Generał Leopold Okulicki zmarł tragicznie w moskiewskim więzieniu, doprowadzony do śmierci przez Sowietów – mówi PAP prof. Andrzej K. Kunert. Okulicki, ostatni dowódca AK, zmarł 70 lat temu, 24 grudnia 1946 r.
PAP: 3 maja 1940 r. Leopold Okulicki został mianowany komendantem Związku Walki Zbrojnej na terenach okupowanych przez Sowietów. Dlaczego właśnie Okulicki otrzymał tę funkcję?
Prof. Andrzej Kunert: Spośród grupy oficerów, którzy 27 września 1939 r. we wciąż walczącej Warszawie powoływali Służbę Zwycięstwu Polski, Okulicki był jednym z tych, których dotychczasowa droga kariery wojskowej predestynowała do obejmowania tak eksponowanych funkcji. Idąc tropem tego pytania, można również zastanowić się nad tym, dlaczego Okulicki jest tak ważną postacią w dziejach Polskiego Państwa Podziemnego. Nie można abstrahować od jego prostej i konsekwentnej ścieżki życiowej, która w całości niemal była poświęcona służbie wojskowej.
Należy więc wspomnieć, że to on pełniąc w stopniu podpułkownika dyplomowanego służbę w Sztabie Generalnym WP przyjmował rankiem 1 września 1939 r. pierwsze meldunki od wojsk walczących na granicach II RP. Mamy więc prawo powiedzieć, że w pewien sposób rozpoczynał historię polskiej walki, ale również kończył historię Polskiego Państwa Podziemnego.
Tym końcem nie był jego rozkaz o rozwiązaniu AK z 19 stycznia 1945 r., ale tak zwany proces szesnastu w Moskwie w czerwcu 1945 r. Wyrok, który w nim zapadł, niemal zbiegał się z samorozwiązaniem 1 lipca 1945 r. Rady Jedności Narodowej, czyli podziemnego parlamentu.
Proces szesnastu był dla ZSRS swoistym przekreśleniem sześcioletniego dorobku i walki Polskiego Państwa Podziemnego poprzez zarzucenie jego przywódcom współpracy z niemieckim okupantem. Trudno wyobrazić sobie bardziej haniebny zarzut wobec 300-tysięcznej skrwawionej armii podziemnej, z której zginęło ok. 60 tys. Okulicki jest więc postacią symboliczną i jednocześnie bardzo prawdziwą.
Okrągła rocznica jego śmierci przypomina również, że dopiero w latach 90. możliwe było stwierdzenie, że powtarzana wcześniej wersja, wedle której zmarł na Łubiance, jest nieprawdziwa. Był więziony i zmarł w więzieniu na moskiewskich Butyrkach. To kolejny ważny element pokazujący, że prawdziwa opowieść o polskim udziale w II wojnie światowej była zakłamywana i przez kilka dziesięcioleci niemożliwa do ustalenia ze względu na peerelowską cenzurę i zamknięcie archiwów ZSRS.
To on pełniąc w stopniu podpułkownika dyplomowanego służbę w Sztabie Generalnym WP przyjmował rankiem 1 września 1939 r. pierwsze meldunki od wojsk walczących na granicach II RP. Mamy więc prawo powiedzieć, że w pewien sposób rozpoczynał historię polskiej walki, ale również kończył historię Polskiego Państwa Podziemnego.
PAP: Okulicki był jednym z niewielu tak wysokich rangą oficerów Polskich Sił Zbrojnych, którzy zdecydowali się na skok spadochronowy do okupowanej Polski.
Prof. Andrzej Kunert: Był jednym z kilku pułkowników, którzy tego dokonali. Nominację tę otrzymał już w połowie 1940 r., jeszcze jako komendant łódzkiego okręgu Związku Walki Zbrojnej. Biorąc pod uwagę, że był pierwszym Szefem Sztabu Armii Andersa i dowódcą dywizji można powiedzieć, że był najwyższym funkcją oficerem, który zdecydował się na ochotniczy powrót do służby w Polskim Państwie Podziemnym.
