10 listopada 1958 r. zmarła w Londynie Wanda Gertz, legionistka, porucznik Wojska Polskiego w 1920 r., major AK w 1944 r., żołnierz Kedywu, pięciokrotnie odznaczona Krzyżem Walecznych.
"Pierwsze poszły za nami kobiety. Odczuły silnie piękno życia, odczuły tę przekorę legionową, która szła wbrew całemu światu" - wspominał Józef Piłsudski (Pisma zbiorowe, 1937).
"Ich wkład był olbrzymi zarówno jako kurierek, wywiadowczyń, jak i organizatorek podwójnego życia współtowarzyszy broni. Brały udział w atakach na pociągi, rzucały granaty i podkładały bomby. Wydaje się, że dla wielu dowódców legionów, samych przecież wywodzących się z +Sokoła+ i Związku Strzeleckiego, udział kobiet był rodzajem kontynuacji poprzedniej roboty niepodległościowej" - napisała Anna Nowakowska, biografka Wandy Gertz w "Opowieści o kobiecie żołnierzu" (Avalon 2009).
Katarzyna Droga w książce "Kobieta którą pokochał Marszałek" uzupełniła: "Nie pogodziły się z przydzielaną im tradycyjnie misją kurierską i wywiadowczą, wspierającą mężczyzn. Chciały same być żołnierzami, zaznać bitwy (…) jak mężczyźni, z bronią w ręku. Legendą stała się wkrótce historia Wandy Gertz, która zaciągnęła się w szeregi brygady w męskim przebraniu. Nie ona jedna wpadła na ten pomysł".
O bohaterkach w przebraniu donosiła ówczesna prasa. "27 maja przywieziono do jednego z krakowskich szpitali młodziutkiego legionistę, który w bitwie odniósł postrzał w policzek. Okazało się, że owym młodocianym legionistą jest pewna 16-letnia Polka z Tarnopola, seminarzystka, która przez sześć miesięcy walczyła w linii jako prosty szeregowiec pod pseudonimem Władysława Wiśniewskiego" - napisał 8 czerwca 1915 r. „Dziennik Narodowy". O Wandzie Gertz dodał, że jej postawa "daje się określić jako jeden szereg czynów, nacechowanych niezwykłym poświęceniem się idei Odrodzenia Ojczyzny, nieskazitelnością i siłą charakteru oraz odwagą".
Gertz zdobyła sobie wówczas szacunek Piłsudskiego - pamiętał o niej, gdy formował sztab najbliższych współpracowników w wolnej Polsce.
Portal polacyzwyboru.pl. podaje, że Wanda Gertz urodziła się 13 kwietnia 1896 r. w Warszawie w rodzinie Jana i Florentyny z Johnów. Jej przodkowie byli saksońskimi osadnikami, których w XVIII wieku sprowadziła na polskie ziemie dynastia Wettinów. Von Schliss Gertzowie szybko się spolonizowali, dzieci wychowywali w kulcie walki o niepodległość przybranej ojczyzny.
Jan Gertz był powstańcem styczniowym; w domu kultywowano patriotyczne tradycje, organizowano towarzyskie zloty weteranów, co nie uszło uwagi małej Wandy. "Jako pięcioletnia dziewczynka nigdy nie bawiłam się lalkami, a jedynie żołnierzami, których miałam niezliczoną ilość. Mając rodzeństwo starsze wiekiem, przebywałam w towarzystwie brata starszego o cztery lata. Z nim to i z jego kolegami rówieśnikami bawiliśmy się stale w wojsko (...) Jako jedyna dziewczynka w towarzystwie samych chłopców byłam wykorzystywana do różnych pośledniejszych ról w zespołowych zabawach" - czytamy w odręcznych notatkach Wandy Gertz, złożonych w Studium Polski Podziemnej w Londynie. "Gdy bawiliśmy się w wojsko - byłam rekrutem, gdyż w owym czasie było nie do pomyślenia, aby dziewczynka mogła być żołnierzem. Moim szczytem marzeń było zdobycie choć stopnia podoficera" - wspominała.
