Władze w Belgradzie zabroniły w czwartek chorwackiemu wicepremierowi i ministrowi obrony Damirowi Krsticzeviciowi wjazdu na terytorium Serbii w odwecie za brak zgody Zagrzebia na udział w uroczystościach w Jasenovacu serbskiego ministra obrony Aleksandara Vulina.
Do zgrzytów w stosunkach pomiędzy tymi dwiema byłymi republikami jugosłowiańskimi, wrogami w czasach wojny na Bałkanach w latach 90., doszło gdy w ubiegłym tygodniu chorwacka delegacja skróciła wizytę w Belgradzie po tym gdy lider serbskich nacjonalistów, deputowany Vojislav Szeszelj podeptał przed parlamentem chorwacką flagę i obraził chorwackich gości z przewodniczącym parlamentu tego kraju Gordanem Jandrokoviciem.
W niedzielę władze Chorwacji zapowiedziały, że serbski minister obrony Aleksandar Vulin nie może uczestniczyć w corocznej mszy organizowanej przez serbski Kościół prawosławny w wiosce Mlaka ku czci ofiar pobliskiego byłego obozu koncentracyjnego w Jasenovacu, zwanego "chorwackim Auschwitz".
Serbia tłumaczyła, że Krsticzević nie uzyskał zgody na wjazd w odwecie za brak zgody na wizytę Vulina w Jasenovacu.
"Serbski rząd uważa, że (...) działania Chorwacji są sprzeczne z duchem sąsiedzkiej współpracy i poszanowania podstawowych wartości europejskich, które obejmują swobodę przemieszczania się" - czytamy w oświadczeniu.
Chorwacja oskarżyła w niedzielę Vulina, że podważył jej suwerenność, pisząc w oświadczeniu, że Zagrzeb nie ma uprawnień do decydowania, czy może on odwiedzić Chorwację, czy też nie.
Po odmowie wjazdu do Chorwacji Vulin powiedział, że uniemożliwienie mu przez Zagrzeb wizyty w miejscu pamięci w Mlace w pobliżu obozu w Jasenovacu było próbą uciszenia przez Chorwację, członka Unii Europejskiej, tych, którzy mówią o zbrodniach popełnionych tam przez wspierane przez nazistów Niepodległe Państwo Chorwackie. (PAP)
jo/ mc/