Wojciech Korfanty poważnie traktował swoje powołanie – jako człowieka, katolika i polityka – mówił w czwartek w Siemianowicach Śląskich arcybiskup Wiktor Skworc.
W siemianowickim kościele pw. Krzyża Św. metropolita katowicki przewodniczył mszy z okazji 150. rocznicy urodzin Korfantego. W homilii arcybiskup przybliżył sylwetkę polityka. Jak przypomniał, urodził się on właśnie na terenie Siemianowic, w dzielnicy Sadzawka, w górniczej rodzinie, został też ochrzczony w tutejszym kościele. Już jako student we Wrocławiu angażował się w sprawy polityczno-społeczne; od młodości był wierny Kościołowi katolickiemu i katolickiej nauce społecznej, której był nie tylko znawcą, ale i krzewicielem – wskazał hierarcha.
"Umiał ją aplikować do konkretnych sytuacji i w oparciu o nią proponował rozwiązywanie problemów II Rzeczypospolitej, a po roku 1921, kiedy +wniósł+ Górny Śląsk w jej granice, chrześcijańskie +urządzanie+ państwa polskiego" - dodał arcybiskup, który w homilii cytował fragmenty artykułów i wypowiedzi Korfantego na temat społeczeństwa, polityki, etyki czy relacji z Kościołem, który - jak wskazał duchowny - stawiał ponad doraźnymi walkami partyjnymi.
"Wojciech Korfanty poważnie traktował swoje powołanie, jako człowieka, katolika i polityka, aż do śmierci pozostając wiernym zasadzie, że +pod względem moralnym polityk katolicki powinien na wszystkich szczeblach i we wszystkich dziedzinach życia państwowego urzeczywistniać ideały etyki chrześcijańskiej+" - zaznaczył metropolita katowicki.
Jak mówił, Korfanty był "człowiekiem sumienia, ukształtowanego łaska Bożą i Ewangelią", dlatego pozostał wierny swojej misji, która opierała się na fundamentalnej zasadach humanizmu chrześcijańskiego, pomocniczości i solidaryzmu społecznego, rozumianego jako współdziałanie "wszystkich dla wszystkich".
"Jak łatwo zauważyć, Korfanty opowiadał się za katolicyzmem zaangażowania i czynu, a jego myśli i zasady zachowują aktualność po dzień dzisiejszy" - wskazał metropolita. Przypomniał, że na krótko przed wybuchem II wojny światowej Korfanty wrócił z emigracji do Polski, lecz spotkał się z wrogim przyjęciem. "Nawet wtedy uznano go za zagrożenie i ponownie aresztowano. Zmarł 17 sierpnia 1939. Jego manifestacyjny pogrzeb odbył się w Katowicach. Uroczystościom przewodniczył biskup katowicki Stanisław Adamski" - powiedział abp Skworc.
Wojciech (właściwie Adalbert) Korfanty urodził 20 kwietnia 1873 r. w osadzie Sadzawka (obecnie Siemianowice Śląskie). W latach 1903-12 i 1918 był posłem do Reichstagu oraz pruskiego Landtagu (1903-18), gdzie reprezentował Koło Polskie. 25 października 1918 r. wystąpił w niemieckim parlamencie z żądaniem przyłączenia do państwa polskiego wszystkich polskich ziem zaboru pruskiego.
W maju 1921 r., po niekorzystnych dla Polski wynikach plebiscytu, który miał rozstrzygnąć o przynależności państwowej Górnego Śląska, stanął na czele III powstania śląskiego jako jego dyktator. Powstanie przyniosło korzystniejszy dla Polski podział Śląska.
W odrodzonej Polsce Wojciech Korfanty był związany z Chrześcijańską Demokracją; był posłem na Sejm i wicepremierem w rządzie Wincentego Witosa, a także przeciwnikiem politycznym Józefa Piłsudskiego. W 1930 r. został aresztowany i, wraz z posłami Centrolewu, osadzony w twierdzy brzeskiej. Wiosną 1935 r. w obawie przed represjami wyemigrował do Pragi. Gdy w kwietniu 1939 r. wrócił do Polski, został aresztowany i osadzony na Pawiaku. Pomimo protestów opinii publicznej spędził tam prawie trzy miesiące. Zwolniono go 20 lipca z powodu ciężkiej choroby. Niespełna miesiąc później zmarł. Spoczął w Katowicach. Jego pogrzeb, na który przyszło ok. 5 tys. osób, stał się manifestacją patriotyczną. (PAP)
Autor: Krzysztof Konopka
kon/ mir/