Jak podaje Muzeum Powstania Warszawskiego, w 1913 r. Wanda Gertz ukończyła Gimnazjum Kuzienkowej, a następnie kursy buchalteryjne Zgromadzenia Kupców miasta Warszawy. Od 1913 r. czynna w tajnym skautingu, była plutonową 4. Drużyny im. Emilii Plater.
Zdaniem Aleksandry Szczerbińskiej, komendantki pierwszego żeńskiego oddziału w historii polskiego wojska, Gertzówny nie zadowalał udział pań w walce o powrót Polski na mapę Europy sprowadzający się do szycia opatrunków i dbania o prowiant - ścięła włosy, zdobyła męski strój i dokumenty i jako Kazimierz Żuchowicz, przeszła rekrutację do Drugiej Brygady. "Podśmiechiwali się ze mnie, Olu, żem baba przebrana. A ja takiemu na to, że i o nim to samo mówią" - opowiadała Gertz swoje przygody Szczerbińskiej.
W męskim mundurze Gertzówna pomaszerowała na pociąg do Lublina. W lubelskich koszarach kazano rekrutom rozebrać się przed lekarską komisją: "Zapytałam, kto mógłby mnie od tych oględzin uwolnić. Wskazano mi porucznika D., który, zdziwiony trochę, zapytał mnie o przyczynę. Milczałam. Obecny zaś przy tej rozmowie pisarz, wyraził przypuszczenie, iż jestem przebraną niewiastą... Trudno mi było zaprzeczyć. Trzeba było tylko prosić, aby nie odesłano mnie do domu. Porucznik obiecał mi, że postara się znaleźć +morowego oficera+, który zgodziłby się zabrać mnie na front. Tymczasem jednak kazał mi przenieść się na inny etap, aby nie spotkać się z chłopcami, którzy zaczęli się wszystkiego domyślać" - wspominała.
Zdradziła swą tożsamość, ale dowódcy ulegli jej prośbom i złamali rozkaz Piłsudskiego niepowoływania kobiet w szeregi. Najpierw wylądowała w 5 baterii 1. pułku artylerii Legionów jako ordynans majora Ottokara Wincentego Brzozy-Brzeziny. Następnie trafiła do 2. baterii haubic porucznika Jana Mazurkiewicza - późniejszego dowódcy Zgrupowania "Radosław" w Powstaniu Warszawskim.
Mazurkiewicz delegował Gertzównę do obierania kartofli, postanowiła więc uciec do piechoty, by bezpośrednio wziąć udział w walce - w oddziale, w którym nikt nie znał jej prawdziwej tożsamości. Nowakowska podaje, że miało się to odbyć w Stobychewie, już podczas odwrotu - gdy front niemiecko-austriacki cofał się przed rosyjską ofensywą.
We wrześniu 1916 r. została oddelegowana do służby w Polskiej Organizacji Wojskowej - m. in. sformowała w Warszawie żeński oddział POW, potem została zbrojmistrzem żandarmerii POW.
Podczas kryzysu przysięgowego wróciła do cywila. Pisarka Maria Dąbrowska spotkała ją w Lublinie, gdzie obie pracowały dla redakcji gazety "Polska Ludowa". Tak opisała ją w "Dziennikach 1914-1925": "Administrację +Polski Ludowej+ prowadziła sprawnie i dzielnie tzw. obywatelka Kazik, która pod tym imieniem służyła przez dłuższy czas jako żołnierz Pierwszej Brygady na froncie. Była to sympatyczna panna o zawadiackiej złotopłowej grzywie, którą ruchem głowy odrzucała znad oczu zuchowatej twarzy młodzika. Miała narzeczonego, czy też zalotnika, wyglądającego przy niej na dziewczynę".
W kwietniu 1919 r. wstąpiła do Wojska Polskiego, a 1 kwietnia 1920 r. sam Naczelny Wódz przyznał jej "prawo poborów i funkcji podporucznika piechoty i korzystania z odznak oficerskich na czapce bez prawa używania innych odznak oficerskich". Piłsudski stworzył dla Wandy osobną armijną kategorię, gdyż wywalczyła sobie stopień oficerski, chociaż formalnie kobiety nie bywały oficerami.
