77 lat temu, 24 listopada 1944 r., doszło do największej na ziemiach polskich katastrofy kolejowej, w której zginęło ok. 130 osób. Pociąg osobowy zderzył się z niemieckim transportem wojskowym. Ofiarami byli w większości Polacy z rejonu Wadowic.
Katastrofa wydarzyła się na linii kolejowej między Kalwarią Zebrzydowską a Wadowicami, ok. 300 m na wschód od przystanku Barwałd Średni.
Prof. Andrzej Nowakowski, który opisał tragedię w broszurze "Z dziejów wadowickiej kolei”, wskazał, że przepełniony pociąg osobowy relacji Zakopane-Kraków został skierowany okrężną drogą przez Wadowice i Spytkowice. Stało się tak, gdyż partyzanci uszkodzili szlak z Kalwarii Zebrzydowskiej do Skawiny.
Skład osobowy czołowo zderzył się z transportem wojskowym.
Do katastrofy doszło w wyniku błędu dyżurnego ruchu na stacji w Kalwarii. Odprawił pociąg pasażerski nie czekając na niemiecki skład towarowy. Kolejarz zorientował się w błędnej decyzji i chciał ją naprawić, ale było już za późno. Nie udało się zatrzymać przepełnionego składu osobowego. Z kolei jadący z przeciwległego kierunku transport wojskowy otrzymał rozkaz, by nie zatrzymywać się na stacjach pośrednich.
„Pociąg osobowy był przeładowany. Posiadał w składzie stare austriackie +drewniaki+ z lat 1911-1918. Transport wojskowy był złożony z nowych, solidnych pulmanów. Skład cywilny został niemal doszczętnie zniszczony. Wojskowy nie uległ większym zniszczeniom” – podał prof. Nowakowski.
Kilkadziesiąt ludzi poniosło śmierć na miejscu. Liczba ofiar, łącznie ze zmarłymi wskutek obrażeń, mogła sięgnąć 130 osób. Ilość rannych nie została dokładnie ustalona. Prawdopodobnie było ich ponad 100.
Dyżurny ruchu, który popełnił błąd, został przez Niemców skazany na śmierć i rozstrzelany.
Współcześnie o katastrofie przypomina skalny monument, który w 2004 r. został ustawiony w miejscu, gdzie do niej doszło. (PAP)
Autor: Marek Szafrański
szf/ dki/