„Nikt z obozu rządzącego w Drugiej Rzeczypospolitej nie stał się obiektem tylu ciężkich oskarżeń co minister Beck. I to zarówno za granicą, jak i w ojczyźnie. Zarówno za życia, jak i po śmierci. Oskarżenia te przybrały postać stereotypów i są uporczywie nagłaśniane, niby zdarta, puszczana w kółko płyta gramofonowa. Wszystkie te zarzuty mają jedną wspólną cechę. Są niesprawiedliwe” – czytamy.
O Józefie Becku mówiono, że ma w sobie coś tajemniczego, niewątpliwie należał on do najbardziej charakterystycznych postaci na politycznej scenie Europy. Jednak wokół Becka rozlała się również czarna legenda, której, jak uważa Jerzy Chociłowski, początek dali Francuzi. Kiedy u progu swojej kariery dyplomatycznej Beck znalazł się w Paryżu jako attaché wojskowy, usiłował jakoby w celach szpiegowskich kupić tajne szyfry francuskie. „Oszczercy musieli plotkę publicznie z przeprosinami zdementować, ale i tak Beck miał odtąd opinię frankofoba, tym trwalszą, że potem konsekwentnie starał się odzwyczajać Francuzów od poczucia wyższości wobec Polski” – czytamy. Okazją stał się również nasz układ pokojowy z Niemcami. Jak pisze Chociłowski, „Francuzi zaczęli go wówczas podejrzewać o germanofilię i potajemną zdradziecką zmowę z Hitlerem. Podchwycili to oczywiście nieprzyjaźni nam zawsze Litwini, a także Rosjanie, mimo że mieliśmy z nimi wtedy symetryczną umowę o nieagresji, a Beck był z honorami goszczony w Moskwie. Potem jednak bez żadnych hamulców szkalowali go jako faszystę”. Niestety również i w Polsce Becka posądzano o niecne sympatie dla niemczyzny, chociaż cała jego droga życiowa zaprzeczała takiej insynuacji.
„W swej pracy dyplomatycznej kierował się zawsze instynktem państwowym. Był to jakby jego szósty zmysł – ten sam, któremu swoje posunięcia podporządkowywał Piłsudski. Beck przyswoił to sobie od swego mentora w sposób naturalny. I zawsze stawiał na pierwszym miejscu Polskę. Nigdy nie zmącił tego podejścia nawet cień prywaty, jakiejkolwiek korzyści osobistej” – ocenia autor. Jednak częste spotkania Becka z notablami Trzeciej Rzeszy to była gra, a nie ideowe zaloty. „Dyktowała te kontakty potrzeba rozpoznania zamiarów agresywnego sąsiada oraz pragnienie maksymalnego opóźniania rysującego się coraz groźniej konfliktu zbrojnego” – zauważa autor. Dalsze inwektywy sypały się na Becka po wymuszeniu na Litwie normalizacji naszych stosunków oraz po przyłączeniu Zaolzia. Jak czytamy, „w obu przypadkach piętnowano te działania jako brutalny pseudomocarstwowy gest. I w obu były i są to oceny obarczone błędem”.
Józefa Becka obwiniano również o sprowokowanie wybuchu wojny. „Niesłusznie, bo Hitler zaplanował podbój Polski grubo przed tym, nim Beck jako pierwszy w Europie powiedział mu +nie+” – pisze autor. Zaliczano go także do grona winowajców katastrofy wrześniowej. Jednak jak czytamy, „ani sanacja, ani żaden inny polski rząd nie mogłyby w 1939 roku oprzeć się niemieckiej inwazji. Co więcej, każdy kraj w Europie napadnięty jednocześnie z dwóch stron przez sąsiadujące z nim mocarstwa byłby z góry skazany na klęskę”.
Józef Beck, zresztą jak każdy polityk, miał na koncie także porażki, chybione oceny, potknięcia czy mylne kalkulacje. Jako tego przykład Jerzy Chociłowski wskazuje na kategorycznie odrzucane możliwości sojuszu Stalina z Hitlerem. Beck dawał się ponadto nabierać na kłamstwa Hermanna Göringa i Wiaczesława Mołotowa, a także nie domyślił się istnienia tajnego aneksu do paktu Ribbentrop–Mołotow oraz nie spodziewał się, że sprzymierzeńcy opuszczą nas tak obojętnie w godzinie śmiertelnej walki ze wspólnym wrogiem. Jak jednak ocenia autor, nie były to grzechy wagi ciężkiej. „Nawet znając prawdę lub domyślając się jej – byłby z tą wiedzą bezradny, nie mając żadnego wpływu na bieg wydarzeń” – czytamy.
„Krytykowano Becka z różnych stron i na różne sposoby. Za to, co robił i czego nie zrobił. Kiedy jeszcze żył i działał oraz dziś, podczas gdybania post factum. Mimo wszystko jedno pozostaje poza sporem: nie narodziła się w międzywojniu żadna inna sensowna koncepcja polityki zagranicznej oprócz tej, którą prowadził Józef Beck” – ocenia autor.
Książka „Najpierw Polska. Rzecz o Józefie Becku” Jerzego Chociłowskiego ukazała się nakładem wydawnictwa Iskry.
Anna Kruszyńska (PAP)
akr/