
Delegacja z Polski pod przewodnictwem szefa Urzędu ds. Kombatantów Lecha Parella wyruszy w poniedziałek do Uzbekistanu, gdzie odbędą się obchody 85. rocznicy masowych deportacji polskich obywateli w głąb Związku Radzieckiego. Uroczystości zaplanowano także w Kazachstanie.
Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych wraz z Zarządem Głównym Związku Sybiraków od 7 do 10 października zaplanował uroczystości upamiętniające polskich obywateli zamęczonych w łagrach, zmarłych wskutek wycieńczenia i chorób, żołnierzy armii gen. Władysława Andersa i cywilów spoczywających na polskich cmentarzach wojennych i innych miejscach przymusowego zesłania.
W składzie polskiej delegacji pod przewodnictwem szefa UdSKiOR Lecha Parella znajdują się sybiracy, wśród nich wiceprezes Związku Sybiraków Adam Mitelsztet, rodziny sybirackie, przedstawiciele Rodziny Katyńskiej i Rodziny Policyjnej, duchowieństwo, senatorowie, przedstawiciele Sztabu Generalnego Wojska Polskiego wraz z asystą honorową i pocztem chorągwianym.
Połowa sybiraków znajdujących się w składzie delegacji została deportowana do Związku Radzieckiego jako małe dzieci i niemowlęta. W tej grupie znajduje się ofiara pierwszej deportacji z lutego 1940 r., ofiary kolejnych wywózek z 1940 r., a także późniejszych - z lat 1945-1952. Pozostali urodzili się na „nieludzkiej ziemi”.
Krajobraz Merke w obwodzie żambylskim w Kazachstanie. Fot. PAP/Rafał Guz
- 2025 rok to 85. rocznica wielkich zbrodni radzieckich na narodzie polskim. Przede wszystkim zbrodni katyńskiej, ale także deportacji, w których wywieziono na Sybir setki tysięcy Polaków. Chcemy, aby pamięć o tej zbrodni trwała, aby nikt nigdy o niej nie zapomniał. Dlatego udajemy się z zesłańcami oraz ich potomkami do Kazachstanu i Uzbekistanu, aby upamiętnić to, co tam się wydarzyło - powiedział minister Parell.
Przekazał, że delegacja „odwiedzi ważne polskie miejsca pamięci, przede wszystkim cmentarze wojenne, na których leżą żołnierze generała Andersa i cywile”.
- Ci, którzy do armii Andersa wstąpić chcieli, ale nie dali rady, nie zostali przyjęci. Będziemy się spotykać z Polonią, z Kazachami i Uzbekami. Będziemy przekazywać im naszą wiedzę o tym, co wydarzyło się 85 lat temu, ale jednocześnie wsłuchiwać się w ich opowieści - powiedział. - Zależy nam, aby pamięć o tych zbrodniach nie zanikła - dodał.
Pytany o to, co Sowieci chcieli osiągnąć poprzez wywózki Polaków, odpowiedział: - Cel przyświecał im taki sam jak w przypadku zbrodni katyńskiej - chcieli unicestwić pierwiastek polski, który uważali za niereformowalny, którego nie są w stanie przeciągnąć na swoją stronę, tylko muszą go wyeliminować. Doprowadzić do sytuacji, że ci, którzy są słabsi, starsi albo zupełnie młodzi, poumierają. A ci, którzy są jeszcze w miarę silni, zdrowi, zostaną tak rozrzuceni po Sybirze, że nie będą w stanie w żaden sposób oddziaływać na swoje otoczenie. A jednocześnie, ponieważ są inteligentni, zaradni, odnajdą się w kołchozach, sowchozach albo w wielkich lasach przy wyrębie drzew.
Szef UdSKiOR ocenił, że „obawa przed pierwiastkiem polskim to z pewnością wynik wielowiekowego rosyjskiego doświadczenia”. - Polacy i Rosjanie przez stulecia byli ze sobą w większym czy mniejszym konflikcie, który zaostrzył się w wieku XVIII, trwał przez wiek XIX. Polacy nie chcieli w żaden sposób poddać się rosyjskiemu panowaniu i wzniecali kolejne powstania, które z punktu widzenia Rosjan były czymś nierozsądnym. Uważaliśmy, że to jest jedyna droga, nie uznawaliśmy półśrodków, chcieliśmy być narodem niepodległym i suwerennym. Myślę, że Sowieci, którzy byli wysublimowaną wersją imperialnej Rosji, nie mieli żadnych złudzeń, dlatego między innymi podejmowali akcje przeciwko Polakom już przed II wojną światową - zwrócił uwagę Parell.
Podkreślił, że deportacje były wymierzone „w najbardziej wartościowy polski element na Wschodzie”. - To była akcja wymierzona w ludzi niewinnych - zaznaczył.
Zdaniem Parella ważne jest utrzymywanie kontaktów z potomkami zesłańców. - To nie tylko kwestia szacunku do ofiar i ich rodzin. Nasza Polonia stanowi bardzo ważny element życia Kazachstanu i Uzbekistanu. To osoby, które zajmują często wysoką pozycję w tych krajach i w naszym interesie jest utrzymywanie dobrego kontaktu ze wszystkimi, którzy przyznają się do choćby najmniejszych śladów polskości - wskazał.
