Świat cały czas podlega zmianom. Jeśli przestudiujemy historię USA, to jest to historia zmian o charakterze katastrofalnym - powiedziała pisarka Zadie Smith w sobotę wieczorem na spotkaniu z czytelnikami zorganizowanym w ramach festiwalu Literacki Sopot.
Spotkanie z angielską autorką cieszyło się tak dużym zainteresowaniem, że przed wejściem do Państwowej Galerii Sztuki, gdzie się odbyło, ustawiła się długa kolejka.
Jak przypomniał prowadzący spotkanie Michał Nogaś, w Polsce ukazał się właśnie zbiór esejów Smith pt. "Widzi mi się", stworzony w oparciu o refleksje, jakie pisarka spisywała przez ostatnią dekadę. "Eseje powstawały za prezydentury Baracka Obamy, więc w świecie, którego już nie ma. Jaki świat zniknął wraz z zakończeniem tej prezydentury?" – pytał autorkę Nogaś.
Pisarka wyjaśniła, że choć Obamę uznaje za "najbardziej interesującego człowieka spośród tych, którzy zajmowali ten urząd" (prezydenta USA - PAP), to "w żadnym wypadku świat, który opisuję w tym zbiorze nie jest światem, który uważałabym za idealny".
Dopytywana o to, dlaczego ze świata publicznego znikają ludzie pokroju Obamy, reprezentujący takie a nie inne wartości, a ich miejsce zajmują "ludzie o zgoła innych poglądach", pisarka odpowiedziała, że może odpowiedzią na to pytanie jest to, "że do głosu doszli ci, którzy nie mieli wcześniej do niego prawa".
"Świat cały czas podlega zmianom. Jeśli przestudiujemy historię USA, to jest to historia zmian o charakterze katastrofalnym. Cały czas mamy do czynienia z drastycznymi zmianami, trudno mówić o jakimś okresie pokoju (…). Jest to kryzys właściwie non stop" – podkreśliła.
Dodała, że zmiana na stanowisku prezydenta USA była "na swój sposób ożywcza". "Bo w czasie prezydentury Obamy było sporo osób, które nie zajmowały stanowiska (…). Teraz, przynajmniej w Nowym Jorku, wszyscy są aktywni. Wszyscy czują, że trzeba zająć jakieś stanowisko. To bardzo ciekawe zjawisko" – podkreśliła.
Pytana o to, co ją zainteresowało w Justinie Bieberze, któremu poświęciła jeden z esejów, Smith zażartowała, że "jest to one przede wszystkim nadzwyczajnie przepiękny". "A mówiąc poważnie zawsze mnie interesuje, kiedy coś wywołuje masową, ogólną reakcję. Interesuje mnie nie tylko jego piękno, ale także ten ból, który musiał mu towarzyszyć już od bardzo wczesnych lat. Kiedy powiedział, że ma już dość spotykania się z fanami, świat się wzburzył, natomiast ja dostrzegłam w tym cierpienie człowieka, którego wszyscy znają i który ma to czego pragną wszyscy, i który tak naprawdę nikogo nie zna" – powiedziała pisarka.
Zapytana o to, co myśli o edukacji i jakiej szkoły chciałaby dla swoich dzieci, pisarka odpowiedziała, że edukacja jest jej religią, ponieważ zmieniła ona jej życie. "Odmieniła je, jestem więc wyznawczynią wykształcenia, natomiast edukacja musi być wrażliwa na swój kontekst" – powiedziała przypominając, że ona sama chodziła do dużej publicznej szkoły, której uczniowie operowali ponad 100 językami i pochodzili z różnych zakątków świata.
"Natomiast uczono nas w ramach literatury angielskiej Miltona, Szekspira i Jane Austen. Oczywiście było to ciekawe, natomiast nie było tam żadnego nawiązania do autorów, którzy byliby w jakiś sposób bliscy nam - dzieciakom pochodzącym z Somalii, Jamajki, Afganistanu czy Iraku. (…) Cierpiałam i myślę, że inni uczniowie również, że nie czyniono żadnych nawiązań do autorów, którzy mogliby być nam bliżsi" – powiedziała Smith.
Dodała jednak, że podziwiała szkołę, do której uczęszczała. "Bo ona była szkołą progresywną. Ona uczyniła ze mnie pisarkę, bo gromadziła ludzi będących przedstawicielami różnych ras, którzy mieszkali się z sobą w różnych kontekstach. Była to taka nieformalna edukacja, która - dołączona do tej formalnej, przesądziło o mojej przyszłości i chyba podobnej chciałabym dla swojej córki" – dodała.
Zapytana o to, co czyta, kiedy nie pisze oraz czego szuka w literaturze, Smith odpowiedziała, że – jeśli chodzi o beletrystykę, to najbardziej interesują ją pozycje "nowe", "dziwne". "To, co stawia mi wyzwania jako autorce, jako kobiecie w wieku średnim, to, co powoduje u mnie dyskomfort, poczucie, że powinnam nadążyć za młodymi twórcami" – powiedziała. Dodała, że w wieku 42 lat postanowiła, iż "czas zacząć czytać rzeczy, które nie są fikcją". "Bo wstydzę, się że praktycznie cała moja wiedzę o świecie pochodzi z powieści. Zamiast czytać u Dickensa o rewolucji francuskiej może czas dojrzeć i sięgnąć do źródeł" – dodała.
Urodzona w 1975 r. Zadie Smith jest córka Jamajki i Anglika. Wychowywała się w Londynie i w tym właśnie mieście umieściła akcję swojej debiutanckiej powieści "Białe zęby" (wydana po polsku przez Znak w 2002 r.), która przyniosła jej prestiżową brytyjską nagrodę literacką Whitbreada i długo nie schodziła z list bestsellerów w wielu krajach. Traktująca o trzech rodzinach, w tym imigrantach, powieść zawiera m.in. krytykę zachodniej popkultury i współczesnej inteligencji.
Smith jest też autorką powieści "Łowca autografów", "O pięknie" (została nominowana do Nagrody Bookera i nagrodzona Orange Prize for Fiction), "Londyn NW", "The Embassy of Cambodia" i "Swing time". W 2002 roku Smith została wybrana na członka Królewskiego Towarzystwa Literackiego. Mieszka w Londynie i Nowym Jorku z mężem i dwójką dzieci. Jest także profesorem zwyczajnym twórczego pisania na nowojorskim uniwersytecie. (PAP)
autor: Anna Kisicka
aks/ sp/