Nabożeństwem oraz złożeniem kwiatów pod pomnikiem ofiar obozu pracy w Łambinowicach uczczono w niedzielę pamięć ofiar Tragedii Górnośląskiej. Było to upamiętnienie ofiar aktów powojennego sowieckiego terroru i represji komunistycznych wobec mieszkańców Górnego Śląska.
Przewodniczący związku Niemców w Polsce Bernard Gaida podkreślił, że tegoroczne obchody na Opolszczyźnie są pierwszymi, które miały wymiar oficjalnej uroczystości wojewódzkiej. To m.in. wynik przyjętej w ub. roku przez sejmik woj. opolskiego rezolucji, w której oddano hołd ofiarom Tragedii Górnośląskiej.
W niedzielę udział w obchodach wzięły władze wojewódzkie, samorządowcy, przedstawiciele mniejszości niemieckiej, Ruchu Autonomii Śląska, Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej, mieszkańcy Opolszczyzny i przedstawiciele środowisk kresowych.
Pojęcie Tragedii Górnośląskiej odnosi się do aktów terroru wobec mieszkańców Górnego Śląska - aresztowań, internowania, egzekucji i wywózek do łagrów, które miały miejsce w latach 1945-1948 r., a zaczęły po wkroczeniu Armii Czerwonej na Śląsk.
Członek zarządu województwa opolskiego Barbara Kamińska podkreśliła, że Tragedia Górnośląska to wciąż niezbadane, krwawe karty historii, które rozpoczęły się w styczniu 1945 roku, wraz z wkroczeniem Armii Czerwonej na Śląsk. "Obok mordów, gwałtów i grabieży to także internowania i deportacje mieszkańców Śląska na Syberię, które według różnych szacunków objęły od 20 do 90 tysięcy osób" – mówiła.
Dodała, że dramatyczne były również późniejsze represje polskiego aparatu komunistycznego wobec rodzimej ludności i internowanie w różnego rodzaju obozach, których na Śląsku Opolskim utworzono około stu. "Jednym z nich był obóz pracy w Łambinowicach z lat 1945-46; jego ofiary to w większości mieszkańcy okolicznych miejscowości" – zaznaczyła Kamińska.
Przypomniała, że ich upamiętnienie było możliwie dopiero po 1989 roku i dopowiedziała, że inicjatorem pierwszego gestu pamięci było Centralne Muzeum Jeńców Wojennych w Opolu-Łambinowicach i gmina Łambinowice. W 1991 roku na terenie dawnego obozu, który podlega dziś muzeum, postawiono drewniany krzyż. W 1995 roku odsłonięto pomnik ofiar obozu pracy, a w 2002 roku otwarto ich cmentarz.
Prezes Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich z Opola Irena Kalita podkreśliła z kolei, że mimo upływu dziesiątków lat od wojny "nie policzono wszystkich strat i nie uśmierzono bólu". Dodała, że opolscy kresowianie pamiętają, iż także dzięki głosom radnych sejmiku z mniejszości niemieckiej woj. opolskie jako pierwsze w kraju uznało 11 lipca Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa na Kresach Wschodnich II Rzeczpospolitej. "Niech dotychczasowa współpraca i wspólna modlitwa utwierdzą nas w przekonaniu, że nie ma innej drogi dla sąsiadów jak tylko wzajemny szacunek, współpraca i zrozumienie potrzeb drugiego człowieka" – podsumowała.
Wzruszony wypowiedzią Kality Gaida po uroczystościach dziękował jej za te słowa. Sam zaś dodał: "Rzadko współczuje się Niemcom ze względu na zbrodnie III Rzeszy. Ale po latach od zakończenia wojny może już nadszedł czas, by spojrzeć i na ich powojenny los nie tylko jak na mniej czy bardziej sprawiedliwy odwet, ale też jak na ludzką tragedię". Nawiązując do sobotnich obchodów upamiętniających Tragedię Górnośląską w woj. śląskim mówił, że "niektórzy ścigają się o tożsamość jej milczących ofiar". "Nie pozbawiajmy ich ani ich niemieckiej, ani śląskiej tożsamości dla współczesnych potrzeb politycznych. Dla nich obie te tożsamości były najczęściej nierozerwalną całością" - zaznaczył.
Przed złożeniem kwiatów i zapaleniem zniczy pod pomnikiem ofiar obozu pracy uczestnicy niedzielnych uroczystości wzięli udział w dwujęzycznym, polsko-niemieckim nabożeństwie w kościele św. Marii Magdaleny w Łambinowicach, a po uroczystościach spotkali się w Muzeum Jeńców Wojennych w Łambinowicach, by obejrzeć otwartą niedawno wystawę stałą poświęconą ofiarom obozu z lat 1945-1946.
Pojęcie Tragedii Górnośląskiej odnosi się do aktów terroru wobec mieszkańców Górnego Śląska - aresztowań, internowania, egzekucji i wywózek do łagrów, które miały miejsce w latach 1945-1948 r., a zaczęły po wkroczeniu Armii Czerwonej na Śląsk. Szacuje się, że na Wschód wywieziono wtedy od kilkadziesiąt tysięcy osób, część z nich zginęła. (PAP)
kat/ eaw/