Moskiewski Sąd Miejski w czwartek oddalił skargę stowarzyszenia Memoriał na Główną Prokuraturę Wojskową (GPW) Federacji Rosyjskiej, która odmówiła rehabilitacji ofiar obławy augustowskiej z 1945 roku. Podtrzymany został wyrok sądu pierwszej instancji.
Moskiewski Sąd Miejski utrzymał w mocy orzeczenie Chamowniczeskiego Sądu Rejonowego w Moskwie, który 1 października oddalił już zażalenie Memoriału na decyzję GPW, nie dopatrując się w jej postępowaniu żadnych nieprawidłowości.
Narada sędziów trwała niecałe dwie minuty, a rozprawa - niespełna 20. Moskiewski Sąd Miejski nie uzasadnił swojego werdyktu.
Wiceprzewodniczący Memoriału Nikita Pietrow powiedział PAP, że stowarzyszenie na razie nie zamierza odwoływać się od środowego orzeczenia do Sądu Najwyższego ani Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Jak dodał, Memoriał ma zamiar wystąpić do Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) o udostępnienie dokumentów w tej sprawie i wtedy ponownie wystąpi o rehabilitację.
To pierwszy przypadek, gdy sądy w Rosji zajmowały się tym niewyjaśnionym dotąd mordem na 592 działaczach podziemia niepodległościowego w Polsce latem 1945 roku.
Według Memoriału, organizacji pozarządowej broniącej praw człowieka i dokumentującej stalinowskie zbrodnie, mordu tego dopuścił się SMIERSZ, czyli stalinowski kontrwywiad wojskowy.
Wiceprzewodniczący Memoriału Nikita Pietrow powiedział PAP, że stowarzyszenie na razie nie zamierza odwoływać się od środowego orzeczenia do Sądu Najwyższego ani Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Jak dodał, Memoriał ma zamiar wystąpić do Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) o udostępnienie dokumentów w tej sprawie i wtedy ponownie wystąpi o rehabilitację.
14 lutego stowarzyszenie skierowało do GPW wniosek o zrehabilitowanie 14 osób jako ofiar represji politycznych, zaginionych bez śladu po zatrzymaniu w lipcu 1945 roku w Lasach Augustowskich.
28 maja GPW odmówiła rozpatrzenia wniosku o rehabilitację tych ludzi, uzasadniając to tym, że "w organach archiwalnych nie ma akt postępowań karnych przeciwko tym obywatelom Polski", w związku z czym "brak podstaw do ich rehabilitacji".
28 sierpnia Memoriał zaskarżył decyzję GPW w Chamowniczeskim Sądzie Rejonowym. Stowarzyszenie zwróciło uwagę, że w roku 1995 GPW oficjalnie przyznała już, że podczas operacji w Lasach Augustowskich "aresztowano 592 osoby i że wobec 575 spośród nich wszczęto postępowanie oraz przeprowadzono śledztwo".
W toku październikowego przewodu przed sądem I instancji prokuratorzy wojskowi - płk Aleksandr Gawriłow i płk German Kirijenko - przekonywali, że brakuje podstaw do rehabilitacji Polaków, gdyż nie ma dowodów, iż byli represjonowani.
Prokuratorzy potwierdzili jednocześnie, że w archiwach FSB zachowały się materiały dotyczące zatrzymanych latem 1945 roku obywateli Polski, w tym ankiety personalne aresztowanych oraz protokoły z zatrzymań, przesłuchań i rewizji. Gawriłow i Kirijenko utrzymywali jednak, że GPW nie była w stanie ustalić, jakie były dalsze losy tych ludzi.
"Wynik rozprawy apelacyjnej jest zgodny z naszymi przewidywaniami. W Rosji sądy drugiej instancji bardzo rzadko uchylają wyroki sądów pierwszej instancji. Tym bardziej, gdy chodzi o sprawę mającą charakter polityczny" - oświadczył Pietrow w rozmowie z PAP.
