Matthew Tyrmand twierdzi, że 2016 r. i jego następstwa to czas populistycznej rewolucji. Ale rozumianej pozytywnie, "woli ludu", która wyniosła D. Trumpa do władzy, stała za Brexitem i początkami rządów PiS - mówi dziennikarz Marcin Makowski, autor rozmów z Tyrmandem.
Marcin Makowski w grudniu 2015 r. przeprowadził z Matthew Tyrmandem, synem znanego pisarza Leopolda Tyrmanda, pierwszą z rozmów, z których powstał cykl felietonów ukazujących się w tygodniku "Do Rzeczy". Zostały one zebrane w publikacji "Patrzeć jak świat płonie. Rok Trumpa, Brexitu i dobrej zmiany. Matthew Tyrmand rozmawia z Marcinem Makowskim".
"Intrygował mnie Leopold Tyrmand, jego +Dzienniki+ to była dla mnie jedna z najciekawszych książek podczas studiów historycznych. Intrygował mnie jego styl, luz, takie bumelanctwo w czasach głębokiej komuny. Kiedy się dowiedziałem, że ma syna, który trochę idzie w jego ślady pod względem charakteru, charyzmy, takiej zadziorności pomyślałem, że warto przeprowadzić z nim wywiad. Na temat zagadnienia, które mnie od dawna intrygowało - połączeń między polskimi a zagranicznymi dziennikarzami. Jak to się dzieje, że np. jakiś artykuł trafia do +New York Timesa+, a po godzinie jest cytowany w polskiej prasie jako głos z zagranicy, a często się okazuje, że jest autorstwa Polaków czy ludzi związanych relacjami z dziennikarzami polskimi. Tyrmand jako osoba z polskim i amerykańskim paszportem to środowisko medialne i polityczne śledzi właśnie w ten sposób" - opowiadał PAP Makowski.
Po tym wywiadzie - jak relacjonuje dziennikarz - pojawił się pomysł, by robić takie rozmowy co tydzień. "Tak się zaczął cykl +Zły Tyrmand+, z którym już od ponad półtora roku rozmawiamy na tematy aktualne, polityczne, ale nie tylko. I teraz ukazała się książka, która jest nie tylko zbiorem tego o czym rozmawialiśmy w +Do Rzeczy+, ale są to także rozmowy - otwierająca i kończąca i inne materiały, które nie mogły wcześniej wejść. I taki powstał z tego pejzaż trochę rewolucji politycznej 2016 r. i kolejnych miesięcy. To taki świat, który płonie - dla jednych się spalając, dla innych odradzając" - powiedział.
Jak zaznaczył, Matthew Tyrmand twierdzi, że rok 2016 i jego następstwa to był czas populistycznej rewolucji. "Ale on definiuje populizm raczej jako zjawisko pozytywne, bardziej tak jak się je rozumie w Ameryce, jako +wolę ludu+, czyli to co wyniosło Donalda Trumpa do władzy, co stało za Brexitem i w pewnej mierze za początkami rządów PiS. To kontra do elit, establishmentu, globalizmu, zwrot w kierunku suwerenności i populizmu rozumianego właśnie jako wola ludu, suwerena, ludzi którzy do tej pory nie byli słyszani. I twierdzimy, że to był czas takiej trochę zmiany paradygmatów. Tam gdzie globalizm zawsze dominował zaczynają wchodzić kontrprądy, rodzaj ponownego zwrócenia się ku narodowi, historii, tradycji. Wiele rzeczy Tyrmand też przewidział wcześniej jak choćby wygraną Trumpa czy Brexit, więc może to jest wartość, by zobaczyć jak pewne rzeczy były czasem nieoczywiste zanim się wydarzyły" - mówił Makowski.
Podkreślił, że chociaż Tyrmand jest "obywatelem świata z mieszkaniem na Manhattanie" i nie mówi po polsku, jest na bieżąco jeżeli chodzi o sytuację w naszym kraju, ma wielu znajomych, którzy mu o tym opowiadają. "Regularnie rozmawia także z polskimi politykami od Jarosława Kaczyńskiego po Mateusza Morawieckiego, więc ma na bieżąco informacje ze źródła często. Blisko współpracuje także z Anną Marią Anders. Siedem lat temu otrzymał polski paszport, czuje się Polakiem, miał ojca wielkiego patriotę. Jest bez wątpienia człowiekiem, który odkrywał swoją polskość. Tak też mówi w naszej książce, że na początku tak słabo to rozumiał. Zaczął czytać książki ojca, które zostały przetłumaczone i w pewnym momencie zaczęło go tu ciągnąć, przyjechał, zakochał się w naszym kraju i dziś stara się być jedną nogą tu, drugą - tam" - opowiadał dziennikarz.
Sam Tyrmand jako człowiek to, w jego ocenie, dusza towarzystwa, osoba gadatliwa, wybuchowa. "Jest przy tym szczery i zawsze można na niego liczyć jak na kumpla. Myślę, że jest pewna +chemia+ między nami, która pomaga współpracować. Myślę, że się w jakiejś mierze uzupełniamy. On często mówi bardzo ostro i muszę go temperować w felietonach, czego on ma oczywiście świadomość. I te felietony są takim trochę Matthew Tyrmandem przepuszczonym przeze mnie. Zresztą on też może spojrzeć z dystansem na pewne kwestie, kiedy siadamy do felietonu musi zastanowić się i wtedy udaje się +wyciągnąć+ z niego to co najlepsze. Jesteśmy w zasadzie w stałym kontakcie" - mówił Makowski.
"Cieszymy się, że udało się nadać książkowe ramy tym naszym rozmowom i felietonom. Te półtora roku było gdzieś kluczowe dla Europy i świata i tak nam się napisała ta książka opowiadająca o okresie mniej więcej od początku rządów PiS, przez wybór Trumpa, Brexit po wybory we Francji. Nie wykluczamy oczywiście kontynuacji, chociaż wiemy, że jej odbiorca nie jest jakiś masowy. To książka wnikliwa, o polityce. Cieszę się, że udało się z tego stworzyć jakąś historię, z pewną tezą. Czytelnicy ocenią czy to jest ciekawe" - dodał dziennikarz. (PAP)
akn/ pat/