Zaprzyjaźniona Zofia Zawiszanka zmieściła wówczas taki opis Gertzówny w wierszu pt. "Kazik": "Obraz onej dziewczyny Rycerki wyśnionej:/Wyraz oczu, co mają uczeni i święci- /Mądry smutny, odważny, spokojnie skupiony... /Delikatny półuśmiech, tak dziecięco miły, /Gest, którym salutuje szarże na ulicy: /Tu nieznacznie się w jeden ruch stopiły, /Męski honor żołnierza i godność dziewicy".
Podczas wojny polsko-bolszewickiej żeńskie formacje dorobiły się również własnych sortów mundurowych: kurtka khaki, niebieska spódnica, wysokie buty i czapka, którą żołnierki nosiły w specyficzny sposób, mocno nasuniętą na czoło i uszy. W takim mundurze Wanda Gertz, komendantka II Ochotniczej Legii Kobiet przy Dowództwie Frontu Litewsko-Białoruskiego (przemianowanej potem na Batalion OLK-Wilno), broniła tego miasta w lipcu 1920 roku na czele 250 legionistek. W okopach pod Wilnem wpadła w oko korespondentowi "The Times", który donosił o bohaterstwie Polek, wykazanym w chwili, gdy pociągi ewakuacyjne były dosłownie oblepione uciekinierami: "Dowodząca oddziałem kobiet oficer o nazwisku Goersz ma 25 lat i romantyczną karierę wojskową. W latach 1914-1915, przebrana za chłopca, spędziła osiem miesięcy w oddziale artylerii na froncie Galicyjskim pod komendą Piłsudskiego. Jest przystojna i bardzo ładnie się porusza (…) Niektóre z jej podwładnych były bose".
Gazeta "Rzeczpospolita" podkreślała: "Duszą tej formacji jest por. Gertzówna, nieustraszona, czujna. Hartowna. Gdy oddziały polskie wycofywały się z Wilna, ona trwała na stanowisku i nie zeszła aż padł rozkaz".
Wzięła udział w Bitwie Warszawskiej. Andrzej Łukasiak, publicysta, historyk, zacytował opinię jej przełożonych z tamtego okresu: "Zdolności fizyczne bardzo duże. Inteligencja bardzo duża. Jako organizator wykazała bardzo wielkie zdolności i dużo doświadczenia. Stanowcza i energiczna umie wpłynąć na podwładnych i utrzymać silną dyscyplinę w oddziale. Zdolności wychowawcze duże. Ogólna wartość służbowa bardzo duża. Nadaje się w pełni na stanowisko dowódcy batalionu".
Nowakowska przytoczyła inne zdania: "Jako komendantka II Ochotniczej Legii Kobiet w Wilnie budziła mieszane uczucia wśród przełożonych. Uważali, że zbyt ostro traktowała swe podkomendne, narzucając ciężką musztrę i surowe warunki życia. Jej podwładne karane były za rozmowy z mężczyznami na ulicach. Kilka dziewcząt nie wytrzymało reżymu i popełniło samobójstwo. Wanda Gertz tłumaczyła się przed zwierzchnikami troską o morale dziewcząt, wśród których znajdował się również tzw. element społeczny. Nie chciała, aby jej dziewczęta traktowane były jako zwykłe markietanki, bowiem z takim przyjęciem początkowo stykały się dziewczęta rozpoczynające służbę w mundurze".
W Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej zachowała się teczka personalna Wandy Gertz. Wynika z niej, że w wolnej Polsce zaangażowała się w organizację szkolenia wojskowego kobiet. W marcu 1922 r. została przeniesiona do rezerwy. Straciła stopień porucznika rezerwy, ponieważ nie było podstaw prawnych dla służby kobiet w Wojsku Polskim. Nie zrezygnowała jednak z munduru, począwszy od 1923 r. była instruktorką i organizatorką pierwszych obozów Przysposobienia Wojskowego Kobiet, a funkcje dowódcze pełniła także w Organizacji Przysposobienia Kobiet do Obrony Kraju.
Po przewrocie majowym w 1926 r. została powołana do pracy w Belwederze, jako osobista sekretarka Marszałka. Następnie została kierowniczką Samodzielnego Referatu Personalnego GISZ. A w 1935 r. - kierowniczką sekretariatu Muzeum Józefa Piłsudskiego w Belwederze. Opublikowała wspomnienia pt. "W pierwszym pułku artylerii".