Przedstawiciel Memoriału podkreślił, że "dla Rosji sprawa rehabilitacji Polaków - zarówno ofiar zbrodni katyńskiej, jak i ofiar obławy augustowskiej - jest politycznie trudna". "Władze Rosji unikają szczerej rozmowy o represjach czasów stalinowskich" - wyjaśnił.
Pietrow zaznaczył, że "Memoriał nie zrezygnuje z prób doprowadzenia do rehabilitacji ofiar obławy augustowskiej". "Zwrócimy się o dodatkowe informacje z archiwów, w tym kopie akt pomordowanych Polaków. W toku obecnego postępowania prokuratorzy potwierdzili, że dokumenty te się zachowały" - powiedział.
Wiceszef Memoriału nie wykluczył, że stowarzyszenie wystąpi też o odtajnienie tych akt, które - według GPW - są tajne. "Problem polega jednak na tym, że nawet jeśli do tego doprowadzimy, prokuratura odtajnionych materiałów nam nie udostępni, zasłaniając się tym, że są to akta spraw karnych, których nie wolno wydawać bez zgody rodzin ofiar" - oznajmił, dodając, że "rodzinom odmawia się wydania akt pod pretekstem, że ofiary nie zostały zrehabilitowane". "Słowem - zaklęty krąg" - powiedział.
"Naszym największym osiągnięciem jest to, że wojskowa prokuratura przyznała, iż na każdego Polaka z obławy augustowskiej istniały akta sprawy. Dzisiaj prokurator potwierdził, że one nadal istnieją, ale są tajne" - oświadczył Pietrow.
Pacyfikacja Suwalszczyzny przez NKWD i Armię Czerwoną rozpoczęła się 12 lipca 1945 r. W jej wyniku zatrzymano 2 tys. osób; 592 podejrzewane o powiązania z podziemiem niepodległościowym wywieziono i zamordowano w nieznanym do dziś miejscu. Historycy uważają te wydarzenia za największą po II wojnie światowej, niewyjaśnioną dotąd zbrodnię dokonaną na Polakach.
Zdaniem przedstawiciela Memoriału, sprawa rehabilitacji ofiar obławy augustowskiej przypomina przypadek Raoula Wallenberga, szwedzkiego dyplomaty, który pracując w czasie II wojny światowej w Budapeszcie, pomógł ocalić życie dziesiątkom tysięcy Żydów zagrożonych zagładą. Zaginął on w tajemniczych okolicznościach. Ostatni raz był widziany w towarzystwie radzieckich oficerów w Budapeszcie 17 stycznia 1945 roku. Najprawdopodobniej zmarł w stalinowskim więzieniu na Łubiance w Moskwie w 1947 roku.
"W 2000 roku Wallenberg został zrehabilitowany dokładnie w takich samych warunkach. Istniały tylko dowody, że był więziony w ZSRR. Natomiast nie zachowały się dokumenty procesowe, których dzisiaj wojskowa prokuratura żąda w wypadku Polaków" - zauważył Pietrow.
Pacyfikacja Suwalszczyzny przez NKWD i Armię Czerwoną rozpoczęła się 12 lipca 1945 roku. W jej wyniku zatrzymano 2 tys. osób; 592 podejrzewane o powiązania z podziemiem niepodległościowym wywieziono i zamordowano w nieznanym do dziś miejscu. Historycy uważają te wydarzenia za największą po II wojnie światowej, niewyjaśnioną dotąd zbrodnię dokonaną na Polakach.
Śledztwo w sprawie tego mordu prowadzi pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej w Białymstoku. Strona polska kilka razy kierowała do rosyjskiej prokuratury wnioski o pomoc prawną w odszukaniu dokumentów, które mogłyby pomóc w śledztwie, ale dotąd nie ma odpowiedzi.
Z Moskwy Jerzy Malczyk (PAP)
mal/ mc/ mow/