Sukces Polski, zapoczątkowany przez rząd Tadeusza Mazowieckiego, nie był cudem, ale zwieńczeniem marzeń i pracy wielu pokoleń - powiedziała w czwartek marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska. Marszałek Sejmu Szymon Hołownia dziękując dawnym ministrom i parlamentarzystom stwierdził: „bez was nie byłoby nas”.
12 września 1989 r. został powołany gabinet na czele z premierem Tadeuszem Mazowieckim – pierwszy niekomunistyczny rząd we wschodniej Europie po II wojnie światowej. Z okazji 35. rocznicy tego wydarzenia w Sali Plenarnej Senatu RP zorganizowano uroczystości „Wybraliśmy wolność” z udziałem byłych oraz obecnych parlamentarzystów, a także członków rządu Tadeusza Mazowieckiego.
Zaprezentowany został krótki film dokumentalny, w którym o historycznych dokonaniach pierwszego niekomunistycznego rządu mówił m.in. były prezydent Lech Wałęsa.
„Cały świat miał wtedy dość komunizmu, ale nikt nie wiedział, jak z niego wyjść. Nam się to udało. Mieliśmy niezwykłe szczęście i dokonaliśmy wspaniałych rzeczy” – podkreślił pierwszy przewodniczący NSZZ „Solidarność”.
Tuż po emisji filmu przemawiała Małgorzata Kidawa-Błońska. „Czas, który minął od powołania rządu Tadeusza Mazowieckiego, był jednym z najlepszych okresów w historii Polski” – podkreśliła marszałek. „Z satelity Moskwy staliśmy się jednym z kluczowych państw Unii Europejskiej i uchroniliśmy się przed większością `chorób`, które dotknęły w trakcie transformacji inne kraje – Polska była i pozostała stabilna” – powiedziała.
Odniosła się też do różnych wypowiadanych w ostatnich latach krytycznych wobec przemian z 1989 r. głosów. „Dziś przeciwnicy rządu Tadeusza Mazowieckiego gardłują, że wszystko można było zrobić lepiej, ale gdzie oni wówczas byli?” – pytała Kidawa-Błońska. Zastrzegła, że sukces Polski, zapoczątkowany przez rząd Mazowieckiego, „nie był cudem, ale zwieńczeniem marzeń i pracy wielu pokoleń”. Jako cechę szczególną polskich przemian wymieniła również to, że nie doprowadziły one do wynaturzeń. „Oligarchia nie powstała, bo nie było kogo korumpować. Nikt wtedy nie pytał `za ile`, ale `co trzeba zrobić`” – mówiła marszałek Senatu.
O historycznym znaczeniu dokonań rządu Tadeusza Mazowieckiego mówił także marszałek Sejmu Szymon Hołownia. „Bez was nie byłoby nas” – dziękował obecnym na uroczystościach dawnym parlamentarzystom i ministrom.
Po politykach głos zabrał prof. Andrzej Friszke i przypomniał, z jak trudną sytuacją gospodarczą i polityczną musiał się zmierzyć powołany 12 września 1989 r. rząd. Składały się na nią m.in. olbrzymie zadłużenie, deficyt budżetowy i inflacja. Dochód narodowy był niższy od tego wypracowanego w 1978 r., a Polska była uzależniona od dostaw ropy naftowej i innych surowców ze Związku Sowieckiego.
„To uzależnienie było traktowane na Kremlu niczym łańcuch, w przekonaniu, że Polska się z niego nie urwie” – podkreślał prof. Friszke. Przypomniał, że rząd Tadeusza Mazowieckiego musiał również brać pod uwagę fakt, że na terenie Polski stacjonowało 60 tys. żołnierzy sowieckich, a w NRD 400 tysięcy.
Wielkie znaczenie przy podejmowaniu jakichkolwiek decyzji przez rząd Tadeusza Mazowieckiego miało też to, że około półtora miliona osób – według szacunkowych obliczeń prof. Andrzeja Friszke – było zawodowo powiązanych ze starym systemem: służyli w milicji (80 tys.), ORMO (Ochotniczych Rezerwach Milicji Obywatelskiej – 600 tys.), pracowali w aparacie partyjnym, a 360 tys. obejmowała tak zwana nomenklatura – tyle różnych stanowisk w gospodarce i administracji, od szczebla centralnego, aż po ten najniższy, obsadzonych było według kryteriów politycznych.
Tymczasem – jak przypomniał prof. Friszke – osób zaangażowanych pod koniec lat 80. w działania opozycyjne wobec władz było w całej Polsce zaledwie kilkanaście tysięcy. Wspominając o epokowym znaczeniu rządu Tadeusza Mazowieckiego, prof. Friszke przytoczył również fragmenty raportów, jakie do Waszyngtonu wysyłał ówczesny ambasador Stanów Zjednoczonych John Davis. Jeszcze przed zaprzysiężeniem Mazowieckiego amerykański dyplomata sytuację opisywał następująco: „obecnie w Polsce zaczęła się rewolucja, tym razem pokojowa”.
Swoimi refleksjami z 1989 r. podzielił się również Waldemar Kuczyński, który w rządzie Tadeusza Mazowieckiego był ministrem prywatyzacji (przekształceń własnościowych). "Było dla nas oczywiste, że Polska ma się stać demokracją jak te zachodnie, z podobną do tych krajów gospodarką. Całkowicie odrzuciliśmy rozglądanie się za jakąś `trzecią drogą` i mieliśmy poczucie, że decyzje musimy podejmować szybko, bo stary system wali się w gruzy” – stwierdził Kuczyński. (PAP)
Autor: Józef Krzyk
jkrz/ miś/ ktl/