Niemcy zniszczyły niemal całą substancję ludzką przedwojennej Warszawy – mówi PAP wiceszef MSZ Arkadiusz Mularczyk, który przed 79. rocznicą wybuchu Powstania Warszawskiego przypomina szacunki dot. strat wojennych stolicy.
Wiceminister Mularczyk w rozmowie z PAP przypomniał, że straty wojenne Warszawy były liczone dwukrotnie. Pierwszy raz w latach 1945-1946 w pracach Biura Odszkodowań Wojennych przy Prezydium Rady Ministrów. "Ustalono wówczas, że straty rzeczowe Warszawy wynoszą 34,5 procenta zniszczeń całego kraju" - poinformował. "Te straty w wymiarze finansowym wynosiły wówczas 21,398 mld złotych z 1939 roku, a w przeliczeniu na ówczesną wartość dolara 275 miliardów 178 milionów 280 tysięcy złotych" - dodał.
Jak wskazał, na wyżej wymienioną sumę składały się straty w nieruchomościach wraz z obiektami zabytkowymi, w majątku, przemyśle, rzemiośle, infrastrukturze miejskiej, środkach transportu oraz wyposażenia infrastruktury publicznej i mieszkań prywatnych.
Mularczyk przekazał, że szacunki zostały wykonane na podstawie 80 tysięcy ankiet, które wypełnili mieszkańcy stolicy.
"Warszawa była niszczona w etapach, co jest kluczowe, żeby zrozumieć skalę" - podkreślił wiceszef MSZ. "Te zniszczenia wiązały się z czterema głównymi etapami, tzn. zniszczenia podczas obrony miasta w 1939 roku, kiedy to Warszawa została zniszczona w około 10 procentach zabudowy. Kolejnym etapem było powstanie w getcie warszawskim w 1943 roku i po zlikwidowaniu getta, gdzie została zniszczona cała dzielnica żydowska i wówczas było to około 15 procent zniszczeń, a także zniszczeń podczas Powstania Warszawskiego, które było największą bitwą miejską jaka odbyła się podczas II wojny światowej - te straty liczymy na ok. 25 procent, a na koniec po kapitulacji miasta, kiedy to oddziały techniczne rabowały i niszczyły poszczególne dzielnice miasta i w sumie liczymy, że jest to ponad 85 procent zabudowy mieszkalnej" - wyliczył.
Wiceminister przekazał, że w liczbach bezwzględnych jest to 20 tys. 408 nieruchomości o łącznej kubaturze ok. 92 milionów metrów sześciennych zniszczonych lub poważnie uszkodzonych.
"Warszawa została zniszczona najbardziej spośród miast europejskich w czasie II wojny światowej" - podkreślił Mularczyk.
Drugi szacunek powstał podczas prac zespołu ówczesnego prezydenta stolicy Lecha Kaczyńskiego w 2004 roku. "Ten zespół zajmował się szacunkiem tylko i wyłącznie strat materialnych" - podkreślił. "W raporcie wyszczególniono, że zniszczenia ogólne w kubaturze przekroczyły 70 procent, szkolnictwo średnie zawodowe uległo zniszczeniu w 75 procentach, szkolnictwo wyższe i instytuty naukowe - 70 procent, zniszczenia przemysłu - 75 procent, w handlu - 90 procent, budynki zabytkowe, czyli kościoły, muzea - 90 procent, szpitale i kliniki - 80 procent, a mosty i dworce w 100 procentach" - wyliczał.
Jak przypominał wiceszef MSZ, "po wojnie Warszawa potrzebowała wielu dekad na odbudowę substancji materialnej, za którą płaciła cała Polska, bo nasi dziadkowie i rodzice składali się kupując bony i znaczki na odbudowę".
"W raporcie z 2004 roku nie liczono strat mieszkańców. Te straty nie były zaliczane do strat całościowych" - wskazał. "Starty materialne w opracowaniu zespołu Lecha Kaczyńskiego oszacowano na 54,6 mld współczesnych dolarów tylko i wyłącznie strat materialnych Warszawy. Po zwaloryzowaniu na 2022 rok to byłaby kwota 85 mld 20 mln dolarów, co w przeliczeniu na polskie złote daje 381 mld 100 mln zł" - przekazał.