PAP: Jego powrót do okupowanej przez Niemców Polski wiązany jest z misją powstrzymania wybuchu powstania warszawskiego, którą miał mu powierzyć gen. Kazimierz Sosnkowski. Dlaczego nie wypełnił tej misji?
Prof. Andrzej Kunert: Należę do tej dość licznej grupy historyków, którzy uważają, że powstanie warszawskie musiało wybuchnąć. Konsekwentna droga życiowa Okulickiego i historia Polskiego Państwa Podziemnego pokazuje, że było ono jej konsekwencją. Dowódcy AK i żołnierze w swojej ogromnej masie uważali, że powstanie musiało wybuchnąć. Podobnego zdania była przytłaczająca większość Polaków w kraju i na emigracji, którzy uważali, że należy stawiać opór od początku do końca wojny. Jedynym celem miało być dążenie do odzyskania suwerenności oraz stworzenia w pełni demokratycznej Polski. Powstanie było więc czymś oczywistym na tej długiej ścieżce. Nie należy również zakładać, że powstanie od początku było skazane na klęskę. Okulicki był zagorzałym zwolennikiem powstania, który wciąż bywa atakowany w oparciu o założenie, że zryw z 1 sierpnia 1944 r. był samobójczy. Ogrom strat nie był przesądzony w końcu lipca 1944 r.
PAP: Dlaczego Leopold Okulicki podjął dramatyczną decyzję o ujawnieniu się przed Sowietami w marcu 1945 r.?
Prof. Andrzej Kunert: Myślę, że warto w tym kontekście zastanowić się również nad decyzją z wiosny 1945 r., gdy Rada Jedności Narodowej jedyny raz w ciągu II wojny światowej podjęła decyzję sprzeczną z polityką Rządu RP na Uchodźstwie. Zgodnie z jej decyzją konieczne było przyjęcie, jak zaznaczono, podjętych ponad głowami polskiego społeczeństwa decyzji konferencji jałtańskiej.
RJN zdecydowała się również na wzięcie udziału w rozmowach z Sowietami w marcu 1945 r. Okulicki, podobnie jak wicepremier i Delegat Rządu RP na Kraj Jan Stanisław Jankowski, który również nie wyszedł żywy z sowieckiego więzienia, udał się na to spotkanie, które okazało się przygotowaniem do aresztowania i procesu.
PAP: Jan Nowak Jeziorański uważał decyzję Okulickiego za heroiczną, ponieważ - w jego opinii - generał zdawał sobie sprawę, że spotkanie z Sowietami zakończy się jego aresztowaniem.
Prof. Andrzej Kunert: Ta sprawa jest moim zdaniem materiałem na książkę lub pogłębiony esej. Warto byłoby bowiem zastanowić się, pod jakim ciśnieniem Okulicki i członkowie RJN podejmowali decyzję o wzięciu udziału w tym spotkaniu. Wśród nich był między innymi Kazimierz Pużak, który miał w swojej biografii również doświadczenie carskich więzień. Mimo to podjęli taką decyzję.
To jeden z poważnych argumentów, aby stwierdzić, że działali wówczas w ramach najlepiej pojmowanej racji stanu, odkładając na bok swoje własne doświadczenia i własne bezpieczeństwo.
PAP: Innym dramatycznym wyborem podjętym przez Okulickiego była decyzja o rozwiązaniu Armii Krajowej 19 stycznia 1945 r. Jak oceniać ten rozkaz dowódcy podziemnej armii?
Prof. Andrzej Kunert: Historycy mają pewien problem z oceną takich decyzji. Przed chwilą wyraziłem pozytywne zdanie na temat straszliwie trudnej decyzji RJN, ale nie jest to opinia powszechna. Podobnie jest w wypadku ostatniego rozkazu dowódcy AK. Wedle mojej najlepszej wiedzy i rozumienia tamtego czasu muszę podkreślić, w jakim momencie podejmowana była ta decyzja. Kończyła się straszliwa okupacja niemiecka. Zdaniem części społeczeństwa zakończenie tej okupacji oznaczało nową, tym razem sowiecką, całego obszaru nowej Polski. Inni uważali ten moment za wyzwolenie.