Polski Cmentarz Wojenny Ługowoje w obwodzie żambylskim w Kazachstanie, 2016 r. Fot. PAP/Rafał Guz
Polska delegacja symbolicznie upamiętni ofiary masowych wywózek w głąb Związku Radzieckiego na czterech polskich cmentarzach: dwóch w Uzbekistanie (Olmazor I i Olmazor II) i dwóch w Kazachstanie (Szokpak Baba i Mankent). Zaplanowano także spotkania z przedstawicielami środowisk polskich i polonijnych.
Cmentarz Olmazor I powstał w 1942 r. w miejscowości Olmazor (dawniej Wriewskij) i jest jednym z 17 cmentarzy rozproszonych po całym Uzbekistanie. Został odbudowany i uporządkowany w 2001 r. z inicjatywy Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Pochowano na nim co najmniej 25 Polaków: żołnierzy Armii Polskiej na Wschodzie formowanej pod dowództwem generała Władysława Andersa, junaków i polskich cywili, którzy po latach katorgi w sowieckich łagrach, dziesiątkowani przez choroby i zarazy, pozostali na zawsze na uzbeckiej ziemi.
Cmentarz Olmazor II (rok założenia 1942) to miejsce spoczynku co najmniej 46 polskich żołnierzy, oficerów, junaków, a także cywilów, byłych jeńców sowieckich łagrów. Dzięki staraniom Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa został odbudowany – w 2001 r. przeprowadzono jego renowację, w 2016 r. - kolejne prace remontowe.
Polski Cmentarz Wojenny w Szokpak Baba to jedno z najważniejszych miejsc pamięci narodowej w Kazachstanie, związane z tragicznymi losami Polaków deportowanych do Związku Radzieckiego. Cmentarz został założony w 1942 r. w miejscu stacjonowania 8. Dywizji Piechoty Armii Polskiej w ZSRR. Spoczywa na nim co najmniej 212 Polaków, m.in. żołnierze Armii Polskiej na Wschodzie utworzonej pod dowództwem generała Władysława Andersa, polscy cywile – ofiary głodu i chorób.
Remont cmentarza w 2000 r. obejmował pomnik i tablice z nazwiskami. Na pomniku umieszczono inskrypcję: „Tu spoczywają Polacy, 256 żołnierzy Armii Polskiej na Wschodzie gen. Władysława Andersa i osoby cywilne, byli jeńcy, więźniowie sowieckich łagrów zmarli w 1942 r. w drodze do ojczyzny”.
Polski Cmentarz Wojenny w Mankencie powstał w 1942 r. Jest miejscem spoczynku 32 Polaków – żołnierzy Armii Polskiej na Wschodzie oraz cywilów: kobiet, dzieci i osób starszych. Wielu z nich zmarło na kazachskiej ziemi wskutek głodu i chorób. W 2013 r. na zlecenie Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa cmentarz został wyremontowany.
Podczas II wojny światowej Związek Radziecki przeprowadził cztery wielkie akcje deportacyjne polskich obywateli. Nocą z 9 na 10 lutego 1940 r. na rozkaz Moskwy z Polski wywieziono 140 tys. osób – głównie rodziny wojskowych, urzędników, pracowników służby leśnej i kolei ze wschodniej części kraju. Jedna trzecia deportowanych trafiła na północ europejskiej części Rosji, do obwodu archangielskiego i Komijskiej ASRS, wielu przesiedlono do Kraju Krasnojarskiego i obwodu omskiego na Syberii. Drugą wywózkę 1przeprowadzono z 12 na 13 kwietnia 940 r., trzecią - z 28 na 29 czerwca 1940 r., a czwartą – w maju 1941 r.
Deportacja przeprowadzona przez NKWD w lutym 1940 r. odbyła się w tak trudnych warunkach, że ludzie umierali z zimna, głodu i wyczerpania. Na spakowanie się wywożonym dawano od kilkunastu do kilkudziesięciu minut. Bywało i tak, że nie pozwalano zabrać z sobą niczego.
Wtargnięcie sowieckich funkcjonariuszy tak opisywał kilkunastoletni chłopiec z powiatu dubieńskiego na Wołyniu w książce „W czterdziestym nas Matko na Sibir zesłali. Polska a Rosja 1939–1942” Ireny Grudzińskiej-Gross i Jana T. Grossa (pisownia oryginalna): „N.K.W.D. wpadli jak wilki z naganami i sztyletami do naszego domu, zaczęli niszczyć obrazy święte, łamali meble, wyzywać nas od polskich burżuij. Ojca z oka nie spuszczali wciąż pytali się o broń, której tatuś nie miał, więc poczęli wyrywać deski z podłogi, wyrzucać ubranie z szaf, łamać łóżka. Po godzinnym zniszczeniu naszego domu kazano nam zbierać się przy czym wolno nam było zabrać trochę odzieży i tylko 5 kg mąki, choć wywieziono nas 5 cioro. Jak więźni pod naganem wprowadzono nas na sanie i powieziono przez miasto jako pośmiewisko do stacji”.
Katarzyna Krzykowska (PAP)
ksi/ miś/