Pion śledczy szczecińskiego IPN umorzył śledztwo ws. ludobójstwa dokonanego przez funkcjonariuszy III Rzeszy w ośrodku eutanazji w zamku Hartheim w austriackim Alkoven. Według IPN w komorze gazowej zginęło podczas II wojny światowej nie mniej niż 1604 Polaków.
Śledztwo dotyczyło zamordowanych w zamku Hartheim od kwietnia 1940 r. do grudnia 1944 r. - poinformował w czwartek prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Szczecinie Marek Rabiega.
IPN zakończył śledztwo, ponieważ znaczna część odpowiedzialnych za zbrodnię przedstawicieli władz administracyjnych i wojskowych nazistowskich Niemiec nie żyje, a wobec innych osób brak dostatecznych danych uzasadniających podejrzenie popełnienia przez nich czynu.
W "zamku śmierci" Hartheim w czasach III Rzeszy zginęło około 30 tys. ludzi. Inspektorem "ośrodków eutanazji" i ośrodka w Hartheim był komendant SS Christian Wirth, który potem był komendantem niemieckich obozów zagłady w Bełżcu, Treblince i Sobiborze. W 1944 r. został zabity przez jugosłowiańskich partyzantów pod Triestem.
Wobec kilkunastu osób IPN umorzył śledztwo, ponieważ postępowanie karne co do sprawców zostało wcześniej prawomocnie zakończone. Śledztwo tuż po wojnie objęło personel medyczny, który pomagał w przygotowaniu do uśmiercenia ofiar przez m.in. ich rozbieranie lub konwojowanie - powiedział PAP Rabiega.
Tuż po wojnie kilka osób z personelu medycznego zostało oskarżonych przez prokuratora w Linzu o pomocnictwo w zabójstwie - czytamy w uzasadnieniu do postanowienia IPN. Nie zdołano im udowodnić winy w zakresie zarzucanego im czynu. Sąd uznał, że były one zobowiązane do pracy, a za ewentualną odmowę mogły ponieść karę, a nawet trafić za to do obozu koncentracyjnego. Sąd przyjął, że pomogły one w uśmierceniu, ale były do tego przymuszone.
W śledztwie udało się dotrzeć do listy, dzięki której ustalono i potwierdzono dane kolejnych 458 osób. Lista jest cenna, ponieważ niemal cała dokumentacja ośrodka zagłady została zniszczona przez ostatniego z komendantów. Wskazuje ona także na znacznie dłuższy okres popełnianych zbrodni, niż przyjęto to w dotychczasowym śledztwie, a także ustaleniach historyków.
Umorzone śledztwo wszczęto na początku 2014 r. W grudniu 2009 r. IPN umorzył śledztwo w sprawie zamordowania w latach 1940-1944 w zamku Hartheim ponad tysiąca Polaków. Ustalono wtedy dane 1143 obywateli polskich, którzy stracili życie w komorze gazowej. W śledztwie tym zgromadzono także materiał dotyczący m.in. organizacji, realizacji i przebiegu planów mordów, w ramach których funkcjonował ośrodek w Hartheim, tj. Aktion T-4 i Aktion 14f13, Aktion H-13.
Program zabijania osób niepełnosprawnych - na początku samych Niemców - był pierwszym masowym mordem dokonanym przez III Rzeszę w sposób, jaki później wykorzystano w masowym zabijaniu Żydów. Pierwsze nazistowskie komory gazowe, gdzie używano tlenku węgla, wprowadzono do użytku właśnie w ramach programu "eutanazji", nazywanego Akcją T4. Wtedy także narodził się pomysł maskowania komór jako łaźni i palenia zwłok.
W III Rzeszy było w sumie sześć ośrodków "eutanazji", gdzie uśmiercono łącznie 70 tys. osób.
W "zamku śmierci" Hartheim w czasach III Rzeszy zginęło około 30 tys. ludzi. Inspektorem "ośrodków eutanazji" i ośrodka w Hartheim był komendant SS Christian Wirth, który potem był komendantem niemieckich obozów zagłady w Bełżcu, Treblince i Sobiborze. W 1944 r. został zabity przez jugosłowiańskich partyzantów pod Triestem.
W Hartheim pełnił służbę także Franz Stangl, który był m.in. komendantem Sobiboru i Treblinki, po wojnie zbiegł do Ameryki Płd. Odnaleziony przez słynnego "łowcę nazistów" Szymona Wiesenthala, został aresztowany w 1967 r. w Brazylii i wydany Niemcom. Sąd w Duesseldorfie skazał go w 1970 r. na dożywocie; zmarł na zawał w 1971 r.(PAP)
res/ mhr/