Powstanie w warszawskim getcie to symbol Zagłady i walki przeciwko barbarzyństwu niemieckiemu i faszystowskiemu – mówi PAP Szewach Weiss, ambasador Izraela w Polsce w latach 2001-2003 i b. szef Knesetu. Jak dodaje, to była beznadziejna walka o podstawowy honor ludzki.
Według Weissa, w pamięci żydowskiej powstanie stało się symbolem Zagłady i „walki przeciwko barbarzyństwu” niemieckiemu i faszystowskiemu. Jak dodał, była to „beznadziejna walka o podstawowy honor ludzki w imieniu cywilizacji innej niż rządziła w tamtych czasach”.
Izraelski polityk zwrócił jednocześnie uwagę, że sama Zagłada stała się „nową religią żydowską”, która „łączy wszystkich Żydów” na całym świecie. "Żydzi są jak każdy naród podzieleni" - mówił, m.in. pod względem politycznym, etnicznym, tożsamościowym oraz miejsca zamieszkania, to pamięć o tym doświadczeniu łączy ich „bardzo i prawdopodobnie wiecznie”. Zdaniem Weissa powstanie w warszawskim getcie jest dla Żydów podsumowaniem tych „dziejów morderstwa systematycznego”.
Szewach Weiss urodził się w 1935 r. w Borysławiu, położonym wówczas na terenie Rzeczypospolitej, obecnie na Ukrainie. Po II wojnie światowej wyjechał z rodziną do Izraela. W latach 2001-2003 był ambasadorem Izraela w Polsce. Wcześniej był m.in. deputowanym izraelskiej Partii Pracy i przewodniczącym Knesetu.
W 2004 r. prezydent Aleksander Kwaśniewski uhonorował go Krzyżem Wielkim Orderu Zasługi RP. W styczniu br. prezydent Andrzej Duda odznaczył Weissa najwyższym odznaczeniem państwowym – Orderem Orła Białego – "w uznaniu znamienitych zasług w działalności na rzecz pogłębiania przyjaznych oraz wszechstronnych relacji pomiędzy Rzeczpospolitą Polską a Państwem Izrael".
Powstanie w getcie warszawskim rozpoczęło się 19 kwietnia 1943 r. Było pierwszym miejskim powstaniem w okupowanej Europie, aktem o charakterze symbolicznym, zważywszy na nikłe szanse powodzenia. W nierównej, trwającej prawie miesiąc, walce słabo uzbrojeni bojownicy Żydowskiej Organizacji Bojowej (ŻOB) i Żydowskiego Związku Wojskowego (ŻZW) stawili opór żołnierzom z oddziałów SS, Wehrmachtu, Policji Bezpieczeństwa oraz formacji pomocniczych. W tym czasie Niemcy zrównali getto z ziemią, metodycznie paląc dom po domu.
8 maja, w schronie przy ul. Miłej 18, samobójstwo popełnił przywódca powstania Mordechaj Anielewicz wraz z grupą kilkudziesięciu żołnierzy ŻOB. Nielicznym bojowcom udało się kanałami wydostać z płonącego getta. Jednym z nich był ostatni dowódca ŻOB, Marek Edelman, zmarły w 2009 r. (PAP)
msom/ ksk/ jbp/