Nie martwcie się o nas. Mam wiadomości od Michała. Jesteśmy oboje zdrowi i cali. Nie możemy się tylko dowiedzieć, co z Mokotowem – napisała do rodziców w pierwszych dniach Powstania Warszawskiego łączniczka Hanka Jasińska „Hania” ze swojej kwatery w Alejach Jerozolimskich.
Jak zaznaczyła Hanna Dziarska, „listy z kanałów”, pisane podczas Powstania Warszawskiego drobnym maczkiem na małych karteczkach, starannie złożonych, aby łatwo dały się wsunąć w kieszeń, były często jedynym łącznikiem pomiędzy najbliższymi znajdującymi się w różnych miejscach ogarniętej walkami stolicy. „Wielokrotnie czytane uspokajały, że wszyscy żyją, ale przynosiły też tragiczne wiadomości. Jako cenna rodzinna pamiątka, która po latach stała się dokumentem historycznym, towarzyszyły adresatom przez miesiące niemieckiej niewoli i lata powojennej tułaczki” – wskazała.
Inspiracją książki była korespondencja pomiędzy walczącą w Śródmieściu trójką młodych powstańców a ich rodzicami mieszkającymi na Mokotowie, mocno zaangażowanymi we wsparcie zarówno żołnierzy, jak i ludności cywilnej oraz w ochronę majątku „Społem” – instytucji, z którą byli związani zawodowo. Autorka książki – dziennikarka i wolontariuszka Muzeum Powstania Warszawskiego – w niezwykły sposób zetknęła się z przenoszonymi kanałami listami, w których znalazła ślady powstańczych losów swojej mamy i jej poległej w powstaniu młodszej siostry, walczących na Starym Mieście.
Jadwiga Dippel-Bossowska za namową mieszkającego w Anglii stryjecznego brata, Tadeusza Dippla, udostępniła Muzeum Powstania Warszawskiego rodzinną pamiątkę, jaką stanowiło szesnaście listów z okresu Powstania Warszawskiego. Adresatką piętnastu z nich od mieszkających na Mokotowie rodziców, Jadwigi i Stanisława Dipplów, była 18-letnia Jadwiga ps. Iza, Chrząszcz, która w czasie powstania jako sanitariuszka pełniła służbę w punkcie ratunkowo-opatrunkowym znajdującym się w Instytucie Głuchoniemych przy placu Trzech Krzyży. Zachował się również jeden list pisany przez nią do rodziców.
Listy przenosiły kanałami łączniczki, które kursując z meldunkami pomiędzy Śródmieściem i Mokotowem, zabierały przy okazji prywatną korespondencję. „Jedną z łączniczek była koleżanka Jadwigi, córka znajomych jej rodziców, również osiemnastolatka, Hanna Jasińska (dzisiaj Dobraczyńska), ps. Hania, która w czasie Powstania miała przydział do Centralnej Składnicy Meldunkowej +S+, tzw. Eski, w Alejach Jerozolimskich. Obie panie nigdy nie spotkały się po wojnie, mieszkały w różnych miastach, nie szukały kontaktu. Jadwiga była przekonana, że Hanka od dawna nie żyje, gdyż widziała na Starych Powązkach tablicę z napisem „śp. Hanna Jasińska”. Nie wiedziała, że była to żona młodszego brata Hanki, Michała, który także przenosił kanałami powstańczą korespondencję” – czytamy w książce.
Jako wolontariuszka Muzeum Powstania Warszawskiego Hanna Dziarska w październiku 2019 r. została skierowana na nagranie wywiadu z Jadwigą Dippel-Bossowską dla Archiwum Historii Mówionej. „Nazwisko Dippel nie było mi obce – od razu przed oczami pojawiło się zdjęcie eleganckiego pana o okrągłej twarzy i łagodnym spojrzeniu zza okularów, z wyraźnie zaznaczonym przedziałkiem we włosach, znajdujące się w domowym archiwum wśród dokumentów mojego Dziadziusia Bolesława Zawadzkiego. Zachował tę fotografię, a więc Stanisław Dippel musiał być mu bliski, musiał też o nim nie raz opowiadać – obaj panowie przed wojną i w czasie okupacji pracowali w +Społem+ – skoro utrwaliło się w mojej pamięci jego nazwisko przypisane do wizerunku” – napisała autorka. Jak się okazało, Jadwiga Dippel-Bossowską pamiętała Bolesława Zawadzkiego i jego córki – mamę autorki Hannę oraz jej młodszą siostrę Lalę. Zaś w listach, które pokazała Hannie Dziarskiej, znalazły się odniesienie do ich powstańczych losów.
Autorka postanowiła sprawdzić u źródła również wiarygodność informacji o śmierci Hanki Jasińskiej, licząc, że ktoś z rodziny Jasińskich nadal mieszka na ul. Narbutta. Okazało się, że Hanna Dobraczyńska z domu Jasińska żyje. „Pamiętała rodzinę Dipplów i Zawadzkich oraz powstańcze losy ich córek! Nie wiedziała nic o zachowanych listach, które przenoszone były kanałami w czasie Powstania także przez nią, ani o tym, że Jadwiga mieszka przecznicę dalej, przy ulicy Madalińskiego, dokąd sprowadziła się niedawno z Krakowa” - czytamy. Po 75 latach koleżanki z powstania – Hanna Jasińska i Jadwiga Dippel-Bossowska – znów się spotkały.
Ewa Suszyńska, córka Hanny, w dokumentach dziadków – Eleonory i Józefa Jasińskich – do których nikt nie zaglądał od ich śmierci, znalazła powstańczą korespondencję swojej mamy i wuja Michała z rodzicami. „Kolejne +listy z kanałów+ ujrzały światło dzienne! Listy, o których ich autorzy już nie pamiętali, chyba nawet nie wiedzieli, że były przepisane przez rodziców i zachowane jako cenna rodzinna pamiątka. Otrzymawszy od Ewy ich kserokopie, nie mogłam oderwać się od lektury i w niej znajdując ślady powstańczych losów sióstr Zawadzkich – mojej Mamy Hanny, ps. Jędrek, oraz poległej w Powstaniu Lali, ps. Pups” – podkreśliła Hanna Dziarska.
Za sprawą „listów z kanałów” połączone zostały trzy społemowskie rodziny. Ojcowie powstańczej młodzieży, bohaterów tych listów, byli bowiem członkami zarządu Związku Spółdzielni Spożywców Rzeczypospolitej Polskiej „Społem” (ZSS RP „Społem”), a Józef Jasiński, wiceprezes, po tragicznej śmierci prezesa Mariana Rapackiego został jego następcą. Stanisław Dippel był z kolei dyrektorem Wydziału Lustracyjnego, natomiast Bolesław Zawadzki jego zastępcą. Zaś adres Grażyny 13 na warszawskim Mokotowie, pod którym nadal mieści się siedziba „Społem” (obecnie Krajowy Związek Rewizyjny Spółdzielni Spożywców „Społem”), wielokrotnie pojawia się w opowieści Hanny Dziarskiej.
Książkę „Listy z kanałów” Hanny Dziarskiej wydała Oficyna Wydawnicza SGH.
Anna Kruszyńska (PAP)