12,5 tys. zł zadośćuczynienia za internowanie przyznał we wtorek opolski Sąd Okręgowy działaczowi Solidarności z Brzegu (opolskie). Mężczyzna spędził blisko trzy miesiące w ośrodku odosobnienia w Grodkowie, od 3 września do 25 listopada 1982 roku.
Jak relacjonował we wtorek w opolskim sądzie 74-letni obecnie Józef Jarząbek (zgodził się na podawanie swoich danych), w 1982 roku przewodniczący komisji wydziałowej Solidarności w fabryce silników elektrycznych w Brzegu – ówczesna milicja zatrzymała go we wrześniu '82 roku w domu. Przez pierwsze cztery dni przebywał w areszcie w Brzegu, gdzie był przesłuchiwany w związku ze swoją działalnością związkową, a potem blisko trzy miesiące przetrzymywany był ośrodku odosobnienia w Grodkowie (opolskie).
Były działacz wspominał, że siedział tam w kilkuosobowej, niewielkiej celi, w złych warunkach. Relacjonował, że choć nie używano wobec niego przemocy fizycznej, to trauma spowodowana internowaniem towarzyszyła mu przez lata i od czasu do czasu wraca do dziś. Na sali sądowej we wtorek nie był w stanie powstrzymać wzruszenia, gdy opowiadał o tym, że jego internowanie bardzo przeżyły również kilkuletnie wówczas dzieci, które nie rozumiały, dlaczego ich ojciec został zatrzymany. „Dzieci płakały, myślały, że je opuściłem” – mówił sądowi Jarząbek.
Wspominał, że działalność związkową zaczął, bo wcześniej represjonowany przez UB był także jego ojciec.
Jarząbek zawnioskował o przyznanie mu kwoty 12,5 tys. zł zadośćuczynienia za czas internowania. Pytany przez sąd na podstawie czego wyliczył tę kwotę odpowiedział, że „tego się nie da przeliczyć”. „Uznałem, że nie jest to duża suma” – wyjaśniał. Dopytywany z kolei, dlaczego dopiero teraz stara się o zadośćuczynienie, były działacz – obecnie emeryt - mówił, że "nie lubi wyciągać rąk i prosić", dotychczas był samowystarczalny, a obecnie jego sytuacja się zmieniła i np. nie wystarcza mu pieniędzy na leki.
Opolski sąd przy rozpatrywaniu sprawy Jarząbka wziął pod uwagę nie tylko zeznania działacza, ale też np. dokumenty dotyczące jego internowania oraz akta z archiwów IPN zgromadzone w tej sprawie. Wydając we wtorek wyrok i przyznając działaczowi wnioskowaną kwotę - przy braku sprzeciwu prokuratury - sąd uznał, że była ona „absolutnie niewygórowana”.
„Z wykonaniem decyzji o internowaniu wiązała się ogromna trauma, o której pokrótce, hamując swoje emocje, mówił przed sądem wnioskodawca” – uzasadniał wyrok sędzia Dariusz Kita. I dodał: „To prawda, że krzywdy, która została mu wyrządzona przez system, w związku z wykonaniem decyzji o internowaniu, nie da się wyliczyć. Sąd także nie potrafiłby wyliczyć takiej szkody i przedstawić takiego wyliczenia matematycznie. W ocenie sądu najlepszym wyznacznikiem jest tutaj to, co o tej krzywdzie myśli sam wnioskodawca”.
Sędzia Kita dopowiedział również, że skład sędziowski w całości zgodził się z wyceną dokonaną przez byłego działacza. „Mam nadzieję, że kwota ta spowoduje, że wnioskodawca od chwili obecnej będzie żył w poczuciu zadośćuczynienia za krzywdy, które zostały mu wyrządzone” - dodał sędzia
Wtorkowy wyrok jest nieprawomocny.
Jak wyjaśniał opolski sąd żądanie zadośćuczynienia byłego działacza oparto na zapisach ustawy z lutego 1991 r. o uznaniu za nieważne orzeczeń wydanych wobec osób represjonowanych za działalność na rzecz niepodległego bytu państwa polskiego. (PAP)
kat/ dym/