Z udziałem historyków oraz uczestników strajku na WOSP spacyfikowanego 2 grudnia 1981 r. odbyła się w piątek w Warszawie projekcja filmu "Próba generalna". Walczyliśmy o naszą godność – mówili obecni na pokazie byli podchorążowie.
"Próba generalna. Strajk w Wyższej Oficerskiej Szkole Pożarniczej Listopad-grudzień 1981" to film dokumentalny, który przybliża okoliczności trwającego tydzień strajku w Wyższej Oficerskiej Szkole Pożarniczej w Warszawie, opowiada o motywacjach jego uczestników oraz przedstawia szczegóły zdławienia strajku 2 grudnia 1981 r.
"Jako młodociany świadek pacyfikacji byłam przerażona. Myślałam, że to się chyba skończy wojną, że nie jest możliwe, żebyśmy uniknęli czegoś strasznego" - powiedziała PAP reżyserka filmu Anna Pietraszek.
Pietraszek dodała, że stłumienie strajku było zapowiedzią stanu wojennego. "Cały ten strajk stał się wspaniałą okazją dla władz PRL-u, które mogły na karkach tych młodych ludzi przetrenować pacyfikowanie i inwigilowanie" – podkreśliła.
"To działanie było absolutną kwintesencją uderzenia w system" – powiedział o strajku historyk Leszek Rysak z IPN, który po projekcji filmu poprowadził panel dyskusyjny.
"Natłok fałszywych informacji był tak niesamowity, że każda okazja przekazania prawdy ludziom, którzy przychodzili pod budynek była niepowtarzalna" - mówił Aleksander Zblewski, członek Komitetu Strajkowego przy WOSP odpowiedzialny za propagandę i radiowęzeł.
Wydarzenia z początku grudnia 1981 r. na WOSP są traktowane jako preludium do wprowadzenia stanu wojennego. "Wyłączono wtedy telefony i faksy zarówno w szkole, jak i w zarządzie Regionu Mazowsze, aby uniemożliwić jakąkolwiek reakcję na pacyfikację. Poza tym doświadczenia z pacyfikacji szkoły wykorzystano po 13 grudnia przy tłumieniu strajków w części zakładów pracy" – powiedział PAP historyk Grzegorz Majchrzak z IPN.
"Jakieś grono warszawiaków wiedziało, że to nie jest rozróba, że tu chodzi o naszą godność i prawo do realizacji swoich marzeń do wykonywania zawodu zgodnego z naszym sumieniem" – tłumaczył Zblewski.
Uczestnicy dyskusji opowiadali także o późniejszym losie strajkujących. "Zdradzili nas nawet rektorzy, którzy postanowili wszystkich studentów rozparcelować po całej Polsce, aby nie stanowili zagrożenia; to był bardzo przykry cios, gdyż dostawało się od naszych" – powiedziała były wykładowca WOSP Alina Dobrowolska.
"Dano nam do podpisania deklarację o paramilitarnym charakterze szkoły. Ze względu na fakt, że nie podpisaliśmy +lojalki+ nie jesteśmy strażakami; uznano nas za warchołów, wrogów narodów; do tej pory nas nie zrehabilitowano" – mówił były podchorąży Bohdan Kaczorkiewicz.
25 listopada 1981 r. studenci WOSP rozpoczęli strajk okupacyjny. Podchorążowie domagali się, by uczelnia została objęta ustawą o szkolnictwie wyższym, a nie podporządkowana przepisom ustawy o szkolnictwie wojskowym. Uformował się komitet strajkowy, który zgłosił gotowość podjęcia rozmów z Komisją Międzyresortową. Rozmowy zostały jednak zawieszone, a 30 listopada Rada Ministrów rozwiązała szkołę.
Po fiasku rozmów mediacyjnych Minister Spraw Wewnętrznych podjął decyzję o użyciu sił porządkowych do rozwiązania konfliktu. Władze przewidywały, że strajkujący będą stawiać czynny opór.
2 grudnia na teren WOSP wkroczyły jednostki ZOMO oraz antyterroryści zrzuceni z helikoptera na dach gmachu uczelni. Strajkujących obezwładniono, wyprowadzono, a następnie część z nich zmuszono do wyjazdu do domów.
"Pamiętam tamtą akcję bardzo dokładnie, wszyscy ją bardzo przeżywali. To był desant z powietrza i szturm z ziemi. Mieliśmy broń, jednak była ona zabezpieczona. W ogóle jej nie chcieliśmy użyć; władze się jej jednak obawiały" – tłumaczył PAP uczestnik strajku Krzysztof Szabelski.
229 studentów kontynuowało strajk na Politechnice Warszawskiej do 6 grudnia 1981 r. Jednym z nich był Szabelski, który wspominał swój pobyt na komendzie MO: "Pamiętam do dziś głos oficera, który groził nam, że nie będziemy mogli podróżować liniami lotniczymi, że nie ukończymy żadnej uczelni".
Podczas strajku studentów WOSP wspierał ks. Jerzy Popiełuszko, który odprawiał na uczelni msze święte. Do protestu przyłączyły się straże robotnicze z Huty Warszawa, Ursusa i FSO. Strajk poparli działacze Solidarności z Regionu Mazowsze oraz Krajowa Sekcja Pożarnictwa.
Wydarzenia z początku grudnia 1981 r. na WOSP są traktowane jako preludium do wprowadzenia stanu wojennego. "Wyłączono wtedy telefony i faksy zarówno w szkole, jak i w zarządzie Regionu Mazowsze, aby uniemożliwić jakąkolwiek reakcję na pacyfikację. Poza tym doświadczenia z pacyfikacji szkoły wykorzystano po 13 grudnia przy tłumieniu strajków w części zakładów pracy" – powiedział PAP historyk Grzegorz Majchrzak z IPN.
Po pacyfikacji strajków zmieniono nazwę uczelni na Szkołę Główną Służby Pożarniczej, na której wznowiono zajęcia w lutym 1982 r.
Organizatorem spotkania był Instytut Pamięci Narodowej. (PAP)
wmk/ tpo/