W czasie Powstania w getcie warszawskim kobiety stanęły do walki na równi z mężczyznami. Widok kobiet z bronią w ręku był dużym zaskoczeniem dla likwidujących powstanie Niemców – mówi PAP dr Martyna Grądzka-Rejak, kierująca Działem Naukowo-Badawczym Muzeum Getta Warszawskiego i pracowniczka Biura Badań Historycznych IPN.
Polska Agencja Prasowa: Ile kobiet wzięło czynny udział w Powstaniu w getcie warszawskim?
Dr Martyna Grądzka-Rejak: Udzielenie jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie nie jest łatwe, i to z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze, nie wiemy, ile tak naprawdę osób przebywało w tamtym okresie na terenie getta warszawskiego. Istniało ono wówczas w formie tzw. getta szczątkowego, a oficjalne dane mówią o blisko 35 tys. uwięzionych tam Żydów. Musimy jednak brać pod uwagę fakt, że kolejne mniej więcej 15-20 tys. osób przebywało w getcie bez specjalnego pozwolenia i nie byli nigdzie zarejestrowani. Zatem w getcie mogło być wówczas nawet 50-60 tys. Żydów. Warto też pamiętać, że w tamtym okresie na pewno kobiety stanowiły mniejszość. Wiele z nich wywieziono z getta warszawskiego do obozu zagłady w Treblince, latem 1942 r. Szacuje się, że po tych wydarzeniach na 100 mężczyzn w getcie przypadało ok. 78 kobiet. Największą grupę stanowiły te w przedziale wiekowym 20-39 lat.
Po drugie, niestety nie wiemy, ile dokładnie członkiń liczyły dwie największe organizacje konspiracyjne getta: Żydowska Organizacja Bojowa oraz Żydowski Związek Wojskowy. Szacuje się, że do powstania w kwietniu 1943 roku stanęło ogółem ok. pięciuset członków Żydowskiej Organizacji Bojowej oraz blisko dwustu pięćdziesięciu członków Żydowskiego Związku Wojskowego.
Znamy i wciąż odkrywamy zatem jedynie pojedyncze kobiece biografie. Biorąc pod uwagę różne czynniki, w tym kwestię płci, możemy założyć, że w tych organizacjach działało znacznie więcej mężczyzn. Ale nie oznaczało to, że kobiet nie było w kierownictwie. Wręcz przeciwnie – jedną z kluczowych postaci oraz ikoną Żydowskiej Organizacji Bojowej jest chociażby Cywia Lubetkin. Istotną rolę odegrała też Mira Fuchrer – aktywistka, działaczka Ha-Szomer Ha-Cair, prywatnie partnerka Mordechaja Anielewicza. Wiele z nich organizowało i stało na czele tzw. gniazd, mniejszych grup konspiracyjnych.
PAP: Czy kobiety uczestniczyły w szkoleniach, np. wojskowych, które miały na celu przygotowanie do powstania?
Dr M. Grądzka-Rejak: Posiadamy dosyć ogólne informacje dotyczące tego, w jaki sposób członkowie żydowskich organizacji konspiracyjnych przygotowywali się do powstania. Gdy rozpatrujemy dostępne świadectwa, nie widzimy rozróżnienia pod względem płci w tym zakresie. Wiemy, że to przygotowywanie się trwało w zasadzie od późnej jesieni 1942 r. i można wskazać kilka jego etapów.
Pierwszy z nich, właśnie jesienią 1942 r., polegał przede wszystkim na konsolidowaniu wewnętrznych struktur oraz współpracy Żydowskiej Organizacji Bojowej i Żydowskiego Związku Wojskowego. Następnie planowano, jakie działania należy podjąć, a także rozważano, czy w ogóle będzie można przeprowadzić zbrojne wystąpienie przeciw Niemcom. W tych działaniach planistycznych kobiety również brały intensywny udział.
Drugi etap rozpoczął się po styczniu 1943 r. Powstanie, które zaczęło się w kwietniu, nie było pierwszym zrywem w warszawskim getcie. Właśnie już w styczniu, w reakcji na deportacje części przebywających w getcie osób do obozu zagłady w Treblince wybuchła walka. To był moment, kiedy pękła pewna bariera psychiczna. Żydzi, zarówno członkowie organizacji konspiracyjnych, jak i ludność cywilna zobaczyli, że rzeczywiście można zbrojnie przeciwstawić się Niemcom. Zwłaszcza że bojowcy osiągnęli cel – deportacje zostały wstrzymane.
