Nigdy w Instytucie Pamięci Narodowej nie zasłanialiśmy niewygodnych kart historii. Dlatego też Instytut Pamięci Narodowej jest tak atakowany, bo jest niezależny - mówił w czwartek prezes IPN Jarosław Szarek na sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka.
Podczas posiedzenia sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka w czwartek, dyrektor Instytutu Pamięci Narodowej dr Jarosław Szarek przedstawił obszerne sprawozdanie Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w okresie od 1 stycznia 2020 r. do 31 grudnia 2020 roku.
"Rok 2020 dla Instytutu Pamięci Narodowej miał wymiar szczególny. Przygotowywaliśmy się do tego roku od dłuższego czasu ze względu na niezwykle ważne rocznice, przypadające w tamtym czasie. Wpisywały się nie tylko w naszą polską historię, ale również w historię Europejską. To jest rok 1920, czyli zwycięstwo nad Bolszewikami, kiedy Polska zatrzymała przed stu laty nawałę komunistycznego systemu, i sześćdziesiąt lat później, kiedy Polska po powstaniu Solidarności zaczęła system komunistyczny wypierać - z Polski, z tej części Europy. I wokół tych dwóch dat skupiła się najistotniejsza aktywność Instytutu Pamięci Narodowej. A jeszcze pomiędzy tymi wydarzeniami druga wojna światowa, czyli próba unicestwienia Polski, rocznica zbrodni katyńskiej w roku 1940" - powiedział dyrektor IPN.
Szarek poinformował o trwającej kampanii upamiętniającej znaczące punkty w XX-wiecznej historii Polski, które mają trafić do jak najszerszego grona odbiorców, zwłaszcza odbiorców młodych i spoza Polski. W jej ramach zostały wydane liczne publikacje naukowe i popularnonaukowe. Przygotowano też materiały edukacyjne z myślą o dzieciach i młodzieży, w tym komiksy. Szef IPN wspomniał m.in. o koniecznym szerzeniu wiedzy o działalności Komitetu Obrony Robotników przed powstaniem Solidarności. Przypomniał także o konieczności całkowitego wyjaśnienia sprawy zniesławienia Stanisława Pyjasa.
"Rok 2020 dla Instytutu Pamięci Narodowej miał wymiar szczególny. Przygotowywaliśmy się do tego roku od dłuższego czasu ze względu na niezwykle ważne rocznice, przypadające w tamtym czasie. Wpisywały się nie tylko w naszą polską historię, ale również w historię Europejską. To jest rok 1920, czyli zwycięstwo nad Bolszewikami, kiedy Polska zatrzymała przed stu laty nawałę komunistycznego systemu, i sześćdziesiąt lat później, kiedy Polska po powstaniu Solidarności zaczęła system komunistyczny wypierać - z Polski, z tej części Europy. I wokół tych dwóch dat skupiła się najistotniejsza aktywność Instytutu Pamięci Narodowej. A jeszcze pomiędzy tymi wydarzeniami druga wojna światowa, czyli próba unicestwienia Polski, rocznica zbrodni katyńskiej w roku 1940" - powiedział dyrektor IPN.
IPN podjął się m.in. realizacji cyklu wystaw o powstawaniu Solidarności i konieczności wypracowania relacji polsko-żydowskich. Jak wielokrotnie podkreślał Szarek - szczególnie ważną misją minionego roku było przypominanie lokalnej działalności patriotycznej Polaków.
Michał Szczerba z Koalicji Obywatelskiej zakwestionował skuteczność działań IPN w ubiegłym roku. "To czas od katastrofy do katastrofy" - ocenił. "Kiedy powierza się 400-milionowy budżet na IPN, wymagamy profesjonalizmu i budowaniu autorytetu instytucji" - podkreślił. Jego zdaniem, instytucja kierowana przez Szarka nie spełniła tych wymogów. Szczerba skrytykował ustawę o IPN, która "zrujnowała relacje polsko-izraelskie". Poruszył również kwestię międzynarodowej rady oświęcimskiej w Muzeum Auschwitz-Birkenau i niepowstałego dotąd Muzeum Bitwy Warszawskiej, dopytując, dlaczego IPN w tej ostatniej kwestii nie wywiera presji na rządzie.
Temat wyboru na szefa IPN we Wrocławiu Tomasza Greniucha, poruszyła wiceprzewodnicząca komisji Kamila Gasiuk-Pichowicz (KO). "Skutki działań IPN wpłynęły na negatywny obraz Polski na świecie". Oceniła, że IPN jest obecnie "zżerany przez chorobę nacjonalizmu", instytucja zaś unika badań na temat dla Polaków trudnych, jak szmalcownictwo podczas drugiej wojny światowej, pogromy lub zbrodnia w Jednwabnem.
W obronie IPN wystąpiła wiceprzewodnicząca komisji Anna Milczannowska (PiS), przypominając, że IPN jest "jedną z nielicznych instytucji, powstałych po 1989 roku wolnych od ludzi odpowiedzialnych za reżim komunistyczny". Przyznanie funkcji szefa IPN we Wrocławiu nazwała "niefortunnym incydentem", z którego wyciągnięto konsekwencje. Zaprzeczyła także tezie o unikaniu przez Instytut Pamięci Narodowej badań związanych z udziałem Polaków zbrodniczych działaniach. Jak oceniła, dzięki lustracji poznajemy "życiorysy dziesiątków ludzi" współpracujących z reżimem komunistycznym.
"Proszę mi znaleźć jakikolwiek ślad z tych poglądów czy treści, które państwo zarzucają Instytutowi Pamięci Narodowej - o jednostronność, o nacjonalizm, o prowadzenie jakiejś jednostronnej polityki. Instytut Pamięci Narodowej kieruje się jedną zasadniczą kwestią, jest nią prawda" - odpowiedział na zarzuty Szarek. "
"Proszę mi znaleźć jakikolwiek ślad z tych poglądów czy treści, które państwo zarzucają Instytutowi Pamięci Narodowej - o jednostronność, o nacjonalizm, o prowadzenie jakiejś jednostronnej polityki. Instytut Pamięci Narodowej kieruje się jedną zasadniczą kwestią, jest nią prawda" - odpowiedział na zarzuty Szarek. "Tak podchodzimy do historii Polski. Nigdy w Instytucie Pamięci Narodowej nie zasłanialiśmy niewygodnych kart historii. Dlatego też Instytut Pamięci Narodowej jest tak atakowany, bo jest niezależny" - mówił. "Od lat konsekwentnie pokazujemy niegodne zaangażowanie naszych rodaków w budowę systemu komunistycznego, współpracowników służby bezpieczeństwa. I tak samo traktujemy naszych rodaków, którzy w czasie drugiej wojny światowej poszli na współpracę z okupantem. A taką formą współpracy było szmalcownictwo. Proszę pokazać mi publikację Instytutu Pamięci Narodowej, gdzie bronimy takich niegodnych zachowań" - dodał. "Tylko podkreślamy zawsze, że Polska była jedynym państwem w całej Europie od pierwszego do ostatniego dnia okupacji niemieckiej, a przez to część tego czasu również sowieckiej, która nie podjęła instytucjonalnej kolaboracji z okupantem niemieckim" - podsumował prezes IPN.(PAP)
mwp/ pat/