Pod koniec lat 30. Sejm RP otworzył dla kobiet boczną furtkę do armii - przyznał im prawo uczestnictwa w pomocniczej służbie wojskowej. Była to osobista zasługa Wandy Gertz.
We wrześniu 1939 r. broniła Warszawy w szeregach ochotników. Do konspiracji trafiła już w listopadzie 1939 r. - w Służbie Zwycięstwu Polski została zaprzysiężona przez Henryka Józefskiego. W kwietniu 1942 r., została komendantką 70-osobowego kobiecego oddziału "Dysk", złożonego z grupy minerskiej, sabotażowej i łączności. Oddział początkowo celował w małym sabotażu np. malowaniu graffiti "Tylko świnie siedzą w kinie, a bogatsze to w teatrze", by - po kursie saperskim - przejść do niszczenia maszyn w niemieckich fabrykach, wrzucania zapalników czasowych do transportów wojskowych i wysadzania mostów.
Inne działania "Dysku" to wsypywanie cukru do baków niemieckich samochodów i przecinania kabli telefonicznych. Najmniej wiadomo o akcjach odwetowych na niemieckich kolonistach oraz wykonywaniu wyroków śmierci na konfidentkach gestapo. Gertz wykonała dwa wyroki śmierci. Według niektórych źródeł - zabiła te konfidentki sama, aby ustrzec przed tragicznym przeżyciem swoje podkomendne, młode dziewczęta.
Podczas Powstania Warszawskiego "Dysk" wszedł w skład ugrupowania "Radosław" Jana Mazurkiewicza i przeszedł najtrudniejszy szlak bojowy: przez Wolę i Stare Miasto, kanałami do Śródmieścia. Gertz, ps. Lena dowodziła 42 kobietami, uzbrojonymi w 14 pistoletów i jeden erkaem. Jej doświadczenie wojskowe sprawiło, że straty oddziału były na tle innych niewielkie - 11 zabitych i 9 rannych. 23 września została awansowana na stopień majora.
Po kapitulacji powstania po raz pierwszy w historii światowych wojen kobiety zostały uznane za jeńców wojennych. 5 października 1944 r. Wanda Gertz opuściła Warszawę na czele ok. 2 tys. kobiet-żołnierzy AK. Major Maria Wittek, szef Wojskowej Służby Kobiet Komendy Głównej AK wyznaczyła ją na komendantkę oficerskiego obozu jenieckiego.
"Kazik" (numer jeniecki - 106169) od 22 grudnia 1944 r. była polską komendantką Oflagu IX C Molsdorf. Nieustępliwie domagała się od Niemców przestrzegania Konwencji Genewskiej. Po wyzwoleniu obozu przez wojska amerykańskie, niemiecki komendant żegnając się z Gertz powiedział: "Dzięki paniom znam dobrze konwencję genewską. To mi pomoże w życiu jeńca wojennego".
Po wyjściu z niewoli zabiegała o przyznanie kobietom praw żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych. Od października 1946 r. do maja 1947 r. pełniła funkcję przewodniczącej Podkomisji Weryfikacyjnej WSK AK.
W 1948 r. została zdemobilizowana. Podjęła pierwszą w życiu pracę cywilną - w kuchni kolejowej w Londynie, prawdopodobnie jako podkuchenna. Wskutek raka wątroby otrzymała zasiłek społeczny, jako niezdolna do pracy fizycznej.
Wanda Gertz zmarła w ubóstwie, 10 listopada 1958 r. w Londynie. Jej prochy zostały przywiezione do Polski i pochowane na cmentarzu wojskowym na Powązkach w kwaterze Batalionu „Parasol".
Za swą żołniersą służbę była odznaczona m.in. pięciokrotnie Krzyżem Walecznych - a ponadto: Krzyżem Virtuti Militari V klasy, Złotym Krzyżem Zasługi z Mieczami. Pośmiertnie otrzymała Krzyż Polonia Restituta.
Iwona L. Konieczna (PAP)
ilk/ pat/