W ramach drugiego etapu przygotowań przystąpiono zarówno do rekrutacji, jak i szkolenia członków organizacji konspiracyjnych. Zachęcano też ludność cywilną, by włączyła się do przygotowań. Oczywiście nie możemy mówić o tym, aby uczono konkretnie, np. w jaki sposób strzelać z pistoletu – w getcie nie było ani tyle broni, ani też amunicji. Były to szkolenia w pewnym sensie „na sucho”. Pokazywano, z czego się składa broń, jak ją obsługiwać, a także szkolono z walki wręcz.
Apelowano również o tworzenie sieci schronów i kryjówek, a także podziemnych tuneli. Na terenie getta przekazywano też informacje i kolportowano ulotki oraz odezwy nawołujące i motywujące do przyłączenia się do ruchu oporu. W tych wszystkich działaniach kobiety były obecne i aktywne.
Działalność żydowskich konspiratorów nie ograniczała się zresztą wyłącznie do terenu getta. Kobiety jako łączniczki działały także po drugiej stronie mury. Niektóre z nich były wysyłane również poza Warszawę. Ta część ich pracy była bardzo ryzykowna, ze względu na ryzyko dekonspiracji niejednokrotnie musiały wykazywać się odwagą i kreatywnością.
PAP: Jakie zadania stały przed bojowniczkami już w czasie powstania?
Dr M. Grądzka-Rejak: Często mamy wyobrażenie, że żydowskie kobiety, które działały w konspiracji, działały na tzw. zapleczu. Że były tylko łączniczkami czy sanitariuszkami. Jest to jednak tylko jedna strona obrazu.
Kobiety działające w konspiracji – i to nie tylko w trakcie Powstania w getcie warszawskim, ale jeszcze wiele miesięcy wcześniej – miały różnorodne zadania. Dbały o logistykę, ze względu na swoje kontakty po drugiej stronie muru organizowały tzw. aryjskie dokumenty oraz lokale poza gettem. Wykorzystywały też do tego wiedzę oraz doświadczenie zdobyte w działalności w przedwojennych żydowskich, syjonistycznych organizacjach (m.in. w Ha-Szomer Ha-Cair, „Akiba”). Niektóre z nich odgrywały wiodącą rolę w żydowskim podziemiu – tak jak wspomniana wcześniej Cywia Lubetkin. Inne – tak jak Niuta Tajtelbaum – były zaangażowane w akcje dywersyjne.
Wiele kobiet w trakcie zrywu stawało do walki: rzucały koktajlami Mołotowa, strzelały z broni palnej i prowadziły inne działania o charakterze militarnym. Walczyły przeciw Niemcom ramię w ramię ze swoimi żydowskimi kolegami. Niektóre, jak Dorka Goldkorn, otrzymały zadanie szukania drogi z getta na tzw. aryjską stronę przez kanały.
PAP: Z jakimi trudnościami musiały się mierzyć walczące w powstaniu kobiety?
Dr M. Grądzka-Rejak: Część trudności mogła wynikać z oczywistych uwarunkowań biologicznych. To na pewno była jakaś bariera.
Był również szereg obciążeń psychicznych, z którymi kobiety mogły wchodzić do walki. Tym, których najbliżsi już nie żyli, przypuszczalnie łatwiej było bezgranicznie zaangażować się w działalność konspiracyjną, w tym działania o charakterze zbrojnym. Mogły się tej działalności w pełni poświęcić.
Nie bez znaczenia było również to, co wydarzyło się latem 1942 r., w getcie warszawskim, czyli masowa deportacja ludności z getta do obozu zagłady w Treblince - akcja na niespotykaną wcześniej skalę. To, co się wówczas stało, zostawało w psychice tych ludzi. Pozostało poczucie straty najbliższych, końca dawnego świata. Powstańcy szli do walki także z motywem dokonania na Niemcach zemsty za doprowadzenie do tej tragedii. Chcieli pomścić niewinnych, którzy zginęli. Te kwestie emocjonalne były istotne. Z jednej strony to ich właśnie motywowało do działania, jednocześnie jednak mogło było dużym obciążeniem psychicznym.