Jak podkreślił Mularczyk, najtragiczniejszym etapem niszczenia Warszawy było powstanie z 1944 roku, ale też późniejsze niszczenie systemowe, które wiązało się z rabunkiem mienia prywatnego mieszkańcom m.in. wyposażenia mieszkań, mebli, pościeli, precioza, które potem segregowano. "Przelicza się, że około 45 do 50 tysięcy wagonów wywieziono z Warszawy, ponad 1000 pociągów" - wskazuje. "Tam w sposób systematyczny te dobra segregowano i wywożono do Niemiec, a potem trafiały one do przedstawicieli elit rządzących w Niemczech, do ówczesnego establishmentu III Rzeszy" - dodał. "Skala grabieży i rabunku była niespotykana" - ocenił.
Wiceminister mówił też o stratach ludzkich Warszawy. "Szacuje się, że było to około 685-700 tysięcy mieszkańców" - powiedział. "W działaniach wojennych we wrześniu 1939 roku zginęło 20 tysięcy mieszkańców, w trakcie okupacji 42 tysiące mieszkańców w ramach egzekucji i mordów, eksterminacja Żydów w lecie 1942 roku - 310 tysięcy, eksterminacja Żydów wiosną 1943 roku - 60 tysięcy, Powstanie Warszawskie - 16 tysięcy żołnierzy i 150 tysięcy ludności cywilne oraz 30 - 65 tysięcy mieszkańców w Rzezi Woli" - wyliczał.
Podkreślił, że po Powstaniu Warszawskim część mieszkańców wysiedlono, a obóz przejściowy w Pruszkowie przeszło 550 tysięcy Warszawiaków. W obozach koncentracyjnych zginęło 45 tysięcy mieszkańców stolicy, a podczas pracy przymusowej 52 tysiące.
Przypomniał też, że wiele zapomnianych grobów mieszkańców Warszawy znajdziemy dziś na terenie całych Niemiec. "Mamy do czynienia z nieprawdopodobną martyrologią mieszkańców Warszawy" - ocenił Mularczyk. "Obszar strat i zniszczeń Warszawy jest olbrzymi i dotykał wszystkich obszarów życia: gospodarczego, publicznego, społecznego" - dodał. "Niemcy zniszczyły niemal całą substancję ludzką przedwojennej Warszawy" - podkreślił.
Jak przypominał wiceszef MSZ, "po wojnie Warszawa potrzebowała wielu dekad na odbudowę substancji materialnej, za którą płaciła cała Polska, bo nasi dziadkowie i rodzice składali się kupując bony i znaczki na odbudowę". "Ciągłość rozwoju miasta została przerwana w każdym wymiarze - społecznym, kulturowym, gospodarczym, a Warszawy przedwojennej już nie ma, bo została zrównana z powierzchnią ziemi" - stwierdził.
"Do dzisiaj Niemcy nie zapłaciły za zniszczenia polskiej stolicy. To była w sposób oczywisty zbrodnia wojenna, która na dekady obciążyła i spowodowała ubóstwo, biedę narodu polskiego, emigrację zarobkową i konieczność odbudowy ze zniszczeń, co wiązało się też z olbrzymim wpływem na kondycję zdrowotną, psychiczną Polaków, którzy byli często inwalidami fizycznymi i psychicznymi, a przez dekady kolejne pokolenia ponosiły konsekwencje ekonomiczne, psychiczne i fizyczne tych działań wojennych, bo te traumy przechodziły na kolejne pokolenia dzieci i wnuków. Pamiętać też trzeba o pokoleniach dzieci wojny, które wychowywały się bez rodziców i bez możliwości normalnego rozwoju i zdobycia wykształcenia, a ich dzieciństwo i całe życie było naznaczone traumą wojny " - powiedział Mularczyk. (PAP)
autor: Grzegorz Bruszewski
gb/ mrr/