Rosyjski Teatr Dramatyczny Północnej Grupy Wojsk ZSRS był typowym teatrem usługowym, dostarczał wrażeń kulturalnych służącym w garnizonie radzieckim – powiedział PAP kierownik literacki legnickiego Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy Robert Urbański.
PAP: Dlaczego zainteresowaliście się losami teatru wojsk ZSRR w Legnicy?
Robert Urbański: W związku z jubileuszem 40-lecia polskiej sceny w Legnicy rozpoczęliśmy poszukiwania, które miały na celu zweryfikowanie informacji na temat różnych instytucji, które działały w budynku naszego teatru. Okazało się, że na temat okresu radzieckiego wiemy niewiele, poza miejskimi legendami. Nawiązaliśmy zatem kontakty z byłymi mieszkańcami Legnicy, którzy dziś żyją w Rosji. Ówczesnych legniczan można spotkać niemal w każdym zakątku tego kraju. Legnica to dla nich kraina słodkiego dzieciństwa albo pierwszej młodości; bardzo ciepło wspominają pobyt w tym mieście.
PAP: Jak wam pomogli Rosjanie niegdyś mieszkający w Legnicy?
R.U.: Niektórzy z nich na własną rękę zapalili się do poszukiwań informacji na temat Rosyjskiego Teatru Dramatycznego Północnej Grupy Wojsk ZSRR. Dzięki nim natrafiliśmy na dokumenty dwojakiego rodzaju. Po pierwsze opowieści świadków historii, m.in. aktorów tego teatru, bardzo wiekowych, bo mających dziś ponad 90 lat. Dokumenty, do których dotarliśmy, to również oryginalne afisze oraz fotosy, które udostępniła nam była rosyjska tancerka tego teatru Sima Rajewska. Syn radzieckiego lotnika, Jurij Asaułow, przeszukał archiwa Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej, Muzeum Literatury i Sztuki w Moskwie oraz Muzeum Teatru im. Bachruszyna. Natrafił m.in. na dokumenty, które pozwoliły ustalić, kiedy i przez kogo teatr został powołany, a także, jaki był skład zespołu aktorskiego.
PAP: I co z tych dokumentów wynika?
R.U.: Okazało się, że to, co wcześniej wiedzieliśmy, mało ma wspólnego z rzeczywistością. Rosyjski Teatr Dramatyczny Północnej Grupy Wojsk ZSRR powstał z inicjatywy marszałka Konstantego Rokossowskiego, a na jego czele stali wojskowi. Każdy kolejny dyrektor był wojskowym z mniej lub bardziej artystycznym zacięciem. Niektórzy z nich nawet występowali na scenie, jeden był dyrygentem orkiestry.
PAP: A co z aktorami?
R.U.: Na początku zespół teatru tworzyli aktorzy z Leningradu. Zatrudniono ich w teatrze, ponieważ wcześniej służyli w armii, byli na froncie razem z Rokossowskim. Na jego rozkaz rozjechali się do obozów jenieckich we wschodnich Niemczech i stamtąd przywieźli swoich kolegów. Skład aktorski sukcesywnie się zmieniał, ponieważ w teatrze można było służyć jedynie do trzech sezonów, jak w wojsku. Podczas każdych wakacji szefostwo teatru jeździło do Moskwy, Odessy i innych dużych miast i tam werbowano kolejne zespoły aktorskie, a także reżyserów, scenografów itd. W sumie przez Legnicę przewinęło się około 200 radzieckich artystów.
PAP: Jak wyglądał repertuar tego teatru?
R.U.: Wystawiane były sztuki współczesne (w tym jedna sztuka polska – "Takie czasy" Jerzego Jurandota), oczywiście też te składające hołd epoce, a oprócz tego klasycy: Gogol, Czechow, Szekspir, Molier, jak również sporo bajek dla dzieci. To był teatr typowo usługowy, miał dostarczać strawy kulturalnej służącym w jednostce wojskowej oficerom, garnizonowi radzieckiemu, będącemu funkcjonującym na odrębnych zasadach miastem w mieście. Trzeba przy tym pamiętać, że w każdy piątek teatr był też otwarty dla publiczności spoza garnizonu i wówczas mieszkańcy Legnicy mogli oglądać przedstawienia, oczywiście po rosyjsku.
Teatr jeździł też do innych jednostek wojskowych w zachodniej Polsce oraz do polskich miast. Zachowały się recenzje tych przedstawień z lokalnej prasy. Teatr był witany entuzjastycznie, ale wówczas inaczej nie można było pisać. Co ciekawe, na wyjazdach nigdy nie był przedstawiany jako teatr z Legnicy, nazwa miasta nie mogła znaleźć się na afiszu.
PAP: Co się stało z tą sceną?
R.U.: Teatr działał od 1945 r. i nagle, z nieznanych nam powodów, w 1964 r. przestał istnieć. To dziwne, bo jeszcze w czerwcu 1964 r. zakontraktowano nowego szefa artystycznego i nowy skład aktorski, a w sierpniu wydano rozkaz zamknięcia sceny. Nie wiemy, z jakich przyczyn, mamy nadzieję się tego dowiedzieć.
PAP: A zatem badania historii wojskowego teatru w Legnicy będą kontynuowane?
R.U.: Zgromadzone przez nas dokumenty zostały przekazane do Muzeum Miedzi w Legnicy. Chcielibyśmy wydać monografię poświęconą temu teatrowi. Wiemy, że żyją jeszcze dwie aktorki, z którymi chcielibyśmy nawiązać kontakt; liczymy też na odnalezienie Polaków, którzy pracowali w administracji tego teatru.
Rozmawiał: Piotr Doczekalski
pdo/