Pomnik upamiętniający bohaterską sanitariuszkę V Wileńskiej Brygady AK Danutę Siedzikównę "Inkę" stanie przy parafii pw. Świętej Rodziny w Pile. Uroczystość odsłonięcia pomnika zaplanowano w marcu, w ramach obchodów Dni Pamięci Żołnierzy Wyklętych.
W ramach Pilskich Dni Pamięci Żołnierzy Wyklętych planowanych jest kilkadziesiąt różnego rodzaju wydarzeń, w tym spotkań, wykładów, a także wydarzeń skierowanych do uczniów i najmłodszych mieszkańców Piły. Głównym elementem obchodów będzie w tym roku uroczyste odsłonięcie monumentu upamiętniającego bohaterską sanitariuszkę V Wileńskiej Brygady AK Danutę Siedzikównę "Inkę".
Pomnik stanie przy parafii pw. Świętej Rodziny w Pile. Miejsce nie jest przypadkowe, ponieważ od kilku lat, właśnie przy tej świątyni odbywają się główne uroczystości upamiętniające Żołnierzy Wyklętych. Ponadto, w tym kościele „Inka” po raz pierwszy w kraju została upamiętniona w formie srebrnego „Serca dla Inki”, w którym znajduje się ziemia z jej grobu odnalezionego na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku.
Aby realizacja pomnika nie była zagrożona, pilska parafia pw. Świętej Rodziny zwraca się na swojej stronie internetowej z prośbą o wsparcie inicjatywy.
Danuta Siedzikówna, ps. Inka, urodziła się 3 września 1928 r. W wieku 15 lat złożyła przysięgę w AK i odbyła szkolenie sanitarne, służyła m.in. w wileńskiej AK. W czerwcu 1946 r. została wysłana do Gdańska po zaopatrzenie medyczne. Tutaj aresztowało ją UB. Po ciężkim śledztwie została skazana na karę śmierci.
W grypsie przesłanym z więzienia Siedzikówna napisała: "Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba". Zdanie to - według historyków - nie tylko odnosi się do przebiegu śledztwa, lecz także do odmowy podpisania przez "Inkę" prośby o ułaskawienie. Prośbę taką do prezydenta Bolesława Bieruta skierował za nią jej obrońca. Bierut nie skorzystał z prawa łaski.
Danutę Siedzikównę zabił 28 sierpnia 1946 r. o godz. 6.15 strzałem w głowę dowódca plutonu egzekucyjnego z KBW. Wcześniejsza egzekucja z udziałem żołnierzy nie udała się. Żaden nie chciał zabić "Inki", choć strzelali z odległości trzech kroków. Według relacji obecnego w czasie egzekucji księdza Mariana Prusaka "Inka" krzyknęła przed śmiercią: "Niech żyje Polska".
Wraz z "Inką" śmierć poniósł ppor. Feliks Selmanowicz, "Zagończyk", zastępca dowódcy plutonu 5. Wileńskiej Brygady AK mjr. "Łupaszki". Miejsce pochowania Danuty Siedzikówny przez kilkadziesiąt lat pozostawało nieznane.
W 2014 r. zespół IPN podczas prac na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku, pod kierownictwem prof. Krzysztofa Szwagrzyka, odnalazł i ekshumował szczątki młodej kobiety z przestrzeloną czaszką. 1 marca 2015 r., w Narodowym Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych, IPN ogłosił, że badania genetyczne potwierdziły, iż są to szczątki Danuty Siedzikówny, "Inki". Potwierdzono też, że szczątki pochowanego w pobliżu mężczyzny należą do Feliksa Selmanowicza.
28 sierpnia 2016 r., w 70. rocznicę śmierci Siedzikówny oraz Selmanowicza, na gdańskim Cmentarzu Garnizonowym odbył się uroczysty, państwowy pogrzeb Inki i Zagończyka. (PAP)
autor: Anna Jowsa
ajw/ eaw/