PAP: Czy wiemy, jaki stosunek do walczących kobiet mieli mężczyźni?
Dr M. Grądzka-Rejak: Wydaje się, że dla żydowskich bojowców nie było to coś niezwykłego. Osoby działające w konspiracji, w ŻOB, wywodziły się głównie z kręgów lewicowo-syjonistycznych, z takich przedwojennych organizacji jak np. Ha-Szomer Ha-Cair, Ha-Noar Ha-Iwri „Akiba” czy Dror. Młode kobiety działały w nich na równi z mężczyznami. W tych ruchach emancypacja kobiet przebiegła już w okresie międzywojennym, stąd ich obecność w gettowym podziemiu była właściwie czymś naturalnym. Nieco inaczej mogło to wyglądać w prawicowo-syjonistycznym Żydowskim Związku Wojskowym. Choć i tam kobiety były aktywne.
Udział kobiet w powstaniu był z pewnością szokiem dla Niemców. Byli oni zaskoczeni zarówno tym, że Żydzi w ogóle stawili im tak zaciekły opór, jak i faktem, że wśród powstańców znalazły się także kobiety. Informacje o tym można odnaleźć m.in. na kartach tzw. Raportu Stroopa, dokumentu, który z perspektywy Niemców pokazuje przebieg powstania. Widok walczących kobiet stanowił zderzenie z pewnym wizerunkiem kobiety, który był ideologicznie propagowany w III Rzeszy. W myśl tej ideologii aktywność kobiety miała ograniczać się do strefy domowej, do zasady 3K - Kinder, Küche, Kirche (Dzieci, kuchnia, kościół). A tu - w getcie - Niemcy zetknęli się z kobietami, które stanęły do walki.
PAP: Czy wiemy, ile kobiet zginęło podczas Powstania w getcie warszawskim?
Dr M. Grądzka-Rejak: Również tej liczby nie znamy. Co więcej, nie wiemy, ilu bojowców w ogóle zginęło w trakcie tego zrywu. Większość członków organizacji konspiracyjnych poniosła śmierć albo na terenie getta warszawskiego, albo po tzw. aryjskiej stronie, jeśli udało im się tam przedostać.
Ikoniczną postacią kobiecą jest bojowniczka ŻOB Mira Fuchrer, która zginęła razem ze swoim partnerem życiowym Mordechajem Anielewiczem w bunkrze przy ul. Miłej 8, kiedy zostali otoczeni przez Niemców. Razem z nią śmierć poniosła wtedy także Rachela Zylberberg ps. Sarenka.
PAP: A które z bojowniczek przeżyły powstanie? Jakie były ich dalsze losy?
Dr M. Grądzka-Rejak: Powstanie przeżyła wspomniana już kilkukrotnie Cywia Lubetkin, a także m.in. Niuta Tajtelbaum oraz Tosia Altman. Niestety obie: Niuta i Tosia, zginęły jeszcze w 1943 r. Tosia pod koniec maja, w wyniku obrażeń doznanych podczas pożaru fabryki, w której się ukrywała, zaś Niuta latem została aresztowana i zamordowana przez gestapo. Wiemy, że powstanie przeżyła również Władka Meed, czyli Fejgele Peltel, a także Pnina Grynszpan-Frymer, Dorka Goldkorn, Masza Glajtman-Putermilch z ŻOB oraz Ziuta Hartman i Fela Szapszyk-Finkelstein, związane z Żydowskim Związkiem Wojskowym. Niektóre z nich wyjechały z Polski tuż po wojnie, m.in. do Palestyny.
Często było tak, że Powstanie w getcie warszawskim było pierwszym etapem walki z bronią w ręku. Wiele z nich odczuwało potrzebę dalszych działań. Część z tych kobiet brała także udział w Powstaniu Warszawskim, m.in. Cywia Lubetkin oraz Szoszana Kossower, która w trakcie powstania z kwietnia 1943 r. przebywała poza gettem jako łączniczka.
Rozmawiała Anna Kruszyńska (PAP)
akr/ skp/