Tajemniczy płomień królowej Loany” z 2004 roku i najnowsza „Cmentarz w Pradze” opublikowana w 2010 roku. Ostatnią książkę "Temat na pierwszą stronę" Eco opublikował w zeszłym roku, w dniu swych urodzin.
Wielokrotnie wymieniany był jako kandydat do literackiej Nagrody Nobla.
Człowiek, który wiedział wszystko - tak o zmarłym napisał włoski dziennik "La Repubblica". Media podkreślają, że w żałobie pogrążona jest cała włoska kultura.
Ostatniego wywiadu Eco udzielił "La Repubblice" w listopadzie zeszłego roku, gdy razem z innymi pisarzami postanowił, że nie będzie więcej publikować w nowo powstałym wydawnictwie, kontrolowanym przez rodzinę Silvio Berlusconiego, którego zawsze krytykował. Koncern wchłonął bowiem dom wydawniczy Bompiani, gdzie publikował swe kolejne książki. Wtedy zaangażował się w założenie nowej oficyny La Nave di Teseo, która żegna go teraz jako swego "kapitana". W nowym wydawnictwie ukaże się jego najnowsza książka - zbiór felietonów, które opublikował w ciągu ostatnich 15 lat na łamach tygodnika "L’Espresso".
Książka będzie nosić tytuł: "Pape Satan Aleppe", zaczerpnięty z VII pieśni Piekła z "Boskiej komedii" Dantego. Słowa te są symbolem niezrozumiałości, ponieważ - jak się przypomina - zawiodły wszelkie próby ich przetłumaczenia.
Książkę planowano wydać w maju, ale w sobotę na wiadomość o śmierci autora wydawnictwo ogłosiło nową datę premiery.
Prezydent Włoch Sergio Mattarella wspominając Eco zauważył, że był on wielkim uczestnikiem debaty intelektualnej w kraju i na arenie międzynarodowej, "człowiekiem wolnym, obdarzonym duchem krytycyzmu i wielką pasją obywatelską".
Prof. Artur Gałkowski z Uniwersytetu Łódzkiego, który w ubiegłym roku nadał Umberto Eco tytuł doktora honoris causa, zaznaczył, że miał on duży szacunek do polskiej nauki, kultury i historii.
"Przy muzyce Chopina wzrastałem, a jako 12-latek przeczytałem +Quo vadis?+. Później miałem kontakt z twórczością Stanisława Jerzego Leca, którego utwory jako redaktor zleciłem tłumaczyć" - opowiadał. Wspomniał o Szymborskiej i żartował, że gdyby spotkali się wcześniej, mogłaby z tego wyniknąć historia miłosna. "Zgłębiałem również esperanto Zamenhofa oraz dzieła Tadeusza Kotarbińskiego, a pisząc o estetyce, korzystałem z książek Romana Ingardena" - mówił.
"La Repubblica" przypomniała słowa pisarza: "Kto nie czyta, w wieku 70 lat może powiedzieć, że przeżył tylko jedno życie. Kto czyta, przeżył 5 tysięcy lat".(PAP)
ksaj/