Domy Solidarności - łączące funkcje placówek opieki i kultury mogą być rozwiązaniem dla dawnych działaczy opozycji w trudnej sytuacji życiowej. Pierwszy miałby powstać w Jastrzębiu-Zdroju - jednym z miast ważnych dla historii "Solidarności".
To wyraz wdzięczności wobec byłych opozycjonistów - uważa rzecznik praw obywatelskich prof. Irena Lipowicz. Oni sami mają jednak wątpliwości co do tego pomysłu.
W Domach Solidarności mogliby zamieszkać byli opozycjoniści, kombatanci i osoby prześladowane przez władze PRL, wskazane m.in. przez Komisję ds. Represjonowanych NSZZ „Solidarność”. „Przy czym nie byłyby to wielkie obiekty typu hotelowego, ale raczej budynki mieszczące tzw. mieszkania wspomagane (zwolnione z czynszu – PAP)” – zaznaczyła prof. Lipowicz. Docelowo każdy dom ma pomieścić ok. 60 osób.
Zdaniem rzecznik, domy mają być „żywym pomnikiem”, dlatego oprócz części mieszkalnej znajdą się tam również obiekty muzealne i kulturalne, współprowadzone przez naocznych świadków m.in. porozumień z 1980 r.
„Idea zrodziła się z poczucia solidarności i chęci pomocy. Ale również i z pewnej bezsilności urzędu, kiedy zwracali się do mnie zasłużeni ludzie, działający w +Solidarności+ - ci, którym zawdzięczamy naszą wolność, informując o tym, że znaleźli się w trudnej sytuacji i często nie mają wystarczających środków na życie. Kiedyś poświęcili walce swój czas, wolność i bezpieczeństwo, tracili miejsca pracy, a dzisiaj nierzadko mają groszowe zaopatrzenie, są schorowani, często bezradni” – powiedziała prof. Lipowicz w rozmowie z PAP.
W Jastrzębiu-Zdroju, gdzie ma powstać pierwszy Dom Solidarności, poprzednie władze samorządowe wybrały już budynek byłej szkoły, który ma zostać odpowiednio przystosowany do nowych potrzeb. Obecna prezydent Jastrzębia-Zdroju Anna Hetman ocenia ideę budowy Domu Solidarności jako „bardzo dobrą”. Podkreśliła, że będzie kontynuować projekt swojego poprzednika Mariana Janeckiego, „jeśli tylko będzie możliwość pozyskania środków zewnętrznych”.
Koszt inwestycji – jak szacuje prof. Lipowicz – wyniesie ok. 30 mln zł, które mogą pochodzić z budżetu państwa lub ze środków europejskich. Lipowicz dodała, że podpisanie aktu erekcyjnego lub zorganizowanie specjalnej konferencji założycielskiej może się odbyć wiosną przyszłego roku.
„Pamiętamy, że były trzy porozumienia: w Szczecinie, w Gdańsku i w Jastrzębiu-Zdroju. Jednak tylko w Jastrzębiu nie ma żadnego materialnego dowodu pamięci tego historycznego dokonania, a taki dom mógłby być pięknym symbolem i zarazem zwyczajnym ludzkim okazaniem troski i solidarności” – podkreśliła prof. Lipowicz.
Część dawnych opozycjonistów ma jednak zastrzeżenia do pomysłu i jego realizacji. "Nie każdy chce mieszkać w muzeum" - mówią nieoficjalnie.
Prezes stowarzyszenia "Pamięć Jastrzębska" i uczestnik strajków w Jastrzębiu w 1980 r. Alojzy Pietrzyk ma też wątpliwości co do kwestii organizacyjnych. „Nasze stowarzyszenie podchodzi do tego bardzo sceptycznie. Sama lokalizacja budzi wątpliwości, bo nie jest możliwe zaadoptowanie szkoły do potrzeb ludzi w podeszłym wieku. Jeśli już, to trzeba by zbudować specjalistyczną placówkę przystosowaną do starszych osób” – powiedział PAP.
Zawarte 3 września 1980 r. Porozumienie Jastrzębskie było trzecim, po gdańskim i szczecińskim, dokumentem podpisanym latem 1980 r. między władzą a robotnikami. Strajkujący górnicy wywalczyli m.in. wolne soboty dla całej Polski oraz podnoszenie zarobków. Przyjęto również zasadę bezwarunkowego przestrzegania dobrowolności pracy w dni ustawowo wolne.
Agnieszka Kliks-Pudlik (PAP)
akp/ lun/ gma/