Jeżeli będziemy pamiętali, że w drugiej połowie 1944 r. na zajętych przez Sowietów ziemiach polskich stacjonowały dwa miliony żołnierzy, to niezbyt pochlebnie powinniśmy potraktować opinię, że Okulicki podjął decyzję lekkomyślną lub pochopną. Wydaje się, że wziął pod uwagę wszystkie czynniki, takie jak wspomniana przygniatająca przewaga sowiecka uniemożliwiająca jakikolwiek opór. W tym kontekście decyzja Okulickiego wydaje się być zgodna z polską racją stanu i uzasadniona tamtymi okolicznościami.
Jeżeli będziemy pamiętali, że w drugiej połowie 1944 r. na zajętych przez Sowietów ziemiach polskich stacjonowały dwa miliony żołnierzy, to niezbyt pochlebnie powinniśmy potraktować opinię, że Okulicki podjął decyzję lekkomyślną lub pochopną. Wydaje się, że wziął pod uwagę wszystkie czynniki, takie jak wspomniana przygniatająca przewaga sowiecka uniemożliwiająca jakikolwiek opór.
PAP: Co Sowieci chcieli zademonstrować, dokonując tak spektakularnej akcji, jak aresztowanie Okulickiego i innych przywódców Polskiego Państwa Podziemnego?
Prof. Andrzej Kunert: Chcieli wykorzystać propagandowo pokazywanie AK jako organizacji kolaboracyjnej lub wręcz zbrodniczej. Proces szesnastu i przedstawione w jego trakcie zmanipulowane dowody i wymuszone zeznania miały potwierdzać tę tezę.
Środowiska komunistyczne i lewicowe przyjęły ten sowiecki obraz Armii Krajowej. Z całą pewnością był to jeden z najpoważniejszych powodów tego propagandowego procesu. Mało kto wie, że cały proces moskiewski był przez wiele godzin transmitowany przez Polskie Radio w celu dobicia opanowywanego przez rządy komunistów społeczeństwa.
PAP: Jak Okulicki odpowiadał na te zarzuty?
Prof. Andrzej Kunert: Znam chyba całą dokumentację procesu, zeznania Okulickiego oraz publikacje zachodnich mediów. Mamy również ogromny materiał filmowy z przebiegu rozpraw w procesie szesnastu. Bez wątpienia można powiedzieć, że zachował się w sposób bardzo godny, odpowiedzialny i zasługujący na uznanie.
PAP: Próbował tłumaczyć racje Polskiego Państwa Podziemnego i Rządu na Uchodźstwie.
Prof. Andrzej Kunert: Usiłował wytłumaczyć przedstawicielom władz sowieckich, gdzie znajduje się granica, której Polacy nie przekroczą we współpracy i układaniu relacji Polski i ZSRS. Były to bardzo odważne i piękne słowa.
PAP: Czy Okulicki został zamordowany w sowieckim więzieniu?
Prof. Andrzej Kunert: Nie został zamordowany w dosłownym sensie tego słowa. Do jego śmierci doprowadziły dramatyczne decyzje o głodówkach, które spowodowały wycieńczenie organizmu. Wydaje mi się, że najprawdziwszym określenie będzie stwierdzenie, że zmarł tragicznie w więzieniu, doprowadzony przez Sowietów do śmierci.
Pamiętajmy, że oceniając jego postać i okoliczności śmierci wkraczamy w delikatną sferę ludzkich doświadczeń. Był jednym z pierwszych żołnierzy września, konspiracji, Armii Andersa oraz ostatnim dowódcą Armii AK, a później symbolem odwagi podczas procesu w Moskwie. Swoją śmiercią spuentował życie poświęcone Polsce i przez to jest symbolem całego wysiłku polskiego II wojny światowej.
Rozmawiał Michał Szukała (PAP)
szuk/ mjs/ ls/ gma/