Generał Mariusz Zaruski jest ikoną ludzi gór i ludzi morza, bo to był człowiek kilku żywiołów – mówił podczas wtorkowego spotkania w Muzeum Tatrzańskim historyk Wojciech Szatkowski podczas uroczystości 150. rocznicy urodzin twórcy polskiego ratownictwa górskiego.
Delegacje Muzeum Tatrzańskiego, Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego (TOPR) i Yacht Klubu Polskiego złożyły wiązanki kwiatów na symbolicznym grobie gen. Zaruskiego na zakopiańskim cmentarzu zasłużonych na Pęksowym Brzyzku.
„Swoje życie realizował w oparciu o żywioł morski i górski. Choć w Zakopanem mieszkał zaledwie 10 lat od 1904 do 1914 roku, to zdołał zdziałać bardzo wiele, a jego największym dziełem tutaj było powołanie Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego” – opowiadał Szatkowski.
„Zaruski usilnie zabiegał o stworzenie TOPR-u. Sam zadbał o finanse i osprzęt oraz zebrał grupę 13 ratowników. To był człowiek ogromnej energii, któremu się wszystko udawało” – podkreślił Wojciech Szatkowski. Generał był wybitnym narciarzem i zimowym zdobywcą tatrzańskich szczytów. Jego wyczynami były narciarskie zjazdy z Kościelca, Bystrej i Błyszczu, a dysponował wówczas nartami drewnianymi bez krawędzi i skórzanymi butami.
Do przyjazdu w Tatry skłoniła Zaruskiego choroba żony, cierpiącej na dolegliwości górnych dróg oddechowych. W 1909 r. doprowadził do utworzenia TOPR, a impulsem do tego była śmierć kompozytora Mieczysława Karłowicza w śnieżnej lawinie pod Małym Kościelcem.
„Zaruski usilnie zabiegał o stworzenie TOPR-u. Sam zadbał o finanse i osprzęt oraz zebrał grupę 13 ratowników. To był człowiek ogromnej energii, któremu się wszystko udawało” – podkreślił Szatkowski.
Generał był wybitnym narciarzem i zimowym zdobywcą tatrzańskich szczytów. Jego wyczynami były narciarskie zjazdy z Kościelca, Bystrej i Błyszczu, a dysponował wówczas nartami drewnianymi bez krawędzi i skórzanymi butami.
Zaruski był też prekursorem taternictwa jaskiniowego. Jest autorem pierwszych przewodników narciarskich i wartościowych książek traktujących o górach. Był też jednym z pierwszych zakopiańskich dziennikarzy.
„Mamy wielki szacunek do dokonań górskich Zaruskiego, są czymś absolutnie ponadprzeciętnym. Ta postać się absolutnie dzisiaj nie zdezaktualizowała. To był człowiek, który robił w górach niezwykłe rzeczy, nawet patrząc przez pryzmat czasów obecnych” – mówił Szatkowski.
Zaruski był pierwszym instruktorem narciarskim w Zakopanem. Prowadził kursy narciarskie na Gubałówce. Według historyka był bardzo wymagającym nauczycielem i już piątego dnia kursu brał swoich uczniów na narty na Kasprowy Wierch lub Giewont. „Miał niesamowitą kondycję, potrafił w ciągu jednego dnia z Zakopanego przejść na południową stronę Tatr do Szczyrbskiego Jeziora, a jest to jest ponad 30 km przez górskie szczyty i przełęcze” – opowiadał Szatkowski.
Zaruski jest autorem 30 książek o tematyce morskiej, wojskowej i żeglarskiej. Pisał również wiersze. W Tatrach jego imieniem nazwano Żleb Zaruskiego na wschodniej ścianie Kościelca, a w masywie Koziego Wierchu jest Rysa Zaruskiego. Zaruski również malował. Jego prace można podziwiać w Muzeum Morskim w Gdańsku oraz Muzeum Ziemi Puckiej im. Floriana Ceynowy.
Ciekawostką jest, że Mariusz Zaruski razem z żoną Izabelą w pensjonacie „Krywań” w Zakopanem bardzo lubili organizować seanse spirytystyczne - wywoływali duchy. „Podobno u nich te seanse były wyjątkowe i podczas jednego z nich w pewnym momencie lampa wisząca nad stołem spadła” – opowiadał historyk. Mało kto wie, że Zaruski miał na rękach dwa potężne tatuaże. Na jednej w kształcie orła jako symbol tęsknoty do Polski, którego wykonał podczas zesłania w Rosji. Na drugim przedramieniu miał wytatuowanego smoka symbolizującego więzi z morzem.
Generał Zaruski zmarł w sowieckim więzieniu w Chersoniu 8 kwietnia 1941 r. Jest upamiętniony dwoma symbolicznymi mogiłami - na Pęksowym Brzyzku w Zakopanem gdzie złożono prochy z Chersonia i w Chersoniu. W 60. rocznicę śmierci generała w kwietniu 2001 r. zorganizowano mu symboliczny pogrzeb morski. Ziemia z prochami Mariusza Zaruskiego została wysypana z pokładu STS "Generał Zaruski" do Zatoki Gdańskiej w pobliżu Gdyni.
Izabela Zaruska, która dożyła lat 70 ubiegłego wieku, cały czas pielęgnowała pamięć po swoim mężu. Próbowała nawet założyć jego muzeum w Warszawie, ale to się nie udało.(PAP)
szb/ pat/