Ambasada Izraela przekazała w środę medale i dyplomy honorowe „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata” rodzinom Polaków, którzy ratowali Żydów podczas II wojny światowej. Uroczystość odbyła się w Pałacu na Wodzie w Łazienkach Królewskich w Warszawie.
Charge d'affaires Ambasady Izraela Tal Ben-Ari Yaalon wręczyła medale i dyplomy bliskim śp. Adolfa i Anny Kiszło oraz ich córki Marianny, śp. Tadeusza i Marianny Gnoińskich, a także śp. Mikołaja i Niny oraz śp. Ignacego i Justyny Piotrowskich.
Odznaczenia w imieniu śp. Adolfa i Anny Kiszło oraz ich córki Marianny odebrały dzieci Marianny - Leszek Kiszło i Wiesława Mróz. W imieniu śp. Tadeusza i Marianny Gnoińskich medal odebrali Jacek Gnoiński i Anna Stankiewicz. Odznaczenia "Sprawiedliwy wśród Narodów Świata" w imieniu śp. Mikołaja i Niny Piotrowskich oraz Ignacego i Justyny Piotrowskich odebrali Barbara Hellmann-Robert i Lucyna Zalewska.
Adolf i Anna Kiszło oraz ich córka Marianna przez ok. 14 miesięcy (od lutego 1943 r. do jesieni 1944) ratowali we wsi Jatwieź Duża (woj. podlaskie) Symchę Lazara, Mosze Tiktina, Layzera Marinberga i Itsche Berl Farbsztaina.
Tadeusz i Maria Gnoińscy ocalili Piotra Graffa (Pośniaka).
"W połowie czerwca 1942 r., na krótko przed rozpoczęciem akcji likwidacyjnej w getcie warszawskim, dziadek Piotra, Maurycy Graff, umówił się z Tadeuszem Gnoińskim w gmachu Sądów na Lesznie, gdzie znajdowało się przejście na stronę aryjską. Maurycy wraz Piotrem weszli na trzecie piętro, gdzie przekazał wnuka Tadeuszowi. Udało się to dzięki przekupieniu niemieckiego strażnika. Mały Piotr, nigdy więcej nie zobaczył dziadka ani matki" - napisano w historii ocalonego przesłanej PAP przez Ambasadę Izraela w Polsce.
"Tadeusz Gnoiński zabrał czteroletniego chłopca do swojego nowego domu przy ulicy Domeyki 6, na Grochowie. Nowi sąsiedzi nie znali rodziny Gnoińskich, więc stosunkowo łatwo można było przekonać ich, że mały blondynek, który pojawił się w ich domu to osierocony krewny ze Wschodu. Rodziny +wujka+ Tadeusza i +cioci+ Marysi, bo tak do nich zwracał się mały Piotr, były bardzo liczne: w sumie piętnaścioro braci i sióstr. Panowały między nimi bliskie więzi. (...) Sąsiedzi nie wtrącali się w ich życie, a według Piotra nawet wiedzieli, że jest Żydem. Życie toczyło się względnie spokojnie: chłopiec mieszkał z rodziną Gnoińskich jak członek rodziny. Chodził do przedszkola i bawił się z innymi dziećmi" - czytamy w informacji.
"Gdy wybuchło Powstanie Warszawskie w sierpniu 1944 r. Tadeusz Gnoiński znalazł się na terenie walk po lewej stronie Wisły i nie mógł wrócić do rodziny pozostawionej Grochowie. Na szczęście przeżył powstanie i w styczniu 1945 r. dołączył do najbliższych. Po wojnie do Warszawy przyjechali bracia Jerzego Graffa, Kazimierz i Henryk, były oficer Wojska Polskiego. Obaj przeżyli okupację w ZSRR. Po kilku latach Henryk Graff ożenił się i przejął opiekę nad bratankiem" - napisano.
Jak zaznaczono, "Piotr był cały czas w kontakcie z rodziną Gnoińskich". "Przez pierwsze dwa lata codziennie odwiedzał ich po szkole. Jak wspomina: +ciocię Marysię uważałem za najbliższą mi osobę. To była moja najbliższa rodzina. Traktowali mnie jak syna+. W dorosłym życiu pozostali mu nadal bardzo bliscy. +Miewałem trudne sytuacje, w których ciocia Marysia wspierała mnie moralnie, a wujek Tadek także finansowo+" - czytamy we wspomnieniu.
Ignacy i Justyna Piotrowska, rodzice Mikołaja Piotrowskiego oraz jego żona Nina Piotrowska od lata 1942 do końca 1943 r. ratowali Henryka i Paulinę Grabskich.
W uroczystościach w Łazienkach Królewskich wzięli udział marszałek Senatu RP prof. Tomasz Grodzki oraz Naczelny Rabin Polski Michael Schudrich.(PAP)
autor: Grzegorz Janikowski
gj/ aszw/