21 listopada 2006 r. w kopalni "Halemba" w Rudzie Śląskiej ponad tysiąc metrów pod ziemią doszło do wybuchu metanu i pyłu węglowego. Zginęło 23 górników. Była to największa katastrofa górnicza ostatnich dekad. Sąd uznał, że winę ponosiły osoby z kierownictwa kopalni. Skazał ich dopiero po wielu latach.
W osiemnastą rocznicę katastrofy w kopalni "Halemba" w Rudzie Śląskiej odbyły się uroczystości. Wśród uczestników, którzy złożyli kwiaty i zapalili znicze, byli bliscy i koledzy tragicznie zmarłych górników oraz przedstawiciele władz samorządowych.
"Tragedia była jednym z najtrudniejszych momentów w historii naszego miasta. Każda rocznica tych wydarzeń jest bolesnym przypomnieniem nie tylko o tych, którzy zginęli, ale również o niebezpieczeństwach, z jakimi na co dzień mierzą się górnicy, wykonując swoją ciężką pracę" - powiedział PAP prezydent Rudy Śląskiej Michał Pierończyk.
W czwartek w kościele pw. Matki Bożej Różańcowej odprawiono mszę św. w intencji ofiar katastrofy. Na cmentarzu komunalnym uczestnicy uroczystości złożyli kwiaty oraz zapalili znicze przy krzyżu i tablicy upamiętniającej górników, którzy zginęli w katastrofie w kopalni Halemba. Na tablicy widnieje około 200 imion i nazwisk. Znicze zapalono również przed zegarem kopalnianym przy wejściu do zakładu.
"W rocznicę tej katastrofy oddaliśmy hołd 23 górnikom, którzy stracili wtedy życie. Mam nadzieję, że pamięć o tych, którzy odeszli na +wieczną szychtę+, na zawsze pozostanie żywa w sercach nas wszystkich" - dodał prezydent Pierończyk.
Katastrofa w Halembie była największą tragedią w polskim górnictwie od blisko 30 lat. Doszło do niej 21 listopada 2006 r. podczas likwidowania ściany wydobywczej 1030 m pod ziemią. Górnicy, którzy zginęli, mieli za zadanie wydobycie wartego miliony złotych sprzętu. Większość ofiar tragedii to pracownicy zewnętrznej firmy Mard, która na zlecenie kopalni prowadziła prace likwidacyjne.
Z ustaleń śledztwa wynika, że do katastrofy doszło na skutek zaniechania profilaktyki przeciw zagrożeniom naturalnym. Po zapaleniu i wybuchu metanu w wyrobisku wybuchł pył węglowy, czyniąc spustoszenie i zabijając większość znajdujących się tam osób. Według prokuratury pracownicy kierowani byli do prac mimo przekroczeń dopuszczalnych stężeń metanu, w kopalni fałszowano też dokumentację i próbki pyłu węglowego - aby wykazać, że był on neutralizowany pyłem kamiennym. Obrona w trakcie procesu przekonywała, że to, co zdarzyło się w Halembie, było zdarzeniem losowym, niezależnym od ludzi.
W sprawie oskarżonych zostało łącznie 27 osób, część z nich od razu dobrowolnie poddała się karze. Na ławie oskarżonych w pierwszym procesie zasiadało 17 mężczyzn.
Sprawy trzech głównych oskarżonych po wyroku Sądu Apelacyjnego w Katowicach ponownie rozpoznawał gliwicki sąd okręgowy. W 2019 r. skazał on Marka Z. na karę łączną roku i dwóch miesięcy więzienia. Uznał go za winnego m.in. sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób albo dla mienia w wielkich rozmiarach.
B. dyrektora Kazimierza D. gliwicki sąd skazał na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat, m.in. za sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób. Były naczelny inżynier kopalni Jan J., który sprawował też funkcję zastępcy kierownika ruchu zakładu, został skazany na rok pozbawienia wolności oraz grzywnę za złamanie przepisów bhp.
Od wyroku sądu okręgowego odwołała się zarówno obrona, jak i prokuratura. W 2021 r. sąd apelacyjny skazał b. dyrektora zakładu na dwa lata więzienia, podobną karę wymierzył b. szefowi działu wentylacji. Obaj zostali uznani za winnych sprowadzenia w kopalni niebezpieczeństwa w okresie poprzedzającym tragedię. W przypadku Z. sąd zwiększył wymiar kary, w wyroku wobec D. postanowił, że wymierzona mu kara nie zostanie zawieszona. Trzeci oskarżony, były naczelny inżynier, został skazany na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu. Wyrok wobec całej trójki stał się prawomocny.
SA uznał w orzeczeniu, że Marek Z., nadzorując prace i wiedząc o szczególnie niebezpiecznych warunkach, polecał kontynuowanie prac i nie wycofał załogi. Kazimierza D. SA skazał za sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób albo dla mienia w wielkich rozmiarach, którego skutkiem była śmierć. Inaczej niż sąd I instancji sąd apelacyjny – zwracając uwagę m.in. na społeczne oddziaływanie kary – zdecydował, że kara wymierzona b. dyrektorowi nie będzie zawieszona. Były naczelny inżynier Jan J. został skazany na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery lata, a także grzywnę. Ten wyrok został w apelacji utrzymany bez zmian.
Katastrofa w kopalni "Halemba" była największym tego zdarzeniem w polskim górnictwie w ostatnich dekadach. Poprzednie tego typu zdarzenia, w wyniku których ucierpiała tak duża liczba górników zdarzyły się jeszcze w czasach PRL. W czerwcu 1974 r. w kopalni "Silesia" w Czechowicach-Dziedzicach zginęły 34 osoby, po tym, gdy doszło tam do wybuchu metanu. W tej samej kopalni pięć lat później doszło do pożaru, w wyniku którego zginęło 21 górników. (PAP)
jms/ miś